[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hildegarda powiada, że kamienie i światło mają podobne źródło powstania, i powołuje się w tym na słowa Ezechiela: „Jako wielkiego cheruba opiekunem ustanowiłem cię na świętej górze Bożej, chadzałeś wśród błyszczących kamieni”.[17] Kiedy natomiast Lucyfer z powodu swojej dumy został wtrącony do piekła, całe poprzednie światło i cała mądrość pierwszego anioła przeszła na kamienie i została rozsiana po ziemi.Hieronimus von Speer słuchał.Jakie dumne oblicze.Nie da się odgadnąć, o czym myśli.- Czcisz Lucyfera ponad Pana swojego?Ten jego straszliwy głos, skrzypiący, niemal niesłyszalny.Rehilda zbladła.Zdołała jedynie pokręcić głową przecząco.A on czekał.Wtedy ona powiedziała:- Nie.Chciałam tylko jednego - uwolnić ludzi od cierpień i chorób.Czy na tym polega moja wina?- Zakłócałaś naturalny bieg rzeczy - powiedział Hieronimus von Speer.Pomilczawszy kilka sekund, Rehilda odważyła się:- Co to takiego „naturalny bieg rzeczy”, panie?- Zbiór wtórnych przyczyn, kierowanych siłą trafu na osiągnięcie tego, co wyznaczone przez Boga - odpowiedział Hieronimus jeszcze bardziej smętnym głosem i Rehilda straciła ochotę na zadawanie mu pytań.Spróbowała wyjaśnić inaczej:- No to po co istnieją lekarze? Po co ludzie pozwalają im leczyć chorych, łagodzić cierpienia umierających? Niechby umierali bez żadnej nadziei, bez pomocy.- Ludzkie przypadłości leczone są naturalnymi środkami - odparł Hieronimus.- Naturalny bieg rzeczy przypomina spokojną wodę w stawie.Sięgając po magię, rzucasz kamień do tego stawu.Skąd możesz z góry wiedzieć, kogo i jak dotkną fale rozchodzące się we wszystkie strony?- To, co ja robiłam, nie było magią - sprzeciwiła się Rehilda.- Ja tylko wykorzystałam moc zamkniętą w kamieniach.Ona już tam była.Moje działania tylko ją uwolniły.Gdybym potrafiła czynić to wcześniej, to uratowałabym córkę Dorotei, która zmarła na dusznicę, i biedna kobieta znalazłaby w niej pociechę.- Dorotea była wśród tych, którzy donieśli na ciebie - powiedział Hieronimus.Rehilda znieruchomiała.Po chwili powiedziała:- Po co mi to mówicie?Hieronimus wstał od stołu, odłożył pióro.- Żeby pozbawić cię odwagi.- Nie obawiacie się, że moje czary mogą jej zaszkodzić?- Nie - odparł inkwizytor.- Czy mogę usiąść? - zapytała kobieta, czując, że słabnie.- Nie - spokojnie odparł Hieronimus von Speer, kobieta stała więc nadal.Inkwizytor przespacerował się po izbie, zastanawiając się nad czymś.Potem gwałtownie odwrócił się do niej i zapytał:- Powiedz, jak się z nim spotykałaś.- Z kim? - wyszeptała kobieta.- Wiesz, o kim mówię - powiedział Hieronimus.- I nie łżyj.Ja też się z nim spotykałem.- Nie rozumiem.Hieronimus odwrócił się, podszedł do stołu, wziął do ręki jakiś dokument.- Umiesz czytać?- Trochę.Podsunął jej pod nos arkusz papieru, ale nie wypuścił go z rąk.Rehilda pochyliła głowę, poruszyła wargami, sylabizując wyraźne pismo:.poplątane i niewiarygodne zeznania obok bezpośrednich i pośrednich poszlak, wskazujących na niewątpliwe korzystanie z magii i prostego zabobonu, prowadzą do wniosku o konieczności zastosowania tortur podczas przesłuchania.Z tej przyczyny oznajmiamy i decydujemy, że oskarżona Rehilda Müller, żona miedziownika Nicolausa Müllera, z miasta Ramensburg, winna być poddana torturom dziś.o siódmej po południu.Wyrok wygłoszony.Hieronimus cofnął papier, starannie położył go na stole, przycisnął róg świecznikiem.Kobieta poczuła, jak zdrętwiały jej palce.Hieronimus wziął ją za rękę.- Idziemy - powiedział.Bezwolna poszła za nim, zeszła do piwnicy, żeby zobaczyć to, o czym wcześniej tylko słyszała: zaostrzone kozły, na których sadza się ofiarę, przywiązawszy do nóg ciężar, na trzydzieści sześć godzin; fotel naszpikowany ostrymi igłami; imadła, w których miażdży się palce rąk i nóg, koło i dyby.Zemdliło ją, chwyciła się za gardło, zachwiała i żeby utrzymać się na nogach, wczepiła w sutannę Hieronimusa.Podtrzymał ją, ale nie pozwolił ani odejść, ani odwrócić się, a kiedy przymknęła powieki, poklepał ją po policzku.- Patrz - powiedział tak cicho, że niemal tego nie usłyszała.- Nie odwracaj się, Rehildo.Kobieta szarpnęła się słabo, usiłowała się wyrwać.Ale stąd nie było wyjścia.Dokoła tylko grube ściany, obok straszny mnich w grubym brązowym płaszczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl