[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W bogato, a nawet z ostentacyjnym przepychem urządzonym salonie, dama usiadła na szerokiej kanapie; pokojowa zabrała jej czepeczek i rękawiczki.Will stał czekając, aż wskaże mu krzesło.Ale ona zaprosiła go ruchem ręki na kanapę obok siebie.Mocne pachnidło, którego używała, zakręciło Willowi w głowie na równi z jej bliskością.Kiedy pokojowa – która spojrzała porozumiewawczo, jak się Willowi zdawało, na swoją panią – przyniosła wino i słodycze, czarująca uwodzicielka powiedziała:– Mąż mój jest kupcem, człowiekiem bardzo zajętym sprawami finansowymi.Bierze udział w wyposażaniu i ekspediowaniu statków, wypływających na dalekie wyprawy.Obecnie jest właśnie nad morzem, w porcie Plymouth.– Ludzie o takich zainteresowaniach mogą wiele zdziałać w naszych czasach – odrzekł Will odgadując ukryte znaczenie jej słów.– Sądząc po tym pięknym salonie, musi mu się dobrze powodzić.– Pieniądz jest rzeczą potrzebną w życiu – odrzekła.– Ale i młodość ma swoje uroki, a mój mąż minął już nawet wiek średni.Kobieta często tęskni za tym połączeniem entuzjazmu i doświadczenia, które bywa udziałem mężczyzn lat, powiedzmy, trzydziestu.Z tymi słowami podniosła kryształowy pucharek z winem i nad jego brzegiem spojrzała na Willa wzrokiem, który już żadnych nie pozostawiał wątpliwości.O takiej kobiecie Will, zabawiając się z dziewczętami służebnymi i żonami sklepikarzy, często marzył.Jako człowiek żonaty, świadom rodzinnych obowiązków, nie myślał już o drugiej takiej romantycznej miłości, jak jego młodzieńcze uczucie do Anny Whateley – naiwnej, niewinnej i uroczej.Teraz siedział obok kobiety, jakiej właśnie szukał – wykształconej, otoczonej zbytkiem, namiętnej; kobiety, która już znała miłość i wciąż jeszcze pragnęła miłości; kobiety, której mąż często był poza domem i widocznie nie bardzo się interesował tym, co robi jego żona, o tyle od niego młodsza.Następnego ranka ucałował gorąco jej rękę.– Kiedy znowu mam przyjść, moja czarodziejko.– zaczął.– Odnajdę cię, kiedy to będzie dla mnie możliwe, drogi, skromny aktorze – odrzekła.– Mój zacny małżonek w swej aż nazbyt materialnej postaci, ma dzisiaj wrócić.Idź więc już i pozwól mi spać.***W obawie przed poważniejszymi rozruchami w noc świętojańską mieszczanie londyńscy zorganizowali dodatkową straż.Czeladnikom zabroniono wychodzić na ulice, uprzedzono też majstrów, żeby trzymali ich w domu, jak również służbę, która zawsze przyłączała się do wszelkich zamieszek.Jednocześnie bolesny cios spotkał aktorów.Rajcy miejscy, uznawszy, że w teatrach gromadziły się najróżniejsze męty, wzbronili przedstawień aż do końca września.Zarządzenie to miało podłoże polityczne.Purytanie nieustannie głosili w swoich kazaniach, że uczęszczanie do teatru jest grzechem prowadzącym do wszelakich zdrożności.Rajcy londyńscy, przeważnie kupcy i zamożni mieszczanie, mieli swoje powody niechęci do aktorów, toteż z zadowoleniem powoływali się na purytanów.Ludzie teatru nie sprzedawali żadnego towaru, uważano ich więc za pasożytów małpujących dworskie stroje i obyczaje i odciągających czeladników od pracy.Byt aktorów zależał zatem wyłącznie od królowej, która lubiła teatr.Gdyby nie to, Marlowe byłby jedynie autorem ateistycznych broszur, a Will Szekspir pozostałby rękwicznikiem.Gdy królowa zamawiała dworskie przedstawienia, co się często zdarzało, aktorzy musieli być gotowi i należycie wyćwiczeni.To stwarzało konieczność dawania stałych przedstawień w mieście za biletami wstępu.Jednakże rajcy chwytali każdą sposobność, by zabraniać chodzenia do teatru.James Burbage pośpiesznie zorganizował dla kompanii „Sług Lorda Strange’a” objazd po kraju.Wiadomość ta zaskoczyła Willa.A co będzie, jeśli jego Czarna Dama zechce go wtedy zawezwać? Utraci ją! Co prawda nie był pewien, czy można mówić o utracie czegoś, co się posiadało zaledwie przez kilka godzin.Ale zasmakowawszy w tych kilku godzinach, Will tęsknił za nimi.Nie zaznał jeszcze takiej miłości.W ciągu ostatnich dni przed wyjazdem kompanii nawiedzał jak duch okolice ulicy Fenchurch.Doprowadzony do ostateczności, postanowił zastukać do drzwi i zapytać o panią domu.Ale gdy podszedł do nich, zabrakło mu odwagi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl