[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie czuła się na siłach stawić czoło sytuacji, w jakiej się znalazła.Opadła więc z powrotem na poduszkę i raz jeszcze zacisnęła powieki.– Ciekawa gimnastyka – zauważył.– Jednak nie sądzę, żeby miała wpływ na twoje serce.– A właśnie, że tak – mruknęła pod nosem.Serce waliło jej jak opętane, tak jakby chciało wyrwać się z piersi.– A jak głowa?– Nie daje o sobie zapomnieć – mruknęła przez zęby.Zesztywniała, czując dotyk warg na policzku.– Biedne dziecko – szepnął.– Przyniosę ci aspirynę, powinna trochę pomóc.Emily otworzyła oczy, kiedy zakołysał się pod nią materac.Jeremy siedział teraz na brzegu łóżka.Zdumiał ją widok jego wspaniałego ciała.Zauważyła, że ma na sobie slipki, choć były one wprost mikroskopijnych rozmiarów.Z pewną dozą trwożnego zachwytu patrzyła, jak mężczyzna, z którym spędziła minioną noc, przemierzał pokój z kocią gracją.Nie mogła nie dostrzec, jakie ma piękne, muskularne ciało.Lśniąca powierzchnia opalonej skóry pokrywała wyćwiczone mięśnie.Emily nie przeżyła dotąd nic, co pomogłoby jej zachować się w podobnej sytuacji.Nadrabiała to teraz w przyspieszonym tempie.Zasłoniła oczy ramieniem i starała się odpędzić natrętne myśli.Wyobraziła sobie małą, białą chmurkę i na niebie, na której mogłaby odfrunąć niezauważona.– Proszę, to dla ciebie – usłyszała.Ze zrezygnowanym spokojem opuściła rękę i posunęła się na łóżku, przytrzymując prześcieradło tak, by okrywało nagie piersi.Nie patrząc w jego stronę, wyciągnęła dłoń.– Obawiam się, że do wzięcia aspiryny i szklanki wody będą ci potrzebne obie ręce – odezwał się Jeremy głosem, w którym słychać było rozbawienie.Jej zakłopotanie musiało wprawić go w dobry humor.Emily ze wszystkich sił starała się zachować zimną krew.Wciąż nie patrząc na niego, starannie owinęła się prześcieradłem, a potem powoli podniosła głowę, aż napotkała jego wzrok.Rozbroiła ją czułość w jego spojrzeniu.Poczuła, jak łzy napływają jej do oczu i z całych sił starała się je powstrzymać.Wzięła aspirynę i popiła szklanką wody, ciągle starając się nie spoglądać na jego opalone, muskularne ciało.Taki wygląd u mężczyzny powinien być prawnie zabroniony.Nic dziwnego, że była bez szans.Z tą urodą, doświadczeniem i pozycją świetnie wiedział, jak zaciągnąć ją do łóżka.I chociaż nie była tak całkiem niedoświadczona, to jednak nigdy dotąd nie spędziła nocy z mężczyzną, a już z pewnością nie kochałaby się z kimś, kogo dopiero poznała.Szczerze mówiąc, nie miała pojęcia, jak sobie z tym poradzić.Przyglądała się Jeremy'emu, który przeszedł przez pokój, by zanieść szklankę do łazienki.Bez słowa patrzyła, jak wrócił potem do łóżka i położył się obok niej.– Przypuszczam, że przywykłeś do tego rodzaju sytuacji – powiedziała, starając się, by jej głos brzmiał naturalnie.Zapragnęła, żeby wsunął się pod prześcieradło, zamiast leżeć nago obok niej.Ale przecież wtedy mógłby znów jej dotknąć, a ona nie wiedziałaby, jak się ma zachować.– Prawdę mówiąc nie przywykłem.Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek spędził noc w podobny sposób – powiedział kapryśnym tonem.Ta uwaga nie poprawiła jej samopoczucia.Zgoda, nie wie prawie nic o miłości, ale on nie musi dawać do zrozumienia, że aż tak go rozczarowała.Emily nie wiedziała, co jest gorsze – kochać się z mężczyzną, którego się nie zna, kochać się i nic z tego nie pamiętać, czy wreszcie kochać się i usłyszeć, że jest się w tym do niczego.Jęknęła cicho i ukryła twarz w dłoniach.– Czy głowa wciąż cię tak boli? – spytał z wyraźnym współczuciem.Pokręciła przecząco głową.– Jest coś innego, co ci dolega? Tym razem w odpowiedzi skinęła głową.– Chcesz o tym porozmawiać?Milczała przez parę chwil, a potem powoli opuściła ręce na kolana i spojrzała na niego z rezygnacją.– Przepraszam – powiedziała.Jeremy przewrócił się na bok, by ją lepiej widzieć i wsparł się na łokciu.Wyglądał na zdezorientowanego.– A za co?– Za wszystko.Za to.– wskazała dłonią łóżko – za to, że nie byłam taka, jak oczekiwałeś.– Zaraz, zaraz.Co znaczy, że nie byłaś taka, jak oczekiwałem? Skąd pomysł, że z kimś cię porównuję?– Przecież powiedziałeś, że z nikim nie spędziłeś nocy w podobny sposób.– A ty zrozumiałaś to jako zarzut? – Uśmiechnął się.– Nie to miałem na myśli, uwierz mi.Cieszę się, że tu jesteś.– Uniósł jej dłoń i pocałował koniuszki palców.– I to bardzo.Uważam, że jesteś fascynująca.Jesteś tak różna od.– Widzisz? Znów tak mówisz.– Przepraszam.– Jeremy uśmiechnął się z zakłopotaniem.– To dlatego, że jesteś taka naturalna.Taka odświeżająco szczera.Jesteś dowcipna, inteligentna, tak piekielnie seksowna i.– Och, Jeremy, nie musisz udawać.Wiem, że starasz się być miły, i doceniam to, naprawdę.Ale to niepotrzebne.– Nie rozumiem, co cię tak denerwuje.Wiem, że za dużo wczoraj wypiłaś i.– Co takiego? Nie żartuj, ja nie piję.– Tak twierdziłaś wczoraj wieczorem aż do chwili, gdy straciłaś przytomność w moich ramionach.– Ach!!! – Wyrwała mu swoją dłoń i zsunęła się niżej na łóżku.Patrząc na sufit spytała: – Czy chcesz przez to powiedzieć, że to, co wczoraj piłam, to nie był poncz owocowy?– Starałem się ci wytłumaczyć, że ten poncz był obficie przyprawiony rumem.– Rumem.– Emily z namysłem smakowała to słowo.– Więc się upiłam?– Można to i tak ująć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl