[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale nie było całkiem tak samo.Joe trzymał ją w ramionach pewniej i prowadził dużo sprawniej.– Mam nadzieję, że tylko te dobre – odparł, obejmując ją mocniej.Spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się.– Jak teraz o tym myślę, to część tych wspomnień na pewno jest dobra.Może za długo skupiałam się na tych złych.Przetańczyli w milczeniu dwa kolejne utwory, zanim powiedział:– Wiesz, to chyba nie czas ani miejsce na to, ale chciałbym ci coś wyznać.– Wyznać?– Wtedy okazałem się takim marnym kochankiem i pewnie obrzydziłem ci seks na resztę życia, bo miałem bardzo mało doświadczenia.Nigdy nie pragnąłem nikogo tak jak ciebie i uczucia wzięły górę.Dlatego byłem beznadziejnym partnerem.Była wstrząśnięta tym wyznaniem.Sądziła, że już nigdy nie wrócą do tego tematu, a jednak Joe zdecydował się na to i wyznał, że również uznał tamten seks za bardzo nieudany.A przede wszystkim powiedział, że bardzo mu na niej zależało.Głęboko przeżył tamto wydarzenie i do dziś dręczą go wyrzuty sumienia za to, że skrzywdził Elenę.Zastanawiała się, czy naprawdę zgadł, że od tego czasu nie miała innych doświadczeń seksualnych? Czyżby to było aż tak oczywiste?Przestali tańczyć i podeszli do barierki na tarasie.Joe spojrzał na Elenę.Była bardzo poruszona.– Straciłeś nad sobą panowanie? – spytała.– Mhm.Spędziłem mnóstwo bezsennych nocy na rozpamiętywaniu tego, co zrobiłem i jak to się stało.Gdyby nam nie przerwano, może byłbym na tyle przytomny, żeby ci to wynagrodzić prawdziwą, czułą miłością, choć kto to wie? Wtedy nie wiedziałem, jak naprawdę zadowolić kobietę.– Ale teraz już wiesz? – spytała Elena z uśmiechem.Spojrzał na ich wciąż złączone dłonie leżące na barierce.– Nie jestem playboyem, jeśli o to chodzi, jednak wystarczająco poznałem kobiety, by rozumieć, co ci wtedy zrobiłem.Do tego pojawiły się te małpy z latarkami.Nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego tamten wieczór zaczął się tak dobrze, a skończył tak fatalnie.Milczała.– Zawsze chciałem ci to wynagrodzić – dodał Joe.Z Eleną zaczęło dziać się coś dziwnego.Poczuła się tak, jakby ulatywała w jakąś cudowną krainę.– A jak zamierzasz to zrobić? Jego spojrzenie zdawało się ją pieścić i rozpalać.– Chciałbym zabrać cię w jakieś ustronne miejsce – powiedział w końcu – gdzie na pewno nikt nam nie przeszkodzi.Byłoby tam łóżko, żeby było nam wygodnie.I mielibyśmy dużo czasu, by poznać się nawzajem, dowiedzieć się, co lubimy.Chciałbym dać ci rozkosz, Eleno, na wszystkie możliwe sposoby.Chciałbym pieścić i całować każdy centymetr twojego ciała, aż oboje bylibyśmy zbyt słabi, by ciągnąć to dalej.Jej wyobraźnia podążała za jego słowami.Nogi ugięły jej się w kolanach, ledwo ustała.– Nie wiem, co powiedzieć – szepnęła w końcu.– Powiedz „tak" i znikamy stąd natychmiast – odparł.– Przepraszam.Odwrócili się gwałtownie.– Ogromnie przepraszam, że wam przeszkadzam, ale czy mógłbym zamienić z tobą kilka słów na osobności, Joe? – Delgado uśmiechnął się do Eleny.– Obiecuję, że nie zatrzymam go długo.Joe zaczął protestować, ale Elena uśmiechnęła się.– Oczywiście, że się zgadzam – oznajmiła.– Nie chciałam monopolizować go na cały wieczór.Francisco ruszył przed siebie, nie oglądając się, czy Joe idzie za nim.Było oczywiste, że jest tego pewien.Spojrzała na swój kieliszek.Ten cholerny szampan! Niewiele brakowało, a popełniłaby fatalny błąd! Nie mogła sypiać z facetem, którego zamierzała wsadzić za kratki.W ogóle nie zamierzała z nikim sypiać!– Co się stało z Joem? – spytała Tina, która nagle się pojawiła.– Wciąż patrzył ci z uwielbieniem w oczy.– Nie sądzę, żeby był mną aż tak zauroczony – zaśmiała się.– Ale dziękuję.Łobuzerski uśmiech Tiny zniknął.W jej oczach pojawiły się głębia i szczerość, które kompletnie zaskoczyły Elenę.– Joe jest w tobie zakochany, Eleno.Na pewno o tym wiesz.– Dopiero co mnie poznałaś.Skąd możesz wiedzieć?– Bo swojego kuzyna znam od lat.Zawsze był samotnikiem i niewiele obchodziły go kobiety.Jego mama opowiadała mi o dziewczynie, którą znał przed maturą.Mówiła, że spędzał z nią mnóstwo czasu i był to jedyny okres w jego życiu, kiedy wyglądał na szczęśliwego.Potem coś się stało i znowu zaczął przesiadywać w domu, nigdzie nie chodził, nawet z kolegami.Czymś się zadręczał, ale jego mama nigdy się nie dowiedziała, co się stało.Moim zdaniem ta dziewczyna to ty, Eleno.Chyba znaliście się w szkole.Uważam, że Joe i wtedy, i dzisiaj tak samo mocno cię kocha.Elena nie wiedziała, co odpowiedzieć.– Skąd tyle wiesz o jego uczuciach? – spytała w końcu?– Joe jest wyjątkowy, Eleno.Rozumie różne rzeczy, nawet nie trzeba mu mówić.Umie słuchać.Potrafi leczyć ludzkie dusze, a nie tylko naprawiać maszyny.Ale jest sam, a dzisiaj zobaczyłam człowieka, o którym nawet nie wiedziałam, że istnieje.Jakby nagle zapaliło się w nim jakieś światło.Kiedy na ciebie patrzy, wręcz promienieje.– Tina wyciągnęła rękę i dotknęła ramienia Eleny.– Proszę, nie rób mu znowu krzywdy.Czy wtedy był taki smutny, bo wyjechałaś? Uważaj na niego, dobrze? Kocham go.Jest dla mnie kimś więcej niż bratem.Wiem, co o mnie myśli, bo ja często jestem.no, nie taka jak trzeba, ale zawsze mi pomaga.Proszę, nie skrzywdź go.po raz drugi.Francisco i Joe wrócili.– Jak się czujesz, carina? – spytał Delgado żonę.– Nie chcemy, żebyś się przemęczała.– Delikatnie pogładził palcami płaski brzuch Tiny i Elena zrozumiała, że naprawdę ją kochał.Nagle odpłynęła gdzieś jego poza.– A ty? – odezwał się Joe, patrząc na Elenę.– Możemy już wracać?Pytanie brzmiało bardzo niewinnie, ale Elena czuła, że jej odpowiedź może zmienić całe jej życie.Patrzyła mu przez chwilę w oczy, po czym skinęła głową.– Tak.Chyba tak.Rozdział 7Zeszli z tarasu, nie patrząc na siebie ani nie odzywając się, i wsiedli do ciężarówki Joego.Do miasta dotarli w milczeniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl