[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Natych­miast.- Jest zamkniête.- No to dawaj klucz.- Nie mam klucza.- Jezu - zakl¹³.- Wiêc wywa¿ te cholerne drzwi ko­pniakiem.- Ja?- A widzisz tu kogoœ jeszcze?Spojrza³am na le¿¹cego Czo³ga.Nie rusza³ siê.Facet w p³aszczu przeciwdeszczowym machn¹³ spluw¹ w stronê schodów.- Jazda.Ominê³am go ostro¿nie i wesz³am na piêtro.Stanê³am przed drzwiami z numerem 3Ci nacisnê³am klamkê.Zamkniête na amen.- Wywa¿ je z kopa - nakaza³ facet w p³aszczu.- Kopnê³am drzwi.- Chryste! To ma byæ kop? Nic nie wiesz? Nie ogl¹­dasz telewizji?- Cofnê³am siê o kilka kroków i rzuci³am siê na drzwi.Uderzy³am w nie bokiem iodbi³am siê.Drzwi nie ponio­s³y uszczerbku.- Skutkowa³o, jak robi³ to Komandos - zauwa¿y³am.Facet w p³aszczu poci³ siê obficie, spluwa dr¿a³a mu w d³oni.Odwróci³ siê dodrzwi, wycelowa³ trzyman¹ obiema d³oñmi broñ i dwukrotnie nacisn¹³ spust.Polecia³y drzazgi, rozleg³ siê dŸwiêk metalu uderzaj¹cego o metal.Kopn¹³ drzwina wysokoœci zamka i otworzy³ je na oœcie¿.Wskoczy³ do œrodka, zapali³ œwiat³oi rozejrza³ siê b³yskawicznie.- Gdzie moje rzeczy?- Posprz¹taliœmy.Pobieg³ do sypialni i ³azienki, potem wróci³ do salonu.Pootwiera³ szafkikuchenne.- Nie mieliœcie prawa! - dar³ siê na mnie.- Nie mieli­œcie prawa zabraæ mitowaru.- Nie by³o tego wiele.- By³o od cholery! Wiesz, co tu mia³em? Dobry towar.Czysty jak ³za.Jezu,wiesz, jak potrzebujê dzia³ki?- Pos³uchaj, odwiozê ciê do szpitala.Tam ci pomog¹.- Nie chcê ¿adnego szpitala.Chcê mój towar.Lokatorka spod 3A otworzy³a drzwi i wyjrza³a na kory­tarz.- Co tu siê dzieje?- Proszê wróciæ do siebie i zamkn¹æ drzwi - powie­dzia³am.- Mamy niewielkiproblem.Drzwi zamknê³y siê gwa³townie, trzasn¹³ zamek.Facet w p³aszczu znów biega³ po mieszkaniu.- Jezu - powtarza³.- Jezu.Jezu.Na korytarzu pojawi³a siê inna kobieta.By³a krucha i przygarbiona.Musia³amieæ chyba ze sto lat.Krótkie bia³e w³osy stercza³y jej na g³owie rzadkimikêpkami.Ubrana by³a w znoszony flanelowy szlafrok i wielkie kosmate kapcie.- Nie mogê spaæ przy tej wrzawie - oœwiadczy³a.- Mie­szkam w tym domu odczterdziestu trzech lat i nigdy nie widzia³am czegoœ takiego.To by³a kiedyœspokojna okolica.Facet w p³aszczu odwróci³ siê gwa³townie, wycelowa³ do kobiety i strzeli³.Kulauderzy³a w œcianê za jej plecami.- Poca³uj mnie w dupê - oœwiadczy³a starsza dama, wyci¹gaj¹c z zakamarkówszlafroka niklowan¹ dziewi¹tkê i mierz¹c z obu d³oni.- Nie! - wrzasnê³am.- Nie strzelaj! On jest naszpiko­wany.Za póŸno.Staruszka wywali³a do faceta, a mój krzyk uton¹³ w og³uszaj¹cym huku.Ocknê³am siê przywi¹zana do noszy.Znajdowa³am siê w holu, który by³ pe³enludzi, g³Ã³wnie policjantów.Twarz Morellego nabiera³a z wolna ostroœci.Rusza³ustami, ale nic nie mówi³.- Co? - wrzasnê³am.- G³oœniej!Pokrêci³ g³ow¹ i zamacha³ rêkami, a jego usta u³o¿y³y siê w s³owa „zabierzciej¹”.Sanitariusz wytoczy³ nosze z holu, prosto w orzeŸwiaj¹c¹ noc.Ruszyliœmy zbrzêkiem kó³ek po chodniku i po chwili poczu³am, jak wsadzaj¹ mnie do karet­ki.Oœlepia³o mnie œwiat³o migaj¹ce na tle czarnego nieba.- Hej, zaczekajcie - powiedzia³am.- Nic mi nie jest.Pozwólcie mi wstaæ.Rozepnijcie te pasy.Rano wypuszczono mnie ze szpitala.W³aœnie siê ubie­ra³am i pakowa³am rzeczy,kiedy do pokoju wkroczy³ Morelli z wypisk¹ w d³oni.- Wychodzisz do domu - oœwiadczy³.- Gdyby to ode mnie zale¿a³o, przeniós³bymciê na psychiatriê.Wywali³am na niego jêzyk, gdy¿ czu³am siê nadzwyczaj normalnie.Chwyci³am torbêi wyszliœmy z pokoju, zanim pielêgniarka zd¹¿y³a przytoczyæ przepisowy wózek.- Mam mnóstwo pytañ - zwróci³am siê do Morellego.Skierowa³ mnie do windy.- Ja te¿.Po pierwsze, co siê, u diab³a, sta³o?- Poczekaj, powiedz mi najpierw o Czo³gu.Nikt mi nie chce nic powiedzieæ.Czyon jest.ee.no wiesz?- Martwy? Nie.Niestety.Mia³ na sobie kamizelkê kuloodporn¹.Uderzenie pociskuprzewróci³o go i og³u­szy³o.Waln¹³ siê przy upadku w g³owê i by³ jakiœ czasnieprzytomny, ale nic mu nie jest.A tak na marginesie, gdzie by³aœ, kiedyoberwa³?- Le¿a³am na pod³odze.O tej porze jestem ju¿ zazwy­czaj w ³Ã³¿ku.Morelli wyszczerzy³ w uœmiechu zêby.- Czy dobrze zrozumia³em? Nie zosta³aœ postrzelona, bo spa³aœ podczas roboty?- Coœ w tym rodzaju.Wyrazi³am to zgrabniej, jak zauwa¿y³eœ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl