[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciekawe! Ano, nie dowiemy siê prawdy,dopóki nie przybêd¹ jeŸdŸcy Rohanu.jeœli nie przybêd¹ za póŸno! Czekaj¹ nasz³e dni.Œpijmy dziœ, skoro jeszcze mo¿na.- Ale.– zacz¹³ Pippin.- O co chodzi? Na dziœ wypraszam sobie wiêcej „ale”.- Ale Gollum! – powiedzia³ Pippin.– Jak¿e to mo¿liwe, ¿e Frodo i Sam wêdruj¹razem z Gollumem, a nawet za jego przewodem? Wyczu³em, ¿e droga, któr¹ obrali,przera¿a Faramira nie mniej ni¿ ciebie.Co na niej grozi?- Tego ci nie mogê dzisiaj wyt³umaczyæ – odpar³ Gandalf – ale serce moje zdawna przeczuwa³o, ¿e Frodo spotka siê z Gollumem, zanim dope³ni swojej misji.Na szczêœcie albo na zgubê.O Kirith Ungol na razie nie chcê nic mówiæ.Bojêsiê zdrady ze strony tego nieszczêsnego stwora.Tak jednak musi byæ.Pamiêtajmy, ¿e czêsto zdrajca sam siebie zdradza i mimo woli oddaje us³ugidobrej sprawie.Bywa tak, bywa.Dobranoc, Pippinie!Nazajutrz poranek by³ szary jak zmierzch, a w sercach ludzkich otucha, nakrótko o¿ywiona dziêki powrotowi Faramira, znów zamar³a.Skrzydlatych Cieni nieujrzano tego dnia nad grodem, lecz raz po raz z wysoka dochodzi³ uszumieszkañców nik³y okrzyk, i ka¿dy, kto go us³ysza³, kuli³ siê na chwilê zprzera¿enia, a co s³absi duchem jêczeli i p³akali.Faramir znów opuœci³ stolicê.„Nie daj¹ mu wytchn¹æ – szemrali ludzie.–W³adca zbyt wiele wymaga od swego syna; obci¹¿a go podwójnymi obowi¹zkami,skoro drugi syn zgin¹³”.Wszyscy te¿ wypatrywali od pó³nocy przybyciasojuszników pytaj¹c: „Gdzie s¹ jeŸdŸcy Rohanu?”Faramir nie wyjecha³ z w³asnej ochoty.W³adca grodu zazwyczaj narzuca³ swoj¹wolê Radzie, a w owych dniach mniej ni¿ kiedykolwiek sk³onny by³ ulegaæ cudzemuzdaniu.Wczesnym rankiem zwo³a³ Radê.Podczas niej wszyscy dowódcy stwierdzilizgodnie, ¿e wobec zagro¿enia od po³udnia si³y ich s¹ niedostateczne i nie mog¹ze swej strony podj¹æ ¿adnych kroków wojennych, dopóki nie przybêd¹ jeŸdŸcyRohanu.Na razie trzeba tylko obsadziæ mury wojskiem i czekaæ.- Mimo wszystko – rzek³ Denethor – nie wolno lekkomyœlnie opuszczaæzewnêtrznych placówek obronnych, murów Rammas z tak wielkim nak³adem pracypobudowanych.Nieprzyjaciel musi drogo zap³aciæ za przekroczenie Rzeki.Niemo¿e zaœ tego dokonaæ w wiêkszej sile, zdolnej zagroziæ naszemu grodowi, ani odpó³nocy w Kair Andros, gdzie chroni¹ przeprawy bagna, ani te¿ od po³udnia wokolicy Lebennin, gdzie Rzeka jest bardzo szeroka i potrzebowa³by wielkiejfloty, aby j¹ przebyæ.Uderzy z pewnoœci¹ ca³ym impetem na Osgiliath, jakniegdyœ, kiedy Boromir zagrodzi³ mu skutecznie drogê.- To by³a tylko próba – powiedzia³ Faramir.– Teraz gdyby nawet przeprawakosztowa³a Nieprzyjaciela dziesiêækroæ wiêcej ni¿ nas, i tak by³by to dla nasop³akany rachunek.On bowiem mniej ucierpi na stracie ca³ej armii ni¿ my nastracie jednej kompanii.A ci, których pozostawimy na tak daleko wysuniêtychplacówkach, bêd¹ mieli odwrót odciêty, gdy nieprzyjacielskie wojska wedr¹ siê wg³¹b granic.- Co stanie siê z Kair Andros? – spyta³ ksi¹¿ê.– Te stra¿nicê koniecznietrzeba utrzymaæ, jeœli chcemy obroniæ Osgiliath.Nie zapominajmy oniebezpieczeñstwie gro¿¹cym od lewego skrzyd³a.Rohirrimowie mo¿e nadejd¹, amo¿e nie.Faramir powiadomi³ nas, jak wielka potêga zgromadzi³a siê za Czarn¹Bram¹.Niejedna armia stamt¹d wyruszy i nie w jednym tylko miejscu spróbujezapewne przekroczyæ Rzekê.- na wojnie nie obêdzie siê bez wielkiego ryzyka – odpar³ Denethor.– W KairAndros mamy za³ogê, wiêkszych posi³ków nie mo¿emy pos³aæ na tak odleg³¹placówkê.Ale nie oddam linii Rzeki ani Pelennoru bez walki, chyba ¿ebyzabrak³o dowódcy, gotowego spe³niæ mê¿nie rozkaz swego W³adcy.Na te s³owa umilkli wszyscy.Po d³ugiej chwili odezwa³ siê Faramir:- Nie sprzeciwiê siê twojej woli, ojcze.Skoro los zabra³ Boromira, pójdê,gdzie rozka¿esz, i zrobiê, co w mojej mocy, aby go zast¹piæ.Czy taka jesttwoja decyzja?- Tak – powiedzia³ Denethor.- A wiêc ¿egnaj, ojcze – rzek³ Faramir.– Je¿eli wrócê, mo¿e wtedy zechceszmnie s¹dziæ ³askawiej.- To bêdzie zale¿a³o od tego, z czym powrócisz – odpar³ Denethor.Ostatni rozmawia³ z Faramirem Gandalf, zanim syn Namiestnika wyruszy³ nawschód.- Nie szukaj pochopnie i w rozgoryczeniu œmierci – powiedzia³.– Bêdzieszpotrzebny tutaj do innych zadañ ni¿ wojenne.Ojciec kocha ciê, Faramirze, i zpewnoœci¹ o tym sobie przypomni w ostatniej chwili.Bywaj zdrów!Tak wiêc Faramir znów odjecha³ bior¹c z sob¹ garstkê ¿o³nierzy, których mo¿naby³o uj¹æ za³odze stolicy i którzy chcieli w tej wyprawie wzi¹æ udzia³.Z murówGondoru ludzie spogl¹dali ku zburzonej twierdzy Osgiliath usi³uj¹c odgadn¹æ, cosiê tam dzieje, i nic nie widz¹c w pomroce.Inni patrzyli wci¹¿ ku pó³nocylicz¹c staje dziel¹ce ich gród od Rohanu i jeŸdŸców Theodena.„Czy przybêdzie?Czy nie zapomnia³ o dawnym przymierzu?” – pytali z niepokojem.- Tak, przybêdzie – odpowiada³ Gandalf.– Nawet gdyby mia³ przybyæ za póŸno.Ale zastanówcie siê: Czerwona Strza³a mog³a dojœæ do jego r¹k w najlepszymrazie przed dwoma dniami, a droga z Edoras daleka.Nowin doczekali siê dopiero w nocy.Od brodów na rzece przygna³ konny wys³aniecz wieœci¹, ¿e z Minas Morgul wysz³a wielka armia i ci¹gnie na Osgiliath; s¹ wniej pu³ki okrutnych ros³ych ludzi z po³udnia, Haradrimów.- Dowiedzieliœmy siê – mówi³ wys³aniec – ¿e dowodzi nimi znowu Czarny Wódz, aimiê jego szerzy postrach na wybrze¿ach Rzeki.Tymi z³owieszczymi s³owy zakoñczy³ siê trzeci dzieñ pobytu Pippina w MinasTirith.Ma³o kto zasn¹³ tej nocy w grodzie, wszyscy bowiem rozumieli, ¿enadzieja jest znikoma i ¿e nawet Faramir nie utrzyma d³ugo brodów na Anduinie.Nazajutrz, chocia¿ ciemnoœci osi¹gnê³y ju¿ swoj¹ pe³niê i nie mog³y siê bardziejjeszcze pog³êbiaæ, ci¹¿y³y coraz dotkliwszym brzemieniem w sercach ludzkich,przejêtych trwog¹.Znowu nadesz³y z³e nowiny.Nieprzyjaciel przekroczy³Anduinê [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl