[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przysięgam, że go zabiję! Hełm Warwicka był mocno pokiereszowany.Kiedy Merrick w końcu odciągnął Tobina, nieprzytomny Warwick bezwładnie osunął się na ziemię.De Clare stał ze spuszczoną głową, ciężko dysząc i zaciskając w pięści dłonie w rękawicach.Po chwili uniósł wzrok, zdjął hełm i spojrzał na czarnego rycerza, który siedział na polu bitwy, trzymając się za głowę.De Clare wyrwał się Merrickowi i podszedł do pokonanego rycerza.- Ty cholerny głupcze! - Pomógł rycerzowi wstać, potrząsając nim tak mocno, że rozległ się chrzęst zbroi, po czym zdarł mu z głowy hełm.Czarne włosy Sofii opadły na plecy.Widzowie krzyknęli zdumieni.Po chwili zaczęli wymieniać między sobą ciche uwagi.Król zaklął tak głośno, że wszyscy to usłyszeli.Merrick stał, osłupiały, nie mogąc uwierzyć, że to Sofia była tym doskonale wyszkolonym rycerzem, którego umiejętności podziwiał zaledwie przed chwilą.Nie miało to jednak żadnego znaczenia, jako że Tobin, z twarzą wykrzywioną potwornym gniewem, ciągnął za sobą Sofię, wyprowadzając ją z pola bitwy.Był tak wściekły, że Sofia myślała, iż ją uderzy.Miała wrażenie, że przewierca ją piorunującym wzrokiem.- Mógł cię zabić! Zdajesz sobie z tego sprawę? Dużo brakowało, żeby cię przebił mieczem?! - Potrząsał nią przy każdym wypowiadanym słowie.- Dam sobie rękę uciąć, że chciał cię zabić!- Mnie albo ciebie.Wybrałam siebie - powiedziała.- Ja nie dałbym się zabić.- Zbliżył twarz do jej twarzy.- A nawet gdyby miało do tego dojść, to przecież był to mój pojedynek, kobieto! Chodziło o mój honor!Patrzyła mu prosto w oczy.- Do diabła, Tobinie! Przecież wyzwałeś go na pojedynek z mojego powodu! Czy to nie dawało mi prawa do walki?- Gdzie, do cholery, nauczyłaś się walczyć na kopie? Władać mieczem? Tak jeździć konno?!- W Grace Dieu - mruknęła.Tobin przeczesał włosy dłonią i zaczął nerwowo przechadzać się po komnacie.- Czy ty w ogóle wiesz, co zrobiłaś?- Walczyłam za ciebie.- Splamiłaś mój honor, narobiłaś mi wstydu przed wszystkimi i przed każdym z osobna! Kobieta! Pomyślą, że Tobin de Clare poprosił swoją żonę, żeby za niego walczyła!Sofia przygryzła wargę.Niestety, miał dużo racji.Nie znalazła argumentów na swoją obronę.- Wiesz, co teraz będą mówić za moimi plecami? Odarłaś mnie z dumy i honoru! Nic mi już nie zostało!- Masz jeszcze mnie.Odwrócił się, oczy błysnęły mu złowrogo.Po chwili wybiegł z komnaty.35Wszyscy wygłosili swoje zdanie na temat jej szaleńczego występu: król i królowa, Merrick i Clio, damy dworu, a także służący.Zbrojni Tobina odwracali głowy na jej widok.Nawet Thud i Thwack, najmilsi ludzie pod słońcem, przestali z nią rozmawiać.Była traktowana jak trędowata.Tobin nie wrócił już do ich komnaty.Przez dwie noce spała w niej sama.Nie wiedziała, gdzie przebywał; nikt nie chciał jej powiedzieć.Przepłakała pierwszą noc, potem następną.Trzeciego dnia rano odwiedziła ją Eleonora.- Sofio.- Tak?- Wyjeżdżamy dziś do Caernarvon.Pokiwała głową.- Część drogi odbędziesz w naszym towarzystwie.- Ja mam gdzieś wyjechać? Dlaczego?- Pojedziesz do Torwick.Tam jest twój dom.- Tobin i ja mamy wyjechać z Camrose? Nic mi o tym nie powiedział.Eleonora przez chwilę nie odpowiadała.Wzięła głęboki oddech.- Pojedziesz do zamku Torwick ze służącymi i oddziałem zbrojnych Tobina.Sofia znieruchomiała.Słowa Eleonory były jak policzek.- Tobin nie pojedzie ze mną?Eleonora pokręciła głową.- Wyjeżdża wypełnić misję, którą zlecił mu Edward.Sofia przygryzła wargę i wpatrzyła się w swoje dłonie.Tego nie przewidziała.Nie pomyślała o konsekwencjach swojego czynu.Kierowała nią jedynie potrzeba działania.- Utrata honoru jest dla mężczyzny czymś strasznym, Sofio.To chyba najgorsza rzecz, jaka mu się może przydarzyć.Większość wolałaby umrzeć, niż utracić honor.Młody, dumny mężczyzna, taki jak Tobin, musi bardzo to przeżywać.Sofia rozpłakała się.- Kocham go, Eleonoro.Chciałam tylko ratować jego życie.Bałam się, że zginie.Nie mogłam siedzieć i nic nie robić, wiedząc, że ryzykuje życie.Nie mogłam tego znieść!Eleonora usiadła przy Sofii, objęła ją i pozwoliła wypłakać się na swoim ramieniu.- Wiem, dziecinko, wiem.Życie nas, kobiet, które kochają swoich mężczyzn, nie jest łatwe.Ale jeśli się kogoś kocha, trzeba się postarać go zrozumieć, zajrzeć mu w duszę.Trzeba rozumieć, co naprawdę ma znaczenie, i czasami ustąpić.Tydzień później Sofia wjechała na wzgórza otaczające zamek Torwick.Od piętnastu lat nie była w rodzinnych stronach.To dziwne, ale wszystko wydawało jej się teraz inne, nie tak potężne i bezduszne jak w dzieciństwie.Siedząc na swoim wierzchowcu, patrzyła na gęsto porośniętą lasami dolinę, na świeżo skoszoną trawę i na wzgórze, na którym stał zamek, kamienna czworoboczna twierdza górująca nad doliną rzeki i lasem.To był dom.Jej dom.Nie była pewna, czy naprawdę tak to odczuwa, czy kiedykolwiek Torwick stanie się jej prawdziwym domem.Przeniknął ją zimny dreszcz, ręce i nogi pokryły się gęsią skórką, nie było to jednak wynikiem zmęczenia wielogodzinną jazdą.Nie wiedziała, co czekają w tym zamku rysującym się w oddali.Wspomnienia, fantazje? A może tylko samotność?Nie miało to zresztą większego znaczenia, jako że i tak była na to skazana, skoro musiała sobie radzić bez Tobina.Głęboko zaczerpnęła tchu i zmusiła konia dojazdy w stronę domu, którego nie znała.Przygotowano dla niej główną salę i dwie sypialnie, które dawniej należały do niej i do jej rodziców.Godzinę później przechadzała się po komnatach, co chwila zatrzymując się i rozglądając dookoła w poszukiwaniu czegoś, co pozwoliłoby jej uzmysłowić sobie, że naprawdę jest w domu.Starała się przypomnieć sobie jak najwięcej scen z przeszłości i po pewnym czasie oczami wyobraźni zdołała ujrzeć twarze matki i ojca.Lecz widziała jedynie obce miejsca.Czuła ściskanie w żołądku, jak zresztą codziennie od dnia, w którym dowiedziała się, że Tobin ją odsyła.Czuła się źle, jedzenie podchodziło jej do gardła.Pobyt w Torwick niewiele pomógł.Nawet ulubiona zupa ze świeżym chlebem przyniesiona przez służącą nie poprawiła jej samopoczucia.Rozpaczliwie poszukiwała czegoś znajomego, choćby jednej rzeczy.Zeszła na dół i skręciła w ciemny korytarz.Szorstkie kamienie posadzki niemile drażniły jej bose stopy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- [ICI][PL][sandy] Makuszynski Ko Perly i wieprze
- Barnett Jill Nowe czasy, stare sprawy
- Barnett Jill Wyspa
- Barnett Jill Krag(1)
- Barnett Jill Marzenia(1)
- Barnett Jill Cukiereczek
- Barnett Jill Marzenia
- Blobel, Brigitte Boeses Spiel
- Harry Potter V
- Assassin's Quest Megan Lindholm(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pies-bambi.htw.pl