[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obecnie brat Iwana by³ zamo¿nym adwokatem w Londynie,siostra zaœ asystentk¹ w Cambridge.Tak, bez w¹tpienia by³ d³u¿nikiem Kaktusa.Podje¿d¿aj¹c swoim kombi przed rezydencjê, doktor Jax przypomnia³ sobie, jakprzed siedmiu laty stary Murzyn poprosi³ go o konsultacjê w Langley.Niez³akonsultacja, nie ma co! Lecz cicha wspó³praca z amerykañskim wywiadem nios³ate¿ spore korzyœci; kiedy na Jamajce obalono Manleya i do w³adzy doszed³ Seaga,jednym z pierwszych maj¹tków zwróconych prawowitym w³aœcicielom by³yposia­d³oœci rodziny Jaksa w Montego Bay i Port Antonio.Sta³o siê takwprawdzie za spraw¹ Aleksa Conklina, lecz gdyby nie Kaktus, Conklin z pewnoœci¹nie znalaz³by siê w krêgu przyjació³ doktora.Ale czemu Aleks musia³zadzwoniæ w³aœnie dzisiaj, w dwunast¹ rocznicê œlubu Iwana? Podrzucili dziecis¹-siadom, ¿eby zostaæ w domu sam na sam, jedynie w towarzystwie tradycyjnychjamajskich potraw, osobiœcie i po mistrzowsku przyrz¹dzonych na grillu przezIwana, podlanych du¿¹ iloœci¹ ciemnego rumu i okraszonych perspek­tyw¹ p³ywaniana golasa w basenie.Cholerny Aleks! Cholerny stary kawa­ler, którydowiedziawszy siê o szczególnych okolicznoœciach, zareagowa³ w taki oto sposób:„No to co z tego? Jaka to ró¿nica, jeden dzieñ w tê czy w tamt¹ stronê?Pobawicie siê jutro, dziœ jesteœ mi potrzebny".Musia³ wiêc ok³amaæ ¿onê, do niedawna jeszcze pielêgniarkê w szpitalu stanowym.Powiedzia³ jej, ¿e ¿ycie pacjenta wisi na w³osku; w pewnym sen­sie by³a toprawda, z t¹ drobn¹ poprawk¹, ¿e w³osek urwa³ siê ju¿ jakiœ czas temu.Odpar³ana to, ¿e byæ mo¿e jej kolejny m¹¿ bêdzie mia³ dla niej trochê wiêcej czasu,ale smutny uœmiech i pe³ne zrozumienia spojrzenie przeczy³y tym s³owom.Wiedzia³a, co to znaczy œmieræ.„Poœpiesz siê, kochanie!"Jax wy³¹czy³ silnik, z³apa³ le¿¹c¹ obok na siedzeniu torbê i wysiad³ zsa­mochodu.Kiedy przeszed³ na drug¹ stronê pojazdu, drzwi rezydencjiotwo­rzy³y siê i pojawi³ siê w nich mê¿czyzna ubrany w czarny, przylegaj¹cy docia³a strój.Jestem pañskim lekarzem - powiedzia³ Iwan, wspinaj¹c siê po schod­kach.- Naszwspólny przyjaciel nie powiedzia³ mi, jak siê pan nazywa, ale zdaje siê, ¿e niepowinienem tego wiedzieæ.Chyba nie - przyzna³ mu racjê Bourne i wyci¹gn¹³ d³oñ, nie zdejmu­j¹c z niejcienkiej chirurgicznej rêkawiczki.Znam to wyposa¿enie - zauwa¿y³ Jax, œciskaj¹c d³oñ nieznajomego.Nasz wspólny przyjaciel nic nie wspomnia³ o tym, ¿e jest pan czarny.Czy to panu w jakiœ sposób przeszkadza?Broñ Bo¿e.Chyba lubiê go jeszcze bardziej ni¿ do tej pory.Po prostu nieprzysz³o mu do g³owy, ¿e to dla kogokolwiek mo¿e mieæ znaczenie.Myœlê, ¿e jakoœ siê dogadamy.ChodŸmy, panie bezimienny.Bourne sta³ w odleg³oœci trzech metrów od biurka, przypatruj¹c siê, jak lekarzszybko i sprawnie bada zw³oki, uprzednio litoœciwie zakrywszy ranê czyst¹ gaz¹.Jax w milczeniu przeci¹³ w kilku miejscach ubranie Swayne'a, obejrza³ uwa¿nieods³oniête w ten sposób czêœci cia³a, a potem ostro¿nie dŸwi­gn¹³ zw³oki zfotela i u³o¿y³ na pod³odze.Skoñczy³ pan ju¿ tutaj? - zapyta³ Jasona.Wszystko sprawdzi³em, doktorze, jeœli o to panu chodzi.W takim razie trzeba zapieczêtowaæ to pomieszczenie.Nikt tu nie mo¿e wchodziædopóty, dopóki nie zezwoli na to nasz wspólny przyjaciel.Tego nie mogê panu zagwarantowaæ.- W takim razie on bêdzie musia³ to zrobiæ.- Dlaczego?- Pañski genera³ nie pope³ni³ samobójstwa, panie bezimienny.On zo­sta³zamordowany.Rozdzia³ 12To ta kobieta - powiedzia³ przez telefon Aleks Conklin.- Z tego, co mó­wisz,wynika, ¿e to by³a jego ¿ona.Bo¿e!Co prawda niczego to nie zmienia, ale te¿ tak uwa¿am - przyzna³ bez specjalnegoprzekonania Bourne.- Jeden Bóg wie, ¿e mia³a wystarczaj¹co du¿o powodów, aledlaczego nie powiedzia³a nic Flannaganowi? To nie ma ¿adnego sensu!Rzeczywiœcie, nie ma.- przyzna³ Conklin.- Daj mi Iwana – doda³ po chwilizdecydowanym tonem.Tego lekarza? To on ma na imiê Iwan?A bo co?- Nic.Jest na zewn¹trz.„Pakuje towar", jak sam siê wyrazi³.Do swojego wozu?Tak.Zanieœliœmy cia³o w.Dlaczego jest taki pewien, ¿e to nie by³o samobójstwo? – przerwa³ mu Aleks.Swayne zosta³ nafaszerowany jakimiœ prochami.Doktor powiedzia³, ¿e zadzwonipóŸniej do ciebie i wszystko ci wyjaœni.Na razie chce siê st¹d jak najprêdzejwydostaæ i ¿yczy sobie, ¿eby do tego pokoju nikt nie wchodzi³ dopóty, dopókiosobiœcie nie zawiadomisz policji.Zreszt¹ sam to od niego us³yszysz.Jezu, to musi paskudnie wygl¹daæ.Istotnie, nie ma siê czym zachwycaæ.Co mam zrobiæ?Zaci¹gnij zas³ony, jeœli s¹, sprawdŸ okna i, jeœli to mo¿liwe, zamknij drzwi naklucz.Je¿eli nie ma zamka, poszukaj jakiegoœ.Zamek jest, a w kieszeni Swayne'a znalaz³em pêk kluczy - wpad³ mu w s³owoJason.- Sprawdzi³em; jeden z nich pasuje.To dobrze.Wychodz¹c, wytrzyj dok³adnie klamkê i futrynê, najlepiej jakimœp³ynem do czyszczenia mebli.To nie powstrzyma kogoœ, kto zechce tu wejœæ.Nie, ale byæ mo¿e pozwoli znaleŸæ potem jakieœ jego œlady.Nie wiem, czy nie przesadzasz.Oczywiœcie, ¿e przesadzam - odpar³ gniewnym tonem emerytowany oficer wywiadu.-Muszê wymyœliæ jakiœ sposób na zneutralizowanie posia­d³oœci bez pomocyLangley, jednoczeœnie powinienem przygotowaæ jak¹œ uspokajaj¹c¹ historyjkê nawypadek, gdyby akurat któryœ z dwudziestu paru tysiêcy ludzi z Pentagonuzechcia³ siê skontaktowaæ z genera³em.Nie wspo­mnê ju¿ o kupcach i dostawcachprowadz¹cych z nim interesy.Bo¿e, to po prostu niemo¿liwe!Wrêcz przeciwnie: to jest doskona³e - odpar³ Bourne.W drzwiach ga­binetupojawi³ siê doktor Iwan Jax.- Nasza zabawa w destabilizacjê zacznie siê tutaj,na tej „farmie".Masz numer Kaktusa?Nie przy sobie.Przypuszczam, ¿e zosta³ w domu w pude³ku po butach.W takim razie zadzwoñ do Mo Panova, on na pewno go ma, a potem skontaktuj siê zKaktusem i powiedz mu, ¿eby zadzwoni³ do mnie z jakiejœ budki.Co ty znowu kombinujesz, do diab³a? Zawsze, kiedy s³yszê jego imiê, dostajêgêsiej skórki.Sam mi powiedzia³eœ, ¿e muszê zaufaæ jeszcze komuœ oprócz ciebie.W³aœniepostanowi³em to zrobiæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl