[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I ¿e jego wuj wywiera³ presjê na Teresê Collins,ale dopiero po tym, jak z³o¿y³a skargê.Fox zamyœli³ siê.– Wuj Alan chcia³ mieæ pewnoœæ, ¿e brud przywrze.– On go naprawdê nienawidzi³, co?– Tylko dlaczego do niego wtedy dzwoni³? Zadzwoni³ i siê nie odezwa³? – Foxpodniós³ wzrok.– Notes z adresami z numerem Paula.Le¿a³ na wierzchu,otwarty…– I co z tego?– To, ¿e wystarczy³oby sprawdziæ, gdzie stamt¹d dzwoniono, i wyskoczy³by numerPaula.Ale za³Ã³¿my, ¿e to nie wuj dzwoni³…– Morderca?Fox powoli pokiwa³ g³ow¹.– Paul ma ju¿ zarzuty i nagle wychodzi na wolnoœæ.Sêdzia nie lubi policji,mimo to zwalnia go przed wydaniem wyroku.– Fox uœmiechn¹³ siê leciutko.– Co ty knujesz, Malcolm? – spyta³ Kaye.– Szeryf Cardonald jest cz³onkiem Nowego Klubu.Widzia³em go tam, kiedyrozmawia³em z Mangoldem.– No i?– Cz³onkiem klubu jest te¿ Stephen Pears.– Pears prosi swego przyjaciela szeryfa, ¿eby zwolni³ m³odego Cartera?– Paul by³ idealnym koz³em ofiarnym.Na rozprawie jednoznacznie udowodniono, ¿enienawidzi³ wuja, a wuj jego.– Ale to zadzia³a³oby tylko wtedy, gdyby by³ na wolnoœci.– Zabrzmia³o to tak,jakby Kaye by³ prawie przekonany.– To tylko domys³y, Tony – przyzna³ Fox.– Sam powiedzia³eœ: gdzie dowody?– ¯eby kogoœ wyp³oszyæ, nie zawsze trzeba dowodów.Wiemy to z doœwiadczenia.– Dalej myœlisz, ¿e zwariowa³em?– Mo¿e nie do koñca.– Tony dopi³ kawê.– Sêk w tym, co z tym zrobiæ?– Bêdê musia³ pomyœleæ.* * *Wzi¹wszy prysznic i przebrawszy siê, o wpó³ do dziesi¹tej zaparkowa³ przedkancelari¹ Mangolda.Widzia³, jak przysz³a recepcjonistka, ale nie móg³ sobieprzypomnieæ, jak ma na imiê.Wiedzia³, ¿e musi siê przespaæ.Obieca³ sobie, ¿e jak tylko to za³atwi.Mangold przyszed³ na piechotê.Odwróci³ g³owê, s³ysz¹c odg³os otwieranychdrzwi.– Dzieñ dobry, inspektorze.Byliœmy umówieni?– Nie, ale zaciekawi³o mnie coœ.Czy Colin Cardonald zna Stephena Pearsa?– Szeryf Cardonald? Co on ma z tym wspólnego?– To proste pytanie, panie mecenasie.– Tak, widzia³em, jak rozmawiali.– W Nowym Klubie?– Tak.– A wiêc s¹ dobrymi znajomymi?– Szeryf lubi graæ.– Graæ?– Na gie³dzie.– I Pears mu doradza – domyœli³ siê Fox.– Dobrze takiemu.– Te¿ tak myœlê.– Mangold zmarszczy³ czo³o.– Czy to ma coœ wspólnegoz Francisem?– Nie, absolutnie – sk³ama³ Fox.– Tak jak mówi³em, by³em po prostu ciekawy.– Na tyle, ¿eby siê tu na mnie zasadziæ?Fox nie móg³ temu zaprzeczyæ.– Jest pan blisko, prawda? – Mangold zni¿y³ g³os, chocia¿ w pobli¿u nikogo nieby³o.Podszed³ krok bli¿ej.– Widzê ten ¿ar w pañskich oczach.– To siê jej nie spodoba – uprzedzi³ go Fox.– Komu?– Wdowie.Jeœli mam racjê i sprawa wyjdzie na jaw, bêdzie obwinia³a pana.Mo¿eskoñczyæ siê to tak, ¿e pana znienawidzi.Mangold chwyci³ go za ramiê.– Co siê sta³o? – sykn¹³.– Co pan odkry³?Ale Fox tylko pokrêci³ g³ow¹ i wsiad³ do samochodu.Mangold podszed³ bli¿eji zajrza³ do œrodka.Kiedy Fox przekrêci³ kluczyk w stacyjce, mecenas grzmotn¹³piêœciami w dach.Fox odjecha³, a on wci¹¿ sta³ na jezdni, malej¹c w lusterkui trac¹c na znaczeniu.XIII41Za³atwia³ pozwolenie przez kilka dni, ale to nic.Podejrzani o terroryzmzostali tymczasem oskar¿eni, przewiezieni do wiêzienia Saughton w Edynburgui osadzeni.Minister sprawiedliwoœci z luboœci¹ udziela³ wywiadów i ku ucieszetabloidów chwali³ swoj¹ „starsz¹ siostrê”.Stan pogotowia, choæ wci¹¿KRYTYCZNY, mia³ byæ wkrótce obni¿ony.Komenda g³Ã³wna okrêgu Fife napisa³a listdo policji okrêgu Lothian i Borders, gratuluj¹c funkcjonariuszom Wydzia³u Etykii Standardów Zawodowych „wzorowego” raportu.Tego, czy poinformowano media, czynie, Fox ani jego podw³adni nie wiedzieli, w ka¿dym razie w prasie nic siê naten temat nie ukaza³o.Scholesa, Haldane’a i Michaelsona czeka³a nagana i natym mia³o siê skoñczyæ.Mitchell Fox wyszed³ ze szpitala, ale zamiast wróciæ do domu opieki, zamieszka³w salonie syna.Fox kupi³ dla niego ³Ã³¿ko w Ikei i Tony Kaye pomóg³ mu jez³o¿yæ.Jedyna w domu toaleta by³a na górze, wiêc Fox wytropi³ sedes pokojowy.Jude obieca³a robiæ za pielêgniarkê, ale tylko przez jakiœ czas, „nie nazawsze”, jak zastrzeg³a.Ojciec by³ spowolniony, czasem zdezorientowanyi niewyraŸnie mówi³, ale jad³ i pi³ prawie bez pomocy.Kierownictwo LauderLodge uprzedzi³o Foxa, ¿e nie mog¹ trzymaæ jego pokoju w nieskoñczonoœæ, alezap³aci³ im za ca³y miesi¹c, co da³o mu trochê czasu.Wieczorami ogl¹da³telewizjê, on na sofie, ojciec wsparty na poduszkach w ³Ã³¿ku.Za dnia ojciecmóg³ wstawaæ, chocia¿ trudno go by³o ubraæ.Dlatego chodzi³ zwykle w pi¿amiei szlafroku k¹pielowym.Sandy Cameron, jego kumpel od kieliszka, odwiedzi³ go i pochwali³ Foxa i Judeza ich wysi³ki: „Wasz ojciec jest z was dumny, poznajê to po jego oczach”.Robili na zmianê kolacje i udawali, ¿e wszystko jest normalnie.Po kolacji, bezwzglêdu na pogodê, Jude wychodzi³a do ogrodu na papierosa – pali³a ju¿ dziesiêædziennie – a Fox zasiada³ na sofie z pilotem i wieczorn¹ gazet¹ w rêku.W salonie zrobi³o siê ciaœniej, bo ³Ã³¿ko i przenoœna toaleta zajmowa³y sporomiejsca.Ubranie Mitcha zapakowano do foliowego worka na œmieci i umieszczonow przedpokoju.Poniewa¿ na stoliku do kawy zaroi³o siê od ró¿nych drobiazgów,a stó³ jadalny z³o¿yli, dokumenty Foxa wala³y siê teraz na pod³odzew sypialni.Raz w tygodniu mia³ przychodziæ fizjoterapeuta.Myœleli nawet o logopedzie.Dali ojcu gumow¹ pi³eczkê, któr¹ trzy, cztery razy dziennie mia³ œciskaædwadzieœcia razy jedn¹ i drug¹ rêk¹, na zmianê.Pude³ko ze zdjêciami sta³onietkniête na stoliku.Jude zrobi³a listê zakupów: pasta do mebli, zmiêkczaczdo tkanin, worki do odkurzacza i œciereczki do kurzu.Plus ¿elazko i deska doprasowania.Spyta³a go, jak sobie radzi³ przez te wszystkie lata.– Pra³em w pralni chemicznej – odpar³ z niewyraŸn¹ min¹.* * *We wtorek o dziesi¹tej Stephen Pears mia³ wyg³osiæ przemówienie do udzia³owcóww sali balowej jednego z najszacowniejszych edynburskich hoteli w centrummiasta.Foxowi zdradzi³ to redaktor ze „Scotsmana”, pytaj¹c jednoczeœnie, czyPears ma jakieœ k³opoty.– Nie wiem, o co tu chodzi, panie inspektorze, ale na pewno nie o profilzawodowy jego siostry.Fox spyta³ go, czy kr¹¿¹ jakieœ plotki.Dziennikarz odpar³, ¿e z doœwiadczeniawie, i¿ brak plotek nie jest wielkim pocieszeniem.– W dzisiejszych czasach mo¿na zbankrutowaæ w godzinê.– Jeœli bêdê coœ mia³ – zapewni³ go Fox – dowie siê pan jako pierwszy.Wchodz¹cy do sali udzia³owcy robili wra¿enie ludzi, którym powiod³o siêw ¿yciu.Ka¿dy mia³ egzemplarz rocznego sprawozdania finansowego, ten i Ã³w narzeka³ nawysokoœæ wyliczonych przez zarz¹d dywidend.Wiêkszoœæ zdawa³a siê u schy³kuswych lat.Rozwa¿ni i ostro¿ni nie stracili zbyt wiele podczas recesji, cobynajmniej nie znaczy³o, ¿e nie ucieszyliby siê, gdyby Pears i jego podw³adniprzekazali im dobre nowiny.Po zebraniu mia³ byæ poczêstunek, drinki i kanapki.Odhaczano nazwiska i rozdawano b³yszcz¹ce broszury [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl