[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawiążemy rozmowę, która będzie łatwa i naturalna jak wymiana korespondencji.Oczywiście nie miała pojęcia, do czego to doprowadzi, ale raz mogła sobie przynajmniej pomarzyć.Niewiele małżeństw zostało skojarzonych dzięki miłości, to znaczy dzięki takiej miłości, jaką opiewają poeci.O wiele bardziej liczył się stan posiadania i pochodzenie, dla Lucy jednak i dla sir Jamesa nie były one ważne.Ona uważała szacunek, podziw i wzajemne zainteresowanie za pewniejszy fundament udanego związku małżeńskiego.Zarówno ona, jak i sir James potrafili je okazać partnerowi czy partnerce.Ale musiała przyznać, że uczony nie działa tak na jej zmysły jak Iwan Thornton.Zaklęła w myślach, niezadowolona, że właśnie tu i teraz przyszło jej to do głowy.Zmysłowe podniecenie, jakie budził w niej Iwan Thornton, mogło ją tylko przywieść do zguby.To, co czuła do sir Jamesa Mawbeya, mogło natomiast trwać do końca życia.Wyobraziła sobie siebie z nim w jego.w ich bibliotece, jak w milczeniu czytają i rozmyślają, a potem dyskutują przy herbacie.O tak.Pragnęła takiej właśnie przyszłości.Dlatego przyjechała do Londynu.Postanowiła nie dopuścić, by niedorzeczne myśli na temat lorda Westcotta powstrzymały ją od dążenia do osiągnięcia tego celu.Gdy tłum wokół sir Jamesa zaczął rzednąć, odetchnęła głęboko i ruszyła do uczonego.Valerie udało się już stanąć z nim twarzą w twarz.Gdyby Lucy nie podeszła do niej w pośpiechu, sama by się przedstawiła, co nie powinno się zdarzyć.Ale też niedobrze się stało, że Lucy musiała jednocześnie przedstawić ją i siebie.Była starsza, co nie rokowało dobrze, a to przecież ona korespondowała z sir Jamesem, nie Valerie, która swym entuzjazmem wobec teorii uczonego mogła sprawiać niewłaściwe wrażenie wielce zainteresowanej jego osobą.Lucy stanęła obok podopiecznej i wzięła ją za rękę, by nie dopuścić do takiego jej zachowania, które nie licowało z godnością damy.Wydawało się, że sir James doskonale zauważył je obie i najszybciej, jak mógł, zakończył rozmowę z jakąś starszą panią.- Czy mogę wiedzieć, z kim mam zaszczyt? - zwrócił się do nich i lekko ukłonił.- To my czujemy się zaszczycone - odwzajemniła się Lucy.- Chciałabym panu przedstawić lady Valerie Stanwich.Ja jestem Lucy Drysdale.Sir James utkwił wzrok w Valerie, która wpatrywała się w niego z podziwem, a po długiej chwili odwrócił głowę do Lucy, jakby sobie wreszcie o niej przypomniał.- Panno Drysdale, pochlebia mi, że zadała sobie pani trud, by wysłuchać dzisiejszego wykładu.Przyjechała pani z.- Z Somerset - dokończyła za niego Lucy.- Panna Stanwich też jest z Somerset?- Nie, proszę waszej lordowskiej mości, jestem z Arundel, w Sussex.Lucy omal nie jęknęła.Do sir Jamesa nie należało się zwracać w ten sposób.Każdy powinien o tym wiedzieć, a zwłaszcza hrabianka.Czy aby sir James nie poczuje się tym urażony, biorąc pod uwagę jego niechęć do brytyjskiego systemu klasowego? I czy publicznie nie zwróci uwagi biednej Valerie, upokarzając ją tym samym?- Z Arundel.- powtórzył za Valerie, nie odrywając od niej oczu.- Często się zastanawiałem, czy nie wygłosić tam cyklu wykładów.Czy są tam odpowiednie sale?Ulga, jaką Lucy poczuła w związku z tym, że sir James nie sprawiał wrażenia urażonego gafą jej podopiecznej, szybko ustąpiła miejsca konsternacji, gdyż Valerie zdominowała rozmowę.Po jakimś czasie Lucy zmieniła ocenę sytuacji, stwierdzając, że głównie mówi sir James, a Valerie tylko odpowiada krótko na jego pytania, przez cały czas spoglądając na niego z podziwem, podobnie jak on na nią.Po raz pierwszy w życiu Lucy poczuła zazdrość.- Czy na którymś z wykładów przedstawi pan swoją teorię na temat dyscypliny? - spytała, korzystając z okazji, że sir James umilkł.- To będzie temat trzeciego wykładu - poinformował i w końcu na nią spojrzał, ale zaraz odwrócił się do Valerie i zapytał: - Panno Stanwich, czy pani przyjdzie?- Lady Stanwich - mruknęła pod nosem Lucy i niemal w tej samej chwili zawstydziła się swych słów, ale ani sir James, ani Valerie najwyraźniej ich nie słyszeli.Oprócz zazdrości Lucy poczuła, że ogarniają niepokój.Nie chcąc wpaść w panikę, powtarzała sobie w myślach, że Valerie wcale nie nawiązuje teraz bliższej osobistej znajomości z tym uczonym, a on nie zakochał się w panience o tak ograniczonych horyzontach umysłowych.Bardzo chciała nie mylić się w swej ocenie.- Cóż za sielanka.Lucy drgnęła, słysząc te słowa wypowiedziane ironicznym tonem; tego głosu nie pomyliłaby z żadnym innym.Co tu robił Iwan Thornton?Odwróciwszy głowę zobaczyła, że hrabia stoi tuż za nią.- Proszę stąd odejść - powiedziała cicho.- Słucham? Mam pozwolić, żebyś pokrzyżowała plany mojej babki, dopuszczając do skojarzenia mojej szanownej kuzynki z uczonym głoszącym tak radykalne poglądy? Obawiam się, że źle przysłużyłbym się rodzinie, gdybym ją teraz zostawił samą sobie.Nie sądzisz?Lucy odwróciła się do niego.Oczywiście znowu się z nią drażnił.Był w swym specyficznym dobrym humorze, o czym świadczył wyraz jego oczu.Z pewnością uznałby to za wielce zabawne, gdyby Valerie, stanowiąca taką wspaniałą partię, wyszła za absolutnie nieodpowiedniego dla niej sir Jamesa.- Co pan tu robi? - syknęła.- Czy pan nas śledzi?- Śledzę panią, tylko panią, panno Drysdale.Poczuła znajome przyspieszone bicie serca.- Mnie? - pisnęła.Słysząc swój głos, zacisnęła zęby ze złości, gdyż takim tonem mogła mówić tylko nastolatka przeżywająca pierwszą miłość.Odchrząknęła.- Nie ma pan prawa mnie śledzić.Uniósł brwi, udając zdziwienie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl