[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ubra³em siê szybko i wyszed³em, kieruj¹c siê w stronê mojego dawnego wiêzienia.Mieœci siê tu oddzia³ Ziry, który w dalszym ci¹gu prowadzi, ³¹cz¹c tê pracê zeswoimi nowymi funkcjami.Za zgod¹ Corneliusa podj¹³em tam systematyczne badanianad ludŸmi.Oto jestem w sali klatek i przechadzam siê wzd³u¿ krat, jakbym by³ jednym zw³adców tej planety.Czy muszê mówiæ, ¿e bywam tu czêsto, o wiele czêœciej, ni¿wymaga tego moja praca? Czasami zbyt mi ci¹¿y nieustanna obecnoœæ ma³p i tutajznajdujê coœ w rodzaju schronienia.WiêŸniowie przyzwyczaili siê ju¿ do mnie i uznaj¹ mój autorytet.Czy widz¹jak¹œ ró¿nicê pomiêdzy mn¹, Zir¹ i karmi¹cymi ich gorylami? Chcia³bym bardzo,w¹tpiê jednak, aby tak by³o.Choæ up³yn¹³ miesi¹c, równie¿ i mnie nie uda³o siê- mimo cierpliwoœci i wytrwa³ej pracy - nauczyæ ich czegoœ wiêcej, ni¿ mo¿nanauczyæ dobrze wytresowane zwierzê.A jednak jakieœ podœwiadome przeczucie mówimi, ¿e drzemi¹ w nich wiêksze mo¿liwoœci.Chcia³bym ich nauczyæ mówiæ.Jest to moj¹ wielk¹ ambicj¹.Rzecz jasna, nieuda³o mi siê jeszcze.Zaledwie kilku zdo³a powtórzyæ dwie albo trzy sylaby, alei u nas s¹ szympansy, którepotrafi¹ robiæ to samo.To niewiele, ale nie tracê nadziei.Dodaje mi otuchynatarczywoœæ, z jak¹ wszystkie spojrzenia szukaj¹ teraz mego wzroku,spojrzenia, które od pewnego czasu zmieni³y siê jakby, bo oto w miejsceotêpienia pojawi³a siê w nich ciekawoœæ, bêd¹ca oznak¹ wy¿szego stopniaœwiadomoœci.Powoli obchodzê ca³¹ salê, zatrzymuj¹c siê przed ka¿dym.Przemawiam do nich³agodnie, cierpliwie.Oswoili siê ju¿ z tym niezwyk³ym faktem.Robi¹ wra¿enie,jakby s³uchali.Trwa to kilka minut, potem zmieniam taktykê i zaczynam wymawiaæproste s³owa, powtarzaj¹c je kilkakrotnie i wyczekuj¹c odzewu.Ten i ów wymówiniezrêcznie jak¹œ sylabê, ale dziœ nie posuniemy siê dalej.Mêcz¹ siê szybko,zniechêcaj¹ wobec przekraczaj¹cego ich si³y zadania i k³ad¹ na s³omie, jak pociê¿kiej pracy.Z westchnieniem przechodzê do nastêpnego.Stajê w koñcu przedklatk¹, w której wegetuje Nova, samotna teraz i smutna.W³aœnie, smutna! Wka¿dym razie w swojej ziemskiej zarozumia³oœci chcê w to uwierzyæ, próbujêwyczytaæ to uczucie w tej piêknej, lecz pozbawionej wyrazu twarzy.Zira nieprzydzieli³a jej nowego towarzysza i zyska³a tym moj¹ wdziêcznoœæ.Czêsto myœlê o Novie.Nie mogê zapomnieæ spêdzonych z ni¹ chwil.Jednak ju¿nigdy potem nie wszed³em do jej klatki.Zabrania mi tego ludzka godnoœæ.Czy¿Nova nie jest zwierzêciem? Obracam siê teraz w wy¿szych sferach naukowych,jak¿e wiêc móg³bym sobie pozwoliæ na tak kompromituj¹c¹ poufa³oœæ? Czerwieniêsiê na sam¹ myœl o naszej dawnej za¿y³oœci.Odk¹d przeszed³em do przeciwnegoobozu, nie pozwalam sobie nawet na okazanie jej wiêkszego zainteresowania ni¿innym.A jednak muszê przyznaæ, ¿e Nova wyró¿nia siê spoœród pozosta³ych i to mniecieszy.Z ni¹ uzyskujê najlepsze wyniki.Kiedy mnie zobaczy³a, przywar³a dokraty i wykrzywi³a usta w grymasie, który od biedy mo¿e uchodziæ za uœmiech.Zanim zd¹¿y³em cokolwiek powiedzieæ, próbuje wymówiæ te cztery czy piêæ znanychjej sylab.WyraŸnie stara siê.Mo¿e jest z natury zdolniejsza od innych? A mo¿ezmieni³a siê pod moim wp³ywem i jest dziêki temu bardziej podatna na naukê?Chêtnie myœlê, ¿e tak w³aœnie jest.Wymawiam swoje imiê, póŸniej jej, i wskazujê na nas kolejno.Nova naœladuje mójgest.W tej chwili s³yszê za sob¹ cichy œmiech, a Nova momentalnie zmienia siêna twarzy i szczerzy zêby.To Zira i Cornelius.Zira podkpiwa sobie dobrotliwie z moich wysi³ków, a jejobecnoœæ za ka¿dym razem wprawia Novê w z³oœæ.Cornelius natomiast interesujesiê moimi próbami i czêsto przychodzi, ¿eby zobaczyæ jak mi idzie.Dziœ mia³ domnie zupe³nie inn¹ sprawê.By³ doœæ podniecony.- Ulissesie, co by pan powiedzia³ na ma³¹ podró¿?- Podró¿?- Doœæ daleko, prawie na antypody.Jeœli mo¿na wierzyæ nadsy³anymsprawozdaniom, archeolodzy odkryli tam niezwykle ciekawe ruiny [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl