[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.174* * *Zapuka³ delikatnie, jakby obawia³ siê, ¿e ktoœ mu zrobi³ ¿art i w pokoju numer206 nikt na nie­go nie czeka.Otworzy³a mu filigranowa brunet­ka o delikatnejurodzie, na oko nieco starsza od niego, ale nie wiêcej ni¿ o piêæ lat.Nazywam siê £ukasz Dybowski, rozmawia­liœmy pó³ godziny temu — powiedzia³.A ja Anna Schiegl, mi³o mi - podali sobierêce.Kobieta zaprosi³a go do pokoju.Usiedliobok siebie na tapczanie.Jeœli chce siê pan czegoœ napiæ, to s³u¿ê bar­kiem hotelowym - wskaza³a rêk¹ szafkê, znaj­duj¹c¹ siê pod telewizorem.Pokrêci³ g³ow¹ i od­par³: - W³aœciwe to pani jest moim goœciem.Móg³bym pani¹ zaprosiæ do jakiegoœ baru, aleobawiam siê, ¿e o tej porze nie znajdziemy nicze­go sensownego.Chyba, ¿e w hotelu.Mo¿e innym razem - uœmiechnê³a siê zalot­nie.- Teraz chcia³abym z panem porozmawiaæ,a do tego wystarczy nam pokój hotelowy.Bezobaw, nie zajmê panu du¿o czasu.Jeœli to wa¿ne, to proszê nie przejmowaæ siêmoim czasem.Zreszt¹ zwykle póŸno chodzê spaæ.To zupe³nie tak, jak ja.PrzejdŸmy do rze­czy, ¿eby w porê uchroniæ siê przed wiecznymsnem.•175-- A pani nie przestaje mi groziæ.Spojrza³a mu w oczy i dotknê³a jego prawejd³oni.- Myli siê pan, ja po prostu przewidujê ró¿nescenariusze.Wsta³ z tapczanu i okr¹¿y³ pokój, czuj¹c jej wzrok na sobie, niczym aktorgraj¹cy Hamleta.Nagle zatrzyma³ siê i zapyta³:Jakie scenariusze, o czym pani mówi? Cojest, do diab³a, grane? Od czasu, gdy wyda³emna zlecenie jednej z fundacji pewn¹ niewinn¹,naprawdê niewinn¹ ksi¹¿kê, zaczê³y siê dziaæwokó³ mnie bardzo dziwne rzeczy.Nie tylko wokó³ pana.Faktycznie, sytuacjaz dnia na dzieñ staje siê coraz bardziej dziwna.Powoli mnie to wszystko przerasta.A ja mam wra¿enie, ¿e to pani jest t¹ osob¹,która nakrêci³a ca³e to zamieszanie.Otworzy³a barek i wyjê³a z niego dwie malut­kie buteleczki whisky.Wyci¹gnê³ado niego rêkê z jedn¹ z nich.Odmówi³, t³umacz¹c siê tym, ¿e przyjecha³samochodem.Ona wypi³a, nie zada­j¹c sobie trudu szukania szklanki.Bardzo tego ¿a³ujê, ale nie mam innego wyj­œcia - muszê doprowadziæ transakcjê do samegokoñca.A jaka w tym moja rola? Dlaczego wci¹ga­cie mnie w jakieœ podejrzane interesy? Kontakt176ze œwiatem przestêpczym ograniczam do ogl¹da­nia filmów w telewizji.No iwydawania ksi¹¿ek o takiej tematyce.- Proszê mi wierzyæ, ja te¿ jestem uczciw¹osob¹.Niestety, kontrahent, który chce ze mn¹dobiæ targu, chyba nie do koñca przestrzega za­sad okreœlonych przez prawo.To nie ja panaw to wci¹gam, przecie¿ wcale pana nie znam.- A jednak, gdyby nie ksiêga, któr¹ chce panisprzedaæ, nie mia³bym przyjemnoœci spotkaniasiê z cz³owiekiem, od którego na kilometr œmier­dzi mafi¹.Obawiam siê, ¿e moja znajomoœæz nim mo¿e potrwaæ nieco d³u¿ej.Mówi¹c pó³¿artem, pó³ serio - jeœli znajd¹ mnie z kulk¹w g³owie, pani nie bêdzie mog³a powiedzieæ: tonie moja wina.Otworzy³a drug¹ buteleczkê i nadspodziewa­nie ³atwo poradzi³a sobie z jejzawartoœci¹.Spoj­rza³ na ni¹ ze zdziwieniem pomieszanym z po­dziwem.Uzna³a zakonieczne wyt³umaczyæ mu siê z tego.- Zapewniam pana, ¿e nie mam problemówz alkoholem.Prawdê mówi¹c, nie przepadam zawhisky.Ale ostatnio moje ¿ycie jest - jakby topowiedzieæ? - trochê nerwowe.Opowiedzia³a mu o spotkaniu z „Oko" sprzed kilku godzin, choæ sw¹ relacjêwyrwa³a z kon­tekstu swych rozmów ze Stefano - po prostu177Aktur Górskiktoœ jej grozi³ i zapowiedzia³ ci¹g dalszy repre­sji.Oto, dlaczego chcia³am siê z panem spotkaæ.Bojê siê, ¿e i pan mo¿e staæ siê dla nich celem.Tak, jak ja.Musi pan byæ ostro¿ny - doda³a.Nie dziwiê siê, ¿e siêgaj¹ po takie metody.Tacy ludzie nie bawi¹ siê w finezyjne negocjacje.Coœ, co jest wskazane w dyplomacji, w mafii by­³oby potraktowane jako objaw s³aboœci.Rozu­miem, ¿e chc¹ pani¹ nastraszyæ.To jest w³aœnieustalanie ceny tej ksiêgi.Ale spóŸni³a siê pani:mnie ju¿ gro¿ono, a przecie¿ nie mam niczegocennego do zaoferowania.Odwzajemni³ siê jej swoj¹ opowieœci¹ o spo­tkaniu w bielañskim koœciele.Pan mo¿e im pomóc w uzyskaniu lepszej ce­ny, kiedy ju¿ bêd¹ mieli moj¹ ksiêgê i zechc¹ j¹sprzedaæ komuœ naprawdê bogatemu.Panaœwiadectwo bêdzie jednym z dowodów na to, ¿epodpis Kopernika jest autentyczny.Tak samo,naturalnie, jak strona tytu³owa oraz ksiêga.Czyli teraz s¹ osobno?Powiedzmy, ¿e tak.Ale bez problemu da siêoba elementy po³¹czyæ w jedn¹ ca³oœæ.Co, oczy­wiœcie, znacznie podniesie wartoœæ ca³oœci.Nie pytam, jak to siê sta³o, ¿e strona tytu­³owa zosta³a oddzielona od reszty „Narratio pri­ma".W ogóle nie chcê za du¿o wiedzieæ.Ale jed-¦178-na rzecz bardzo mnie frapuje: sk¹d pani ma ksiêgê?Odwróci³a g³owê do œciany i przez ci¹gn¹c¹ siê w nieskoñczonoœæ minutê nieodpowiada³a na jego pytanie.W koñcu szepnê³a: - S¹dzê, ¿e pan nie uwie­rzy.Parezzio te¿ d³ugo nie móg³uwierzyæ.Proszê daæ mi szansê - obszed³ tapczan na­oko³o i przykucn¹³ przy niej.W porz¹dku.Zna pan historiê Anny Schil-ling?Oczywiœcie, bardzo siê tym interesowa³em.Ostatecznie, kochanka kanonika Kopernika tofascynuj¹cy temat - uœmiechn¹³ siê, po czym,gdy coœ zaczê³o mu œwitaæ, wytrzeszczy³ oczy.Co pani ma wspólnego z Ann¹ Schilling?Krew - odpar³a spokojnie.Nie wierzê.Mówi³am, ¿e pan nie uwierzy.Zacz¹³ machaæ rêkami jak kiepski bramkarz, który nie ma pomys³u na obronêtrudnego strza³u.- Bo ta informacja nale¿y do katalogu rzeczyniewiarygodnych.Mo¿e jeszcze mi pani powie,¿e jest owocem zwi¹zku Anny i Kopernika?Na jej twarzy pojawi³ siê pob³a¿liwy grymas.- Oni nie mieli dzieci.Anna opuœci³a astrono­ma w 1539 roku i zamieszka³a w Gdañsku.Ow­szem, spotkali siê jeszcze kilkakrotnie, ale po-¦179tomstwa z tego nie by³o.W ogóle nie jestem pew­na, czy ³¹czy³o ich coœ wiêcejoprócz uczucia czy­sto platonicznego.Anna mia³a dzieci z legalnegoma³¿eñstwa [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl