[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byłem zdziwiony.– Czynicie rzeczy, o których nie mogę nawet marzyć.– Robimy je wspólnie – powiedział.– Pojedynczo nie jesteśmy tak silni jak ty.– Więc stańcie się podobni do mnie.– Łańcuchy węglowe ukrywają pewne tajemnice nawet przed nami.To było to.Jednak dopiero po wielu tygodniach uświadomiłem sobie, że mam dzięki temu przewagę, która mnie uwolni.Trwało to tak długo z tej prostej przyczyny, że nie chciałem się od nich uwalniać.Podczas moich rozmów ze skałą dowiedziałem się wielu rzeczy, co sprawiło, że odzyskałem poprzedni punkt widzenia.Wojny ciągle trwały i kiedy nauczyłem się znosić mękę wielokrotnej śmierci, nauczyłem się również obserwować wojny i widzieć, gdzie staczane są bitwy.Kiedy mówiłem do skały, skóra ziemi stawała się moją skórą i nauczyłem się odczuwać, skąd nadchodzą krzyki.Początkowo bito się na równinie między Allison i górnym biegiem Rzeki Buntowników.Potem pole bitwy przeniosło się na pagórkowaty teren Robles i na północny zachód do zlewu rzek Myron i Buntowników, na to miejsce, gdzie rzeka Buntowników przestaje się nazywać Napaść, a zaczyna zwać się Mueller.A potem wojna dotarła do Wizer – kraju zdobytego przez mego Ojca.Oznaczało to, że Nkumai zmietli wszystko przed sobą i stanęli u granic mojej ojczyzny.Nie miało znaczenia to, że znałem sekret żelaza Nkumai.Nie miało znaczenia, że mój Ojciec odesłał mnie, a mój brat, Dinte, chciał mnie zabić.Nie byłem już radykalnym regeneratem, byłem dwukrotnie lepszym żołnierzem od mego Ojca i znacznie lepszym generałem od Dinte.Byłem potrzebny, jeśli moja Rodzina miała przetrwać.Z początku pomysł pójścia na wojnę był dla mnie odpychający, ale myśl o tym, że Rodzina jest w potrzebie, targała mną i zacząłem wypytywać skałę.Spytałem, czy jakieś jedno życie może być ważniejsze od innego, skała odpowiedziała, że nie.Spytałem, czy sprawiedliwie jest zabrać jedno życie, jeśli można przez to oszczędzić wiele innych.Skała odpowiedziała, że tak.I spytałem, czy lojalność ma jakiekolwiek znaczenie dla sił wszechświata, i skała zapłakała.Lojalność? Cóż jeśli nie lojalność kazała skale odpowiedzieć na zew Schwartzów.Planeta wiedziała, co to zaufanie, i spytałem, czy dobrze będzie, jeśli wrócę i poprowadzę swą Rodzinę.I skała rzekła, że tak.Ta rozmowa nie była wynikiem jednej tylko nocy snu pod piaskiem.Trzeba było wielu nocy i wielu snów i dopiero po wielu miesiącach pojąłem, że mogę wrócić do domu.Że muszę wrócić do domu.– Nie możesz wracać – powiedział ten, który mówił w imieniu Schwartzów.– Skała mówiła do mnie i powiedziała, że powinienem iść.– Skała powiedziała ci, że dobrze będzie, jeśli pójdziesz.Że to dobre dla ciebie.Dobre dla twojej Rodziny.Ale to nie jest dobre dla nas.– Dobre dla planety.– Krew wsiąka w ziemię tak samo, bez względu na to, kto dzierży cywilizowane narzędzia – ciągnął mężczyzna.– Jeżeli odejdziesz, będzie to dobre i będzie to złe.Nie mogę pozwolić ci odejść.Nikt z nas nie może pozwolić ci odejść.Wziąłeś wszystko, czego mogliśmy cię nauczyć, a ty użyjesz tego, żeby niszczyć i zabijać w imię lojalności.– Przysięgam, że tego, czego mnie nauczyliście, nigdy nie użyję, aby zabijać.– Jeśli będziesz zabijał, użyjesz tego, czego cię nauczyliśmy.– Nigdy.– Każdy człowiek, który zginie z twej ręki, będzie już wiecznie krzyczał w twej duszy, Laniku.Powstrzymało mnie to na pewien czas.Kiedy wojna przeniosła się na niziny Crameru, oddalone o niecałe trzysta kilometrów od Muelleru nad Rzeką, naszej stolicy, nie mogłem dłużej czekać.Bawiłem się z Helmutem na wierzchołkach ostrej jak nóż górskiej grani.Wykonywaliśmy ćwiczenia akrobatyczne, jakieś tysiąc metrów nad piaskiem, kiedy wyciągnąłem spod niego głaz, a on spadł.Skała złapała go na półce, jakieś trzysta metrów poniżej mnie i wysoko ponad pustynią.– Ty sukinsynu! – krzyknął.– Musiałem to zrobić! – odkrzyknąłem mu.– Gdybyś ostrzegł radę, mogliby mnie zatrzymać!– Powiedziałeś, że mnie kochasz!Rzeczywiście powiedziałem.I mówiłem wtedy prawdę.Ale nic nie odrzekłem.Próbował wdrapać się na skałę.Ale ja zabroniłem skale go utrzymywać, i byłem silniejszy.Próbował wytworzyć chwyty.Ale byłem silniejszy.Próbował rzucić się z półki na piasek poniżej, ale skała nie pozwoliła mu skoczyć, ponieważ tak jej powiedziałem.I byłem silniejszy.Grań kierowała się na północny zachód, więc poszedłem na północny zachód.Kiedy się skończyła, zeskoczyłem na piasek i biegłem przez cały dzień i noc, zakazując memu ciału spać.Użyłem najszybszego sposobu, w jaki mogli podróżować Schwartzowie, a ponieważ żaden Schwartz nie był ode mnie szybszy, żaden też pościg nie mógł mnie dogonić.Zabrało mi to osiem dni.Spałem podczas biegu, gdyż mój umysł potrzebował tego, nawet jeśli moje ciało mogło się obyć bez snu.W końcu dotarłem do miejsca, gdzie po niebie pędziły obłoki i gdzie od czasu do czasu ze szpar w skale wystawały kępki trawy.Opuściłem Schwartz.Powinienem był odczuć ulgę i nawet się cieszyłem, że widzę zieleń zamiast nie kończących się żółtości, brązów i szarzyzn pustyni, ale tak bardzo żałowałem, że odchodzę, iż zatrzymałem się, odwróciłem i prawie pobiegłem z powrotem.Wspomniałem twarz mego Ojca.Wspomniałem jak mówił: „Lanik, na Boga, tak bym chciał coś z tym zrobić”.Słyszałem, jak jego głos błagał: „Ciało jest zrujnowane.Czy umysł będzie mi wciąż służył? Czy mężczyzna wciąż będzie kochał swego ojca?”Tak, ty głodny ziemi sukinsynu, pomyślałem.Wplątałeś się w coś, co cię przerasta.I ja przybędę.Przybywam.Obróciłem się i skierowałem na północ, ku wyżynnemu krajowi Sill.Kraj był zniszczony przez wojnę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl