[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zreszt¹, nawet jakoJe¿ by³eœ doœæ sympatyczny.Tyle ¿e na tron nie mo¿esz na razie liczyæ.Mamzamiar jeszcze trochê porz¹dziæ u boku nowego króla Cintry.Szlachetny EistTuirseach ze Skellige uczyni³ mi pewn¹ propozycjê.- Calanthe.- Tak, Eist, zgadzam siê.Jeszcze nigdy nie wys³ucha³am mi³osnego wyznania,le¿¹c na pod³odze wœród szcz¹tków w³asnego tronu, ale.Jak ty topowiedzia³eœ, Duny? Tylko to siê liczy i niech nikt lepiej nie staje na drodzedo mojego szczêœcia, dobrze radzê.A wy, co siê tak gapicie? Nie jestem jeszczetaka stara, jak s¹dzicie, patrz¹c na moj¹ prawie zamê¿n¹ córkê.- Dzisiejsza m³odzie¿ - zamrucza³ Myszowór.- Niedaleko pada jab³ko.- Co tam mamroczesz, czarowniku?- Nic, pani.- To dobrze.Przy okazji, Myszowór, mam dla ciebie propozycjê.Pavettapotrzebowaæ bêdzie nauczyciela.Powinna siê nauczyæ, jak obchodziæ siê ze swoimszczególnym darem.Lubiê ten zamek, wola³abym, ¿eby sta³, jak stoi.Przynastêpnym ataku histerii mojej zdolnej córki mo¿e siê rozlecieæ.Co ty na to,druidzie?- Zaszczyt to dla mnie.- Ja myœlê - królowa odwróci³a g³owê w stronê okna.- Œwita ju¿.Pora.Raptownie odkrêci³a siê w stronê, gdzie Pavetta i Duny szeptali do siebie,trzymaj¹c siê za rêce i nieledwie stykaj¹c siê czo³ami.- Duny!- Tak, królowo?- S³yszysz? Œwita! Jest ju¿ jasno! A ty.Geralt spojrza³ na Myszowora,Myszowór na Geralta i obaj zaczêli siê œmiaæ.- A wam co tak weso³o, czarownicy? Czy nie widzicie.- Widzimy, widzimy - zapewni³ Geralt.- Czekaliœmy, a¿ sama zobaczysz - parskn¹³ Myszowór.- Ciekawi³o mnie, kiedysiê po³apiesz.- W czym?- Zdjê³aœ kl¹twê.Ty j¹ zdjê³aœ - rzek³ wiedŸmin.- W momencie, gdy wyrzek³aœ:"Dajê ci Pavettê", spe³ni³o siê przeznaczenie.- Dok³adnie - potwierdzi³ druid.- Na bogów - rzek³ wolno Duny.- Wiêc nareszcie.Psiakrew, myœla³em, ¿e siêbêdê bardziej cieszy³, ¿e zagraj¹ jakieœ surmy albo co.Przyzwyczajenie.Królowo! Dziêki.Pavetta, s³yszysz?- Mhm - powiedzia³a królewna, nie unosz¹c powiek.- Tym samym - westchnê³a Calanthe, patrz¹c na Geralta zmêczonym wzrokiem -wszystko dobrze siê koñczy.Prawda, wiedŸminie? Kl¹twa zdjêta, szykuj¹ siê dwawesela, remont halli tronowej potrwa z miesi¹c, czterech zabitych, rannych bezliku, Rainfam z Attre ledwie dycha.Radujmy siê.Czy wiesz, wiedŸminie, ¿e by³moment, gdy mia³am ochotê kazaæ ciê.- Wiem.- Ale teraz muszê oddaæ ci sprawiedliwoœæ.¯¹da³am efektu i mam efekt.Cintrasprzymierza siê ze Skellige.Moja córka nie najgorzej wychodzi za m¹¿.Przezchwilê myœla³am sobie, to wszystko i tak by siê spe³ni³o zgodnie zprzeznaczeniem, nawet jeœli nie œci¹gnê³abym ciê na tê ucztê i nie posadzi³aobok siebie.Ale myli³am siê.Przeznaczenie móg³ odmieniæ sztylet Rainfama.ARainfama powstrzyma³ miecz w rêku wiedŸmina.Zapracowa³eœ uczciwie, Geralt.Teraz kwestia ceny.Mów, czego ¿¹dasz.- Zaraz - powiedzia³ Duny, macaj¹c zabanda¿owany bok.- Kwestia ceny, mówicie.To ja jestem d³u¿nikiem, do mnie nale¿y.- Nie przerywaj mi, ziêciu - zmru¿y³a oczy Calanthe.- Twoja teœciowa nieznosi, gdy siê jej przerywa.Zapamiêtaj to.I wiedz, ¿e ¿adnym d³u¿nikiem niejesteœ.Tak siê sk³ada, ¿e by³eœ czymœ w rodzaju przedmiotu umowy, jak¹zawar³am z Geraltem z Rivii.Mówi³am, jesteœmy kwita i nie widzê sensu, ¿ebymmusia³a ciê za to w nieskoñczonoœæ przepraszaæ.Ale umowa obowi¹zuje mnienadal.No, Geralt.Twoja cena.- Dobrze - rzek³ wiedŸmin.- Proszê o twoj¹ zielon¹ szarfê, Calanthe.Niechzawsze przypomina mi kolor oczu najpiêkniejszej ze znanych mi królowych.Calanthe zaœmia³a siê, odpiê³a z szyi naszyjnik ze szmaragdami.- Ta b³yskotka - powiedzia³a - ma kamienie we w³aœciwszym odcieniu.Zachowaj j¹wraz z mi³ym, wspomnieniem.-- Czy mogê coœ powiedzieæ? - spyta³ skromnie Duny.- Ale¿ tak, ziêciu, proszê, proszê.- Dalej twierdzê, ¿e to ja jestem twoim d³u¿nikiem, wiedŸminie.To mojemu ¿yciuzagra¿a³ sztylet Rainfarna.Mnie zat³ukliby stra¿nicy, gdyby nie ty.Jeœli jestmowa o jakiejkolwiek cenie, ja j¹ powinienem zap³aciæ.Zarêczam, ¿e mnie na tostaæ.Czego ¿¹dasz, Geralt?- Duny - powiedzia³ wolno Geralt.- WiedŸmin, któremu stawia siê takie pytanie,musi prosiæ, by je powtórzono.- Powtarzam wiêc.Bo, widzisz, jestem twoim d³u¿nikiem jeszcze z innego powodu.Gdy dowiedzia³em siê tam, w halli, kim jesteœ, nienawidzi³em ciê i myœla³em otobie bardzo Ÿle.Mia³em ciê za œlepe, ¿¹dne krwi narzêdzie, za kogoœ, ktobezmyœlnie i beznamiêtnie zabija, ociera klingê z krwi i liczy pieni¹dze.Aprzekona³em siê, ¿e zawód wiedŸmina rzeczywiœcie godzien jest szacunku.Bronisznas nie tylko przed Z³em czaj¹cym siê w mroku, ale i przed tym, które tkwi wnas samych.Szkoda, ¿e jest was tak ma³o.Calanthe uœmiechnê³a siê.Po raz pierwszy tej nocy Geralt sk³onny by³ uznaæ, ¿eby³ to uœmiech naturalny.- £adnie powiedzia³ mój ziêæ.Muszê do tej wypowiedzi dodaæ dwa s³owa.Dok³adnie dwa.Wybacz, Geralt.- A ja - powiedzia³ Duny - powtarzam [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl