[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drugi Niemiec w mundurze sturmbannfuehrera podszed³ do Janki i luf¹ pistoletuprzejecha³ po policzku dziewczyny.- Pos³uchaj, moja ma³a.Nazywam siê Knoch.Zapamiêtaj to nazwisko, bo jeœliprze¿yjesz parê tygodni, bêdzie ci siê œni³o po nocach.Zapamiêta³aœ?-Tak.-Jak siê nazywasz?Janka milcza³a.- Jak siê nazywasz? - rykn¹³.- I gadaj zaraz, kto ciê przys³a³.Przymknê³a oczy i zdawa³o siê jej, ¿e jest znowu w lesie.Spada³a w jamê, jamaby³a bardzo g³êboka i nie poczu³a nawet uderzenia, które rzuci³o j¹ napod³ogê.4Spojrza³ na zegarek, dochodzi³a jedenasta rano.Szos¹ ci¹gn¹³ znowu sznuruchodŸców, niechêtnie spychano wózki na pobocze, ustêpuj¹c przed motocyklem.Kloss jecha³ powoli, a gdy dotar³ do lasu, skrêci³ w bok, w¹sk¹ dró¿k¹ zanurzy³siê w gêstwinê.Zatrzyma³ silnik.Tu na pewno nikt go nie widzi.Z wewnêtrznejkieszeni p³aszcza wydoby³ tablice rejestracyjne.Postanowi³ zachowaæ jaknajdalej posuniêt¹ ostro¿noœæ; zdawa³ sobie sprawê, ¿e gra jest ryzykowna, astawka bardzo wysoka.Jeœli ktoœ w Dobrzycach zanotuje nawet numer jegomotocykla, na nic mu siê to nie przyda.Zmieni³ tablice, te w³aœciwe schowa³ dokieszeni p³aszcza i ruszy³ z powrotem do szosy.Musi byæ w Dobrzycach jaknajwczeœniej, musi dotrzeæ do tego Weissa, bo jeœli kontakt nie istnieje albomeldunek nie mo¿e byæ nadany, trzeba bêdzie.Mia³ ju¿ plan, w³aœciwie zarysplanu, ale zdawa³ sobie sprawê z rozmiaru ryzyka.Najpierw nale¿y spróbowaænawi¹zaæ kontakt.Dlaczego ³¹cznicy nie dotarli? Zatrzymano ich po drodze? Niezastali Weissa? Mia³ jeszcze nadziejê, gdy o 7.30 rano nastawia³ radio na falêpiêtnastu megaherców.S³ysza³ szum i trzaski, pomyœla³: nie nadadz¹, ale ju¿ poparu sekundach us³ysza³ dŸwiêki Poloneza As-dur.Akcja nie zosta³a odwo³ana! Oczwartej nad ranem spadochroniarze wyl¹duj¹ na zachód od lasu Weipert inieuniknienie zetkn¹ siê z ¿o³nierzami pu³ku grenadierów pancernych.Niemcywysadz¹ most.Nie móg³ do tego dopuœciæ! Musia³ sam dzia³aæ.Dobrzyce nie le¿a³y ju¿ w zasiêgu ich dywizji, nale¿a³o wiêc znaleŸæ jakiœpretekst motywuj¹cy wyjazd.Zastanawia³ siê w³aœnie nad tym, gdy zjawi³ siêfeldfebel wzywaj¹cy go do genera³a.U Pfistera zasta³ ju¿ paru oficerów.By³ promieniej¹cy i wyœwie¿ony Kussau, by³porucznik Walter i kapitan Koellert, by³ tak¿e dowódca ochrony mostu, saper,major Vogel.Genera³ pochyla³ siê nad map¹.-Natarcia przeciwnika spodziewam siê w najbli¿szych dniach — og³osi³.— Mo¿enawet w najbli¿szych godzinach.Fuehrer przywi¹zuje ogromn¹ wagê do liniiRegi.Otrzymaliœmy rozkaz: ani kroku w ty³.- Spojrza³ na swoich oficerów.Stali nieruchomo, ¿aden z nich nie zamierza³ zabieraæ g³osu.Tylko Kussauchrz¹kn¹³ aprobuj¹co.Kloss patrzy³ przez okno na most i poszukiwa³ bezskutecznie pretekstu: jakumotywowaæ wyjazd do Dõberitz? Nic nie móg³ wymyœliæ, czu³, ¿e to naderw¹tpliwe, by genera³ zechcia³ pozwoliæ na opuszczenie sztabu.Okaza³o siêjednak, ¿e pretekst by³ zbyteczny.Pfister wyda³ najpierw, a w³aœciwiepowtórzy³ rozkazy dla dowódcy saperów Vogla.„Most wysadziæ wy³¹cznie na mojepolecenie, otrzymacie je, gdy zaistnieje bezpoœrednie zagro¿enie przedmieœciaprzez czo³gi przeciwnika".Nie wierzy³ wiêc na serio w mo¿liwoœæ utrzymanialinii Regi.Potem odprawi³ Vogla i zrobi³ to, czego Kloss siê nie spodziewa³: poleci³Walterowi, Koellertowi, Kussau'owi i jemu wyjechaæ na inspekcje oddzia³Ã³wdywizji.Klossowi przydzieli³ pu³k grenadierów w lesie Weipert.Las Weipert!Zachodni kierunek dobrzycki.Oczywiœcie nie mia³ prawa zbaczaæ do Dõberitz, alemusia³ ryzykowaæ.Sfa³szowane tablice rejestracyjne mia³ ju¿ przygotowane;poprzedniego dnia postanowi³ je zniszczyæ, niebezpiecznie by³o mieæ coœ takiegow baga¿u, teraz siê przydadz¹.Posterunki na szosie notuj¹ numery.Nikt niepowinien wiedzieæ, ¿e by³ w Dobrzycach.Zbieg³ jeszcze na œniadanie.Kussau w³aœnie dopija³ herbatê, Simone sta³a obokniego.Us³ysza³ strzêp dialogu.- Przyjdziesz dzisiaj — powiedzia³ Kussau.- Co z Rolfem? Trzeba zaraz iœæ do genera³a.Przecie¿ pan obieca³.Kussau odstawi³ szklankê, wsta³ i wybuchn¹³ œmiechem.-Jesteœ fajna dziewczyna, Simone.Wyj¹tkowo fajna.Ja ci nie wystarczê?-Nie! - krzyknê³a - przecie¿.- Ale on nie s³ucha³.Skin¹³ g³ow¹ Klossowi iopuœci³ kasyno.Simone poda³a bez s³owa talerz zupy.Kloss jad³ szybko, gor¹ca ciecz parzy³awargi.Ona sta³a przy bufecie, skupiona i nieruchoma.Co móg³ jej powiedzieæ?¯e nie ma ju¿ ¿adnej szansy, ¿e Kussau j¹ oszuka³.? Wybieg³ bez s³owa.Mia³bardzo ma³o czasu.Chcia³ wst¹piæ jeszcze do Tomali, potem przejechaæ przez lasWeipert, spojrzeæ na ten pu³k grenadierów, wróciæ znowu do szosy.i doDobrzyc.Ile czasu musi mieæ Weiss na przekazanie meldunku?Tomala nic nie wiedzia³.By³ nie ogolony, oczy mia³ podkr¹¿one, postarza³ siê oparê lat w ci¹gu tej nocy.- Nie powinienem by³ go posy³aæ - powiedzia³ cicho.- Nie powinienem.Teraz ju¿nikt mi nie zosta³.Kloss chcia³by go pocieszyæ, ale tamten machn¹³ tylko rêk¹.- Ja nie tracê nadziei — rzuci³.— Mnie ¿ycie przyzwyczai³o do najgorszego inigdy nie tracê nadziei.Nie mówmy o tym.Jedno z dwojga: albo Erwin i Jankanie zdo³ali dotrzeæ do Dobrzyc, albo Weiss wpad³.-Trzeba to ustaliæ i dlatego jadê do Dobrzyc - oœwiadczy³ Kloss.-Ty?- Tak.Has³o i adres.- Nie powinieneœ tego robiæ.- Muszê, nie ma innej szansy.- Nie ma ju¿ ¿adnej szansy.Oni wyl¹duj¹ o czwartej nad ranem.- Akcja musi siê udaæ.Pos³uchaj, jeœli znajdê Weissa, jeœli Weiss nie wpad³,przeka¿ê mu meldunek.Jeœli jednak to siê nie uda.- Wpadniesz sam.- Nie wpadnê - powiedzia³ twardo Kloss.- Nie mogê sobie na to pozwoliæ.Wrócêtu w ka¿dym razie.Zmobilizuj przynajmniej piêciu Polaków spoœródprzywiezionych na roboty.Rozumiesz? Masz kontakt z tyloma ludŸmi?- Mam.Co maj¹ robiæ?- Czekaæ na mnie u ciebie w domu.Musz¹ to byæ ludzie pewni; nie wykluczam, ¿ezdekonspirujê siê przed nimi, jeœli Weiss jest nieczynny.-I doda³: -Jadekonspi-rujê siê tylko w sytuacjach ostatecznych.Podczas mojej s³u¿byzdarzy³o mi siê to w³aœciwie raz.A teraz has³o i adres.Zbli¿a³ siê do Dobrzyc.Szosê wype³nia³ znowu t³um uchodŸców, spychany napobocze przez samochody id¹ce ze wschodu.Wioz³y rannych.Wyprzedzali jemotocykliœci, a z rzadka tylko pojawia³y siê z kierunku zachodniegotransportery pancerne.Kloss, lawiruj¹c w tym t³oku, podje¿d¿a³ doskrzy¿owania.Widzia³ ju¿ Dobrzyce rozci¹gniête na p³askiej równinie; dwóch¿andarmów z trudem dawa³o sobie radê z ruchem.UchodŸców spychano na boczn¹drogê, kontrolowano ciê¿arówki wojskowe.Kloss wydoby³ z kieszeni rozkazwyjazdu i zwolni³, gdy przeje¿d¿a³ obok ¿andarma, z którym wyk³Ã³ca³ siê w³asnejakiœ jegomoœæ w tyrolskim kapeluszu, dowodz¹cy, ¿e ma rodzinê w Dõberitz.- 148 pancerna! - krzykn¹³.¯andarm spojrza³ na niego, ale nie zd¹¿y³ podnieœæ rêki.Kloss pomyœla³, ¿enumer pewno zapisa³, ale nie mia³o to ¿adnego znaczenia.Doda³ gazu i hamowa³ju¿ przy pierwszych domach miasteczka.Wydawa³o siê doœæ puste.Obok ogromnegogmaszyska sta³y ciê¿arówki, na które policjanci i gestapowcy ³adowaliskrzynie.Wyprowadzacie siê - pomyœla³ Kloss - i nigdy tu ju¿ nie wrócicie.- Pomyœla³tak¿e, ¿e mo¿e wykonuje teraz ostatnie swe zadanie po tej stronie frontu.Za rynkiem zaczyna³a siê gmatwanina uliczek [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl