[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Pan Gray mieszkał w bardzo dużym domu, prawda? – zapytałem, podchodząc do niej.Nie podzielała mojej opinii.– Nie większym od mojego.– Ale wystarczająco dużym, by ktoś przebywający w jednej części domu nie zdawał sobie sprawy z obecności kogoś w innej części? – zapytałem, jakby nie miało to dla mnie większego znaczenia.– Tak, oczywiście.– Czyli – zapytałem, rozkładając ręce – Alma Woolner mogła być w innym pomieszczeniu – na przykład w łazience, a pani po prostu przypuszczała, że wyszła z innymi?– To byłoby możliwe – zgodziła się, podnosząc na mnie wzrok.– Ale przedtem powiedziałyśmy sobie przed domem „do widzenia” i widziałam, jak odjeżdżała.To była ostatnia odpowiedź, jakiej się spodziewałem i wiele mnie kosztowałoby nie dać tego po sobie poznać.– Widziała pani, jak Alma Woolner odjeżdża.Rozumiem.Nie mam więcej pytań, Wysoki Sądzie – oznajmiłem i poszedłem usiąść.Gilliland-O’Rourke natychmiast była na nogach.– Pani Caldwell, jeszcze tylko parę pytań.Z jakiego powodu chciała pani przed wyjściem porozmawiać na osobności z Russellem Grayem?– Chciałam mu powiedzieć o plotkach, które do mnie dotarły.– Jakie to były plotki?Po raz pierwszy pani Caldwell zawahała się, jakby straciła pewność siebie.Odwróciła wzrok od Gilliland-O’Rourke i spojrzała na Almę, która słuchała teraz każdego słowa.– O tym, że wdał się w niewłaściwy związek z panią Woolner – odpowiedziała w końcu.– Pan Gray był raczej dobrze znany z tego typu zachowań – dodała, wracając znów spojrzeniem do Gilliland-O’Rourke.– Na pewno pani o tym wie.Gilliland-O’Rourke zignorowała ostatnią uwagę.– Co pani powiedziała panu Grayowi? – zapytała i odwróciła się twarzą do przysięgłych.– Powiedziałam, że musi zostawić panią Woolner w spokoju, że pani Woolner jest mężatką i jeżeli to będzie nadal trwało, usunę go – oznajmiła, unosząc swój pomarszczony podbródek.Gilliland-O’Rourke odwróciła głowę.– Że go pani usunie?– Tak, ze stanowiska przewodniczącego rady.Wszyscy uważali go za czarującego – mruknęła.– Ale to nieprawda.To była bestia w ludzkiej skórze, zawsze gotowa wykorzystać innych.To nie miało sensu.Alma mówiła mi, że została dłużej, ale pani Caldwell przysięgła, że wyszła.I to nie tylko ona.Wszyscy, którzy byli u Russella Graya tamtego wieczoru, stawili się przed sądem i zeznali to samo.Alma zaprzeczyła i odwołała się do semantyki.Nie wyszła z innymi, upierała się, to znaczy: nie wyszła na dobre.– Wyszłam z innymi.Ale potem przypomniałam sobie, że muszę porozmawiać z Russellem, więc wróciłam – tłumaczyła.Poszliśmy do mojego biura, kiedy ostatnia osoba, która widziała, jak Alma wychodzi, złożyła zeznania.Było późne popołudnie.– Tego mi nie mówiłaś – przypomniałem jej.– Twierdziłaś, że zostałaś.Nie wspomniałaś ani słowa o wyjściu.Ciemne chmury zasnuły niebo i zaczął padać deszcz, który zapewne będzie siąpił codziennie przez dwa następne miesiące.Stojąc przy oknie z rękami w kieszeniach, nabrałem głęboko powietrza, a potem westchnąłem, wydychając je.Odwróciłem trochę głowę, żeby widzieć Almę kątem oka.Jej gładka cera lśniła w żółtym świetle lampy jak polerowany mosiądz.– Jakie to ma znaczenie? – zapytała łagodnie.– Czy to naprawdę takie ważne, że najpierw wyszłam, a potem wróciłam? Przecież i tak tam byłam.– Oni powiedzą, że wyszłaś, a kiedy nabrałaś pewności, że został sam, wróciłaś z pistoletem – odparłem, przechodząc przez pokój i siadając przy niej.Spojrzała na mnie obojętnie.– Powiedzą, że miałaś romans z Russellem Grayem, że byłaś w nim zakochana, ale on cię nie kochał, więc kiedy dowiedziałaś się, że nie chce już się z tobą spotykać, nie mogłaś tego znieść i zabiłaś go.– Nie zabiłam – zapewniła.– Ale miałaś z nim romans.Zaprzeczyła tak samo, jak wiele razy przedtem.Uniosłem rękę i pokręciłem głową.– Nie – ostrzegłem ją.– Już na to za późno.Nie przypomniałaś sobie nagle, że musisz z nim porozmawiać.Wyszłaś, bo nie chciałaś, by ktoś się dowiedział, że spędzałaś z nim czas sam na sam.Gdybyś nie miała z nim romansu, nie widziałabyś nic złego w tym, że zostajesz trochę dłużej od innych.Tylko nieczyste sumienie powoduje taką dbałość o pozory.Patrzyła na mnie i milczała.– Dlatego nie chciałaś zeznawać, prawda? Bałaś się, że to wyjdzie na jaw, a nie chciałaś, żeby Horace się dowiedział.Żadnej reakcji, żadnego widocznego znaku tego, co czuła, jeśli w ogóle cokolwiek czuła.Nic, tylko spojrzenie człowieka, który schronił się w miejscu, gdzie nikt go nie znajdzie.Znałem ją od lat.Teraz uświadomiłem sobie, że wcale jej nie znałem.– Zostaniesz skazana za morderstwo, Almo, i nie będę mógł nic dla ciebie zrobić, jeśli nie zaczniesz mówić prawdy.Miałaś romans z Russellem Grayem i musisz się do tego przyznać bez względu na to, jak bardzo jest to bolesne.Dlatego wróciłaś do jego domu i będziesz musiała to zeznać, kiedy powołam cię na świadka.Dobrze? Nie odpowiedziała.Spojrzała natomiast na zegarek.– Muszę iść – oznajmiła, wstając z fotela.– Horace umówił się ze mną na ulicy.Nie chciała powiedzieć nic więcej.Wstałem z niechęcią, wziąłem ją pod rękę i odprowadziłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl