[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poczu³am skurcz miêœni w miednicy.Idê sobie ukroiæ kawa³ek - oœwiadczy³a babcia.-Umieram z g³odu.Po ogl¹daniunieboszczyków za­wsze mam apetyt.- Okno siê zamknê³o i babcia zniknê³a.Nie jedziesz ze mn¹ do domu, prawda? - upewni³ siê Morelli.A masz tort?Mam coœ lepszego.Mówi³ prawdê.Wiedzia³am o tym.Okno znowu siê otworzy³o i babcia wystawi³a g³owê.Stephanie, telefon do ciebie.Mam powiedzieæ, ¿eby zadzwoni³ póŸniej?Morelli zmarszczy³ brwi.Zadzwoni³?Obydwoje pomyœleliœmy o Komandosie.A kto dzwoni? - zapyta³am.Jakiœ goœæ imieniem Brian.To musi byæ Brian Simon - powiedzia³am do Mo-rellego.- Musia³am u niegoskamlaæ, ¿eby wyci¹gn¹æ z tarapatów Carol ¯abo.Dzwoni w sprawie Carol ¯abo?Bo¿e, spodziewam siê, ¿e tak.- W tej albo ma jakiœ inny interes.- Ju¿ idê! -krzyknê³am do babci.- WeŸ od niego numer telefonu i powiedz, ¿e oddzwoniê.£amiesz mi serce - rzek³ Morelli.Babcia bêdzie u mnie jeszcze tylko kilka dni, a po­tem mo¿emy œwiêtowaæ.Za kilka dni bêdê gryz³ w³asn¹ rêkê.Brzmi groŸnie.Nigdy w to nie w¹tp - powiedzia³ Morelli.Poca³owa³ mnie i nie w¹tpi³am.Wsun¹³ mi d³oñ pod bluzkê, a jêzyk g³êboko wmoje usta.i wtedy us³ysza³am gwizd.Pani Fine i pan Morgenstern, zwabieni krzykami moi­mi i babci, prawie wyszliprzez okna i pogwizdywali.Obo­je zaczêli klaskaæ i pohukiwaæ radoœnie.Pani Benson otworzy³a okno.Co siê tu dzieje? - zapyta³a.Seks na parkingu - poinformowa³ j¹ pan Morgen­stern.Morelli spojrza³ na mnie pytaj¹cym wzrokiem.Czemu nie?Odwróci³am siê, dopad³am drzwi i wbieg³am schodami na górê.Ukroi³am sobiekawa³ek tortu i zadzwoni³am do Simona.Co s³ychaæ?Mo¿esz mi wyœwiadczyæ przys³ugê.Nie uprawiam seksu przez telefon - oœwiadczy³am.Nie chodzi o seks przez telefon.Cholera, sk¹d ci to w ogóle przyszio do g³owy?Nie wiem.Tak sobie powiedzia³am.Chodzi o mojego psa.Muszê wyjechaæ z miasta na parê dni i nie ma siê nim ktozaj¹æ.A poniewa¿ jesteœ mi winna przys³ugê.Mieszkam w bloku! Nie mogê trzymaæ psa.Tylko przez parê dni.To naprawdê dobra psina.A schronisko?Nie znosi schronisk.Nic nie chce jeœæ.Jest przygnê­biony.Co to za pies?Ma³y.A niech to diabli.Ale tylko na kilka dni?Podrzuci³bym go jutro rano, a odebra³ w niedzielê.No, nie wiem.To nie jest najlepsza pora.Mieszka u mnie babcia.On uwielbia starsze panie.Przysiêgam.Twoja babcia bêdzie za nim szaleæ.Popatrzy³am na Reksa.Nie chcia³abym, ¿eby nic nie jad³ i by³ przygnêbiony,wiêc domyœla³am siê, co Simon mo¿e odczuwaæ w zwi¹zku ze swoim psem.W porz¹dku - zgodzi³am siê.- O której?Mo¿e byæ oko³o ósmej?Otworzy³am oczy i zastanawia³am siê, która to godzina.Le¿a³am na kanapie, by³aciemna noc i poczu³am zapach kawy.Przez chwilê by³am ca³kowiciezdezorientowana.Mój wzrok spocz¹³ na fotelu, który sta³ naprzeciw kanapy, izobaczy³am, ¿e ktoœ tam siedzi.Mê¿czyzna.W ciemno­œciach trudno by³odostrzec.Wstrzyma³am oddech.Jak posz³o dzisiaj wieczór? - zapyta³.- Dowiedzia³aœ siê czegoœ?Komandos.Nie by³o sensu pytaæ, jak siê tu dosta³, skoro okna i drzwi by³yzamkniête.Która godzina?Trzecia.Nie przysz³o ci na myœl, ¿e s¹ ludzie, którzy œpi¹ o tej porze?Pachnie tutaj lasem sosnowym - powiedzia³ Ko­mandos.To ode mnie.Za domem Hannibala roœnie sosna i teraz nie mogê pozbyæ siê tej¿ywicy.W³osy mam ca³­kiem zlepione.W ciemnoœci dostrzeg³am, ¿e Komandos siê uœmiecha.Us³ysza³am, jak cicho siêœmieje.Usiad³am na ³Ã³¿ku.Hannibal ma przyjació³kê.Przyjecha³a o dziesi¹tej wieczór czarnym bmw.Spêdzi³a u niego oko³o dziesiêciu minut, da³a mu list i wysz³a.Jak ona wygl¹da?Krótkie blond w³osy.Szczup³a.£adnie ubrana.Masz numer rejestracyjny?Tak.Zapisa³am.Nie mia³am czasu, ¿eby go spraw­dziæ.Popija³ kawê.Coœ jeszcze?Tak jakby mnie widzia³.Tak jakby?Spad³am z drzewa na jego podwórko.Uœmiech znikn¹³ mu z twarzy.I co?I powiedzia³am mu, ¿e szukam kota, ale nie wiem, czy to kupi³.Gdyby zna³ ciê lepiej.- zauwa¿y³ Komandos.Potem przy³apa³ mnie na drzewie po raz drugi, wyci¹gn¹³ broñ, wiêc zeskoczy³ami uciek³am.Dobry refleks.Hej - powiedzia³am, wskazuj¹c palcem na swoj¹ g³owê.- Nie ma tu siana.Komandos znowu siê uœmiechn¹³.rozdzia³ 5Myœla³am, ¿e nie pijasz kawy - powiedzia³am do Komandosa.- A co na to twojecia³o, które podobno jest œwi¹tyni¹?Upi³ ³yk.To czêœæ mojego przebrania.Pasuje do krótkich w³osów.Zapuœcisz w³osy?Pewnie tak.I wtedy przestaniesz piæ kawê?Zadajesz mnóstwo pytañ.Po prostu usi³ujê siê w tym po³apaæ.Siedzia³ rozparty w fotelu, z wysuniêtymi nogami, z rêkami opartymi o porêcze iutkwionym we mnie wzrokiem.Postawi³ fili¿ankê na stoliku, wsta³ i stan¹³ nadkanap¹.Schyli³ siê i poca³owa³ mnie delikatnie w usta.Lepiej, ¿eby niektóre rzeczy pozosta³y tajemnic¹ -oœwiadczy³.I ruszy³ wkierunku drzwi.Hej, poczekaj chwilê - powiedzia³am.- Czy mam nadal obserwowaæ Hannibala? - Amo¿esz go obserwowaæ, nie daj¹c siê zastrzeliæ?Spojrza³am na niego krzywo poprzez ciemnoœci.Rozumiem - powiedzia³.> - Morelli chce z tob¹ pogadaæ.Mo¿e zadzwoniê do niego jutro.Drzwi otworzy³y siê i zamknê³y.Komandos wyszed³.Przylgnê³am do drzwi ipopatrzy³am przez wizjer.Nie by³o go.Za³o¿y³am ³añcuch i wróci³am do ³Ã³¿ka.Przetrzepa­³am poduszkê i wœlizgnê³am siê pod ko³drê.I zaczê³am siê zastanawiaæ nad poca³unkiem.Co mia­³am o nim myœleæ?Przyjacielski, powiedzia³am sobie.By³ przyjacielski.Bez jêzyczka.Bezmacania.Bez zgrzyta­nia zêbów w gwa³townym uniesieniu.Przyjacielskipo­ca³unek.Tyle ¿e nie smakowa³ jak przyjacielski.Smako­wa³.sexy.A niech to!Co zjesz na œniadanie? - zapyta³a babcia.- Mo¿e dobr¹ owsiankê?Gdybym by³a sama, wybra³abym tort.Jasne - powiedzia³am.- Owsianka bêdzie w sam raz.Nala³am sobie fili¿ankê kawy i wtedy ktoœ zapuka³ do drzwi.Otworzy³am iwbieg³o coœ du¿ego i pomarañczo­wego.O rany! - zdumia³am siê.- A có¿ to takiego?Pies myœliwski - powiedzia³ Simon.- To znaczy, w wiêkszoœci myœliwski.Czy nie jest za du¿y jak na psa myœliwskiego? Simon wci¹gn¹³ do przedpokojudwudziestokilow¹ tor­bê psiej karmy.Z³apa³em go ko³o stawu i tak mi powiedzieli.Pies myœliwski [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl