[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Możesz sobie myśleć, co chcesz, Havardzie - rzekła cicho, prawie szeptem.- Ja nie mam ci nic do powiedzenia.Jesteś dorosłym mężczyzną, możesz wybierać, komu chcesz wierzyć, ojcu czy mnie.Bo do tej pory zdawało mi się, że mi ufasz.Widzę jednak, że tak nie jest.Poza tym jesteś pijany - dodała.- To takie niepodobne do ciebie, żeby siadać i pić w towarzystwie swojego ojca.Havard nagle rzucił się na łóżko i wybuchnął gwałtownym płaczem.Po omacku szukał jej rękami.- Co ja ci robię? - szlochał.- Ale ojciec.przecież ja zdaję sobie sprawę z tego, jaki on jest, ale on mówił straszne obrzydlistwa i ja.a ja siedziałem przy matce i byłem kompletnie załamany.Mama jest konająca, a my pewnie utracimy naszego synka.Ja czułem, że nie potrafię przez to wszystko przejść bez ciebie, a wtedy ojciec zaczął.zupełnie nad sobą nie panowałem, więc kiedy zaproponował mi coś mocniejszego.Mali leżała bez ruchu, nie odpowiadała.Havard znalazł jej rękę i ścisnął boleśnie.Rozumiała, że bardzo cierpi, i ogarnął ją straszny gniew na teścia.Jak on może robić coś takiego własnemu synowi, kiedy ten i tak ma pod dostatkiem okropnych zmartwień? Ale on właśnie dlatego wykorzystał okazję, myślała Mali.Wiedział, że ta rozmowa może wzbudzić w Havardzie wściekłość, że straci panowanie nad sobą.Bo przecież nie tylko ją ta sprawa z małym Havardem tak dręczyła.A Havard na dodatek zmaga się teraz z niepokojem o matkę.Ale całkiem inna sprawa, że gospodarz z Gjelstad był niebezpiecznie blisko prawdy.Tylko że ten wstyd obciąża już tylko ją, będzie go dźwigać sama! Tamten zły człowiek, który jest jej teściem, nigdy jej nie złamie.Nigdy nie zdoła zniszczyć Stornes, rodziny i nikogo z tych, których ona kocha.Niech już lepiej Mali żyje w kłamstwie do końca swoich dni.Będzie walczyć o każdą chwilę i zmagać się z losem.Jeśli nie ma innego wyjścia, to mogłaby nawet.Myśl spadła na nią niczym błyskawica i sprawiła, że Mali zaczęła drżeć.Ma już ludzkie życie na swoim sumieniu, życie lepszych ludzi niż jej teść!- Czy możesz mi wybaczyć? - szeptał Havard udręczony i patrzył na nią zapłakanymi oczyma.- Możesz, Mali?Zarzuciła mu ramiona na szyję i przyciągnęła do siebie.- Oczywiście, że mogę, bo przecież znam twojego ojca - odparła półgłosem i głaskała czule jego włosy.- I rozumiem też, że dzisiejszego wieczoru nie panowałeś nad sobą.Dlatego nawet taki nędznik jak twój ojciec.mógł niepokoić cię głupim gadaniem i na dodatek upić.Ale on taki jest.Ten człowiek wie, kiedy uderzyć.Havard leżał bez ruchu tuż przy niej.Tylko od czasu do czasu bolesny szloch wstrząsał jego ciałem.Serce Mali płakało razem z nim.Tak bardzo go kocham, myślała.Mimo to jednak zdradziła go i okaleczyła jego synka, który teraz umiera.Dzisiaj jednak wolała o tym nie myśleć.Co się stało, to się nie odstanie.Przeniknął ją strach, ale mu się nie poddała.- Przenieś dziecko na swoje łóżko - szepnęła, szturchając Havarda.- Nie możemy położyć się spać, dopóki się do siebie nie zbliżymy, ty i ja.Havard stanął niepewnie na nogi i wziął zawiniątko, które mu podała.Kiedy wrócił, Mali odsunęła kołdrę na bok, a on położył się i bardzo mocno ją do siebie przytulił.- Zraniłem cię? - szeptał udręczony.- Zraniłem ciebie, którą kocham i bez której nie mógłbym żyć.Mój ojciec.ja nienawidzę swojego ojca! - zawołał gwałtownie ostrym głosem.- To prawda, co mówisz, on cię nie znosi.I nieważne, czy to dlatego, że mu się oparłaś, czy też z jakiegoś innego powodu.Ja wiem, kim ty jesteś, moja kochana Mali.I wiem, że tylko ciebie pragnę.Niezależnie od wszystkiego - westchnął cicho.Wsunął ręce pod jej nocną koszulę i ścisnął piersi tak, że jęknęła.Na krótką chwilę przypomniała sobie, jakie to było upokarzające, kiedy Johan brał ją po pijanemu.Z Havardem jednak to zupełnie co innego, on nie jest pijany, tylko bardzo nieszczęśliwy i trochę wypił.I to ona sama zaprosiła go do swojego łóżka.On nigdy by się na nią nie rzucił, na tyle go poznała.Wszystko jedno, czy trzeźwy, czy nie całkiem.Przywarł wargami do jej ust, pocałunki były gorące i pożądliwe.Niemal desperackie, myślała Mali.Przytulała się do niego mocno, czuła, jaki jest podniecony.Znowu powróciło to zdumienie, że potrafi odczuwać pożądanie w takiej chwili, z chorym synkiem na sąsiednim łóżku i z poważnymi oskarżeniami, jakie rzuca na nią teść [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl