[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Tak, wiem.To Mandy wymyśliła, że dobrze byłoby zatrudnić zawodowca do sfilmowania całej uroczystości.Zabroniła tylko mówić ci, żebyś nie denerwował się jeszcze bardziej.Chociaż mówiłem jej, że już nic nie może zdenerwować cię jeszcze bardziej.Już i tak twoje emocje sięgnęły zenitu.Shannon popatrzyła nań zdziwiona.– Denerwowałeś się? – spytała z niedowierzaniem.– Naprawdę nie było tego widać.– A ty? – spytał.– Żartujesz? – Dała mu kuksańca.– Spełniło się moje najskrytsze marzenie.Z trudem powstrzymywałam się, żeby nie zacząć skakać z radości przed ołtarzem.– W nocy rozmawiałaś ze mną tak, jakbyś była zdenerwowana.– Rozmawiałeś z nią w nocy? – zdziwił się Rafe.– Tak.– Dan westchnął ciężko.– Zadzwoniła już po twoim wyjściu.Wybacz, że nie informowałem cię na bieżąco o wszystkich szczegółach mojego życia.Czy mam rozumieć, że chcecie sfilmować także nasz miesiąc miodowy? Ze wszystkimi detalami?– Świetny pomysł! Zaraz pędzę powiedzieć Mandy, że.– Zapomnij o tym.– Dan odwrócił się do Shannon.– Nie śmiej się z niego.To go onieśmiela.– Jeżeli mamy wyjechać przed zmrokiem, muszę się przebrać – powiedziała.– Pomogę ci! – zawołał Dan.I nie oglądając się na Rafe'a, poszli do domu.Nim jednak dotarli do sypialni, gdzie Shannon zostawiła swoje rzeczy, minęło sporo czasu.Musieli zatrzymywać się co krok, by porozmawiać z gośćmi.Kiedy wreszcie znaleźli się sami, Dan rzucił niecierpliwie:– Co mogę zrobić?– Rozepnij moją sukienkę.– Odwróciła się do niego plecami.Cóż za bieliznę miała na sobie!Podeszła do łóżka, gdzie leżało przygotowane ubranie.– Pomyślałam, że wygodniej mi będzie podróżować w spodniach niż w sukience.– Tak wierciła się przy wkładaniu spodni, że Danowi natychmiast wzrosło ciśnienie.– A ty się nie przebierasz?– Nie.Już jestem spakowany.I gotowy.– Jeszcze jak był gotowy!– No to chodźmy.Przed domem czekał Tom, by zawieźć ich na lądowisko.Kiedy wyszli na ganek, znaleźli się w kręgu gości, którzy zebrali się, by pożegnać nowożeńców.– Dziękuję za cudowne wesele – powiedziała Shannon do Dana.– To ty byłaś cudowna, kochanie.Ja tylko stałem obok ciebie.– Ale tak wspaniale to wszystko było zorganizowane.– Przycisnęła do piersi swoją ślubną wiązankę.– Na przykład kwiaty.Wyobrażasz sobie moje zdziwienie, kiedy przywieziono mi je dziś rano?– To samo czułem, gdy otrzymałem przesyłkę od Guardina.Shannon zamachnęła się i cisnęła bukiet w stronę zgromadzonych gości.– To był mój ostatni obowiązek – powiedziała.Kiedy lecieli już wysoko, słońce zaczęło chować się za horyzontem.Obłoki mieniły się czerwienią, purpurą, różem i granatem.Ten piękny koncert barw był wspaniałym dopełnieniem dnia pełnego wrażeń.Tym razem Shannon przekroczy próg jego apartamentu, jako jego żona.I nikt następnego dnia nie załomocze do drzwi.A gdyby nawet tak się stało, Dan nie zamierzał się tym przejąć.Rozdział 17Księżyc, wielki jak pomarańcza, pysznił się po wschodniej stronie nieba, gdy samolot zaczął podchodzić do lądowania na małym lotnisku niedaleko Port Isabel.Shannon aż westchnęła z zachwytu.Zaraz po wylądowaniu Dan zadzwonił po taksówkę.Po chwili jechali już do miasta.Wrócili do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło.Idąc przez hol do windy, Dan pozdrowił nocnego strażnika.Kiedy już znaleźli się w mieszkaniu, powiedział:– Muszę ci coś wyznać.Pomyślałem sobie, że łatwiej mi to przyjdzie teraz, kiedy jesteśmy już małżeństwem.Shannon zajrzała do lodówki w poszukiwaniu czegoś do jedzenia.Była głodna.Tymczasem Dan stał na środku pokoju i rozglądał się z zadowoleniem.Sprzątaczki spisały się dobrze.– Masz tu cokolwiek do jedzenia?– O, tak! Pomyślałem, że nie będziemy chcieli tracić zbyt wiele czasu na zakupy.Przytuliła się do niego.– No, dobrze – powiedziała.– Pora na wyznania.Co też mi powiesz?Dan pocałował ją.Potem wziął za rękę i poprowadził do sypialni.– To ma związek z naszą rozmową ostatniej nocy.– O co chodzi? – spytała zdziwiona.– Wiem, że było późno.– Myślałem, że dzwonisz, żeby odwołać ślub.Shannon przysiadła na krawędzi łóżka i patrzyła nań w niemym zdziwieniu.– Nawet kiedy opowiadałaś mi o swojej rozmowie z babcią, wciąż czekałem, kiedy mi powiesz, że zmieniłaś zdanie.– Och, Dan! Nigdy nie miałam takiego zamiaru.To ty zawsze byłeś śmiały i pewny siebie.Uznałam, że tym razem musiałam powiedzieć ci, co czułam przed ślubem.– Zaśmiała się.– Pomyśl o tym.Byłeś troszkę zaskoczony, kiedy powiedziałam ci, jak bardzo cię kocham.I jaka jestem szczęśliwa, że ożenisz się ze mną.– Mówiąc szczerze, byłem zaszokowany.Zupełnie jakbyś czytała w moich myślach i postanowiła podtrzymać mnie na duchu.Zacząłem nawet zastanawiać się, czy nie biorę sobie za żonę jakiegoś medium.Zdjęła kurtkę i zaczęła rozpinać bluzkę.– Mam nadzieję, że wydam ci się ponętna i pociągająca.– Wstała i zdjęła spodnie.– Obiecałeś, że rzucisz się na mnie, kiedy tylko tu dojedziemy.Dan rozluźnił krawat i zdjął marynarkę.– Wcale nie jestem zaskoczony swoim postępowaniem.Muszę wyznać, że naprawdę bałem się, że cię stracę, jeśli nie poprowadzę cię do ołtarza.Co robisz? – spytał, kiedy zaczęła otwierać walizkę.– Kupiłam sobie bardzo seksowną nocną koszulkę.– Będę o tym pamiętał, ale teraz.– Chwycił ją w ramiona i pociągnął na łóżko.– Dla mnie i bez niej jesteś najbardziej pociągająca na świecie.Chciał musnąć ją delikatnym pocałunkiem, lecz nie było mu dane.Przywarła doń z taką pasją, że poddał się bez reszty.Oto bowiem nadeszła jego noc poślubna, na którą tak długo czekał.Szybko pozbył się ubrania.Potem zdjął z Shannon delikatną jak mgiełka bieliznę.Czuł się jak wygłodniały źrebak, który nagle znalazł się na porośniętej bujną trawą łące.Nie wiedział, od czego zacząć.Całował Shannon i pieścił, od stóp po płatki uszu.Uczył się jej.Poznawał delikatne sygnały, którymi jej ciało reagowało na jego zabiegi.I nadszedł moment, gdy nie mógł już czekać dłużej.– Kupiłem zabezpieczenie.Gdyby to miało poprawić ci samopoczucie.– To nie będzie potrzebne.– Przytuliła się do niego.– Chcę mieć z tobą dziecko.– Ale jeszcze nie teraz.Chciałbym mieć cię tylko dla siebie choćby przez kilka miesięcy – wyszeptał.– Jak sobie życzysz, kochanie.– Pocałowała go.Zachęcała go, zapraszała.A kiedy poczuł, że nie było już odwrotu, przyjęła go namiętnie i gorąco.Była cudowna.Wspaniała.Zdawała się pragnąć tego, co i on.I gdy dotarł do szczytu rozkoszy, znalazła się tam razem z nim.Wyczerpany, opadł na łóżko.Z trudem oddychał.Lecz nie wypuścił Shannon z objęć.– Mam nadzieję, że nie sprawiłem ci przykrości? – wyszeptał.Uśmiechnęła się sennie.– Teraz to nie ma znaczenia.Jestem szczęśliwa, że doczekałam się wreszcie tej chwili, gdy byłam częścią ciebie.Ułożył jej głowę na swoim ramieniu i przytulił [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl