[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W żółtej wodzie pływały śmieci, na płytkim końcu odsłoniło się dno, niczym plaża nad jakąś laguną odpadków.Wśród butelek unosił się na wodzie dmuchany materac otoczony wieńcem kartonowych pudeł i gazet.Nawet trupa nikt by tu nie zauważył, pomyślał Royal.Podczas gdy owczarek obwąchiwał zdewastowane przebieralnie, Royal machał laską w wilgotnym powietrzu, usiłując wprawić je w ruch.Czuł, że wkrótce zacznie się dusić w tej dolnej części wieżowca.Nawet podczas krótkiego tu pobytu czuł, jak miażdży go masa tych wszystkich ludzi nad nim, tysięcy indywidualnych losów, a każdy z nich ze swoim czasem i przestrzenią.Z hallu przy drugim końcu basenu Royal usłyszał podniesione głosy.Ponaglając psa, podszedł do tylnego wyjścia za trampolinami, skąd przez szklane drzwi obserwował zażartą kłótnię przed drzwiami szkoły.Brało w niej udział około dwudziestu mężczyzn i kobiet – grupa z niższych pięter niosła stoliki, krzesła, tablicę i malarskie sztalugi, a inni starali się ich nie wpuścić do szkoły.Wkrótce doszło do przepychanek.Ponaglani przez filmowca, niosącego nad głową stolik, rodzice z determinacją parli do przodu.Ich przeciwnicy, mieszkańcy jedenastego i dwunastego piętra, nie ustępowali, formując ciężko dyszący kordon.Wywiązała się z tego zaciekła bójka, w której mężczyźni i kobiety niewprawnie wdali się w zapasy.Royal odciągnął psa, postanawiając zostawić ten spór własnemu losowi.Kiedy się odwrócił, żeby ruszyć na dalsze poszukiwania Anne, drzwi prowadzące do hallu z klatki schodowej gwałtownie się otworzyły.Wypadła z nich grupa mieszkańców czternastego i piętnastego piętra, natychmiast włączając się do bójki.Przewodził jej Richard Wilder, niosący w jednej ręce niczym sztandar kamerę filmową.Royal uznał, że Wilder kręci scenę do filmu dokumentalnego, o którym od tak dawna mówił, i że to on zaaranżował całe przedstawienie, jednak Wilder znalazł się w samym centrum potyczki, groźnie wywijając kamerą i zachęcając swoich nowych sojuszników do boju przeciwko dawnym sąsiadom.Napastnicy zostali rozbici i zepchnięci na klatkę schodową, dokąd wycofywali się porzucając stoliki i tablicę.Wilder zatrzasnął za nimi drzwi na schody.Wyrzucenie niedawnych sąsiadów i znajomych sprawiło mu wyraźnie ogromną satysfakcję.Wymachując kamerą wskazał na wnętrze szkolnej sali.Za przewróconym stołem kryły się tam dwie młode kobiety, żona Royala i Jane Sheridan.Niczym dzieci przyłapane na jakiejś psocie patrzyły na Wildera, który je przywoływał teatralnym gestem.Trzymając owczarka na krótkiej smyczy, Royal pchnął szklane drzwi.Przeszedł między zgromadzonymi w hallu ludźmi, którzy teraz z uciechą łamali dziecięce stoliki.– W porządku, Wilder – powiedział zdecydowanie, ale swobodnym tonem.– Ja się tym zajmę.Minął Wildera i wszedł do klasy, po czym pomógł żonie wstać.– Wyprowadzę was stąd – powiedział.– Nie bójcie się Wildera.– Ja się nie.– Mimo całego zajścia Anne była zadziwiająco spokojna.Patrzyła na Wildera z wyraźnym podziwem.– Mój Boże, on chyba oszalał.Royal oczekiwał, że Wilder go zaatakuje.Mimo dzielącej ich różnicy dwudziestu lat był spokojny i opanowany, gotów do fizycznej konfrontacji.Wilder jednak nie kwapił się do bójki.Przyglądał się Royalowi z zainteresowaniem, poklepując się pod pachą w prawie zwierzęcy sposób, jakby cieszył go widok architekta tutaj, na niższych piętrach, nareszcie bezpośrednio zaangażowanego w walkę o terytorium i kobiety.Jego rozpięta do pasa koszula odsłaniała szeroką pierś, którą demonstrował z pewną dumą.Kamerę trzymał przy twarzy, jakby planował scenografię i układ taneczny skomplikowanego pojedynku, mającego się rozegrać w dogodniejszym czasie gdzieś w wyższych regionach budynku.Tego wieczoru, kiedy wrócili do mieszkania na czterdziestym piętrze, Royal zabrał się do utwierdzania swojego przywództwa na najważniejszym poziomie wieżowca.Jak tylko jego żona i Jane Sheridan położyły się zmęczone do łóżka Anne, zajął się psem.Nakarmił owczarka w kuchni ostatnią porcją jedzenia.Rany na głowie i barkach zwierzęcia były twarde jak monety.Royala bardziej dotknęło pobicie psa, niż zniewagi, których doznała żona.Właściwie sam ją na nie naraził, zwlekając z wyruszeniem na poszukiwania.Tak, jak się spodziewał, obie z Jane na próżno szukały windy po zakończeniu zakupów w supermarkecie.Napastowane w hallu przez pijanego dźwiękowca, schroniły się w pustej klasie.– Tam na dole wszyscy kręcą filmy – powiedziała mu Anne, wyraźnie zafascynowana swoim spotkaniem z życiem i pracą warstw niższych.– Za każdym razem, kiedy kogoś biją, jest przy tym dziesięć kamer.– Wyświetlają to potem w kinie – potwierdziła Jane.– Tłoczą się tam i oglądają nawzajem swoje dzieła.– Z wyjątkiem Wildera.On czeka na coś naprawdę makabrycznego.Obie kobiety odwróciły się jak na komendę, żeby spojrzeć na Royala, ale on nie podjął tematu.W jakiś niejasny sposób to jego uczucie dla Anne kazało mu narazić ją na zetknięcie się z sąsiadami z dołu.Był to jego wkład w nową rzeczywistość, jaką mieli razem stworzyć.W przeciwieństwie do tego, owczarek należał do bardziej praktycznego świata.Royal już wiedział, że pies może się okazać pożyteczny, że w przyszłości, która ich czeka, będzie cenniejszy od wszystkich kobiet.Postanowił nie pozbywać się zakrwawionej kurtki, zadowolony, że nosi krew psa na piersi.Odrzucił wszystkie propozycje uprania kurtki od żon sąsiadów, które przychodziły pocieszać dwie młode kobiety.Napaść na psa i żonę uczyniła z mieszkania Royala naturalny ośrodek decyzji najbliższych mieszkańców, którzy postanowili odzyskać inicjatywę, zanim zostaną uwięzieni na dachu wieżowca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl