[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nabrał głęboko powietrza i starał się uporządkować myśli.Szybkość działania byłasprawą podstawową.Ale jeŜeli Sowieci zorganizowali porwanie prezydenta po to, aby zdobyćprzewagę niezbędną do wykonania uprzedzającego uderzenia nuklearnego, było juŜ za późnona wszystko.Z drugiej jednak strony, fakt skutecznego usunięcia czterech najwaŜniejszychludzi w rządzie Stanów Zjednoczonych sugerował raczej spisek, mający na celu przejęciewładzy.Nie było juŜ czasu na stosowanie procedury bezpieczeństwa.- Amen - oświadczył Greenwald, dając Lucasowi znać, Ŝe przestaje kodowaćrozmowę.- Rozumiem.Nagle Greenwaldowi zaświtała straszliwa myśl.- Co z “tragarzem”? - zapytał nerwowo.- Zniknął wraz z pozostałymi.O BoŜe, jęknął w duchu Greenwald.Katastrofa goniła katastrofę.“Tragarzem”nazywano ironicznie wyŜszego oficera, który ani w dzień, ani w nocy nie odstępowałprezydenta i miał przy sobie teczkę zawierającą kody zwane sygnałami uruchamiającymi,mogące spowodować odpalenie dziesięciu tysięcy strategicznych głowic nuklearnych,skierowanych na wybrane cele w Związku Radzieckim.JeŜeli te supertajne kody wpadły wobce ręce, groziło to koszmarnymi, trudnymi do wyobraŜenia konsekwencjami.- Niech pan powiadomi Przewodniczącego Komitetu Szefów Sztabów - polecił.- Apotem niech pan wyśle grupy ochrony po sekretarzy departamentów Stanu i Obrony, a takŜepo doradcę do spraw bezpieczeństwa narodowego.Niech ich przewiozą do PokojuSytuacyjnego Białego Domu.- Czy mam sprowadzić kogoś ze sztabu prezydenta?- Niech pan sprowadzi Dana Fawcetta.Ale na razie ma to być zamknięty klub.Dopókinie uda się nam opanować sytuacji, im mniej osób będzie wiedziało, Ŝe “tragarz” zniknął, tymlepiej.- W takim razie moŜe lepiej będzie przeprowadzić spotkanie gdzie indziej, nie wPokoju Sytuacyjnym? Prasa przez cały czas obserwuje Biały Dom.Rzucą się jak szarańcza,gdy tylko zobaczą, Ŝe najwaŜniejsze osoby w państwie zjeŜdŜają tam o tak wczesnej porze.- Ma pan rację - odparł Greenwald.Myślał przez chwilę i wreszcie rzekł: - Wobectego niech to będzie Obserwatorium.- Rezydencja wiceprezydenta?- Prawie nigdy nie widuje się tam samochodów prasy.- Zgromadzę tam wszystkich najszybciej, jak się da.- Dobrze.I jeszcze jedno.- Słucham?- Powiedz krótko, co się właściwie stało?Wyczuł lekkie wahanie, ale wreszcie Lucas odpowiedział:- Wszyscy zniknęli z prezydenckiego jachtu.- Jasne - stwierdził posępnie Greenwald, choć nic nie było dla niego jasne.Nie tracił więcej czasu na rozmowę.OdłoŜył słuchawkę i ubrał się pospiesznie.Jadącdo Obserwatorium poczuł, jak Ŝołądek ściskają mu skurcze.Była to spóźniona reakcja nakatastrofalne wieści.W oczach robiło mu się ciemno i miał wraŜenie, Ŝe zaraz zwymiotuje.Oszołomiony, jechał pustymi o tej porze ulicami stolicy.Jedynie z rzadka widać byłocięŜarówki dostawcze.Większość świetlnych sygnalizatorów błyskała tylko ostrzegawczymiŜółtymi sygnałami.Zbyt późno spostrzegł, Ŝe miejska zamiatarka zrobiła gwałtowny skręt.Przednią szybęjego samochodu przesłonił nagle potęŜny biały pojazd.Słysząc rozpaczliwy pisk opon,siedzący w szoferce kierowca rzucił się w bok.Jego szeroko otwarte oczy błyszczały wświetle reflektorów Greenwalda.Rozległ się zgrzyt dartego metalu i trzask rozbryzgującego się szkła.Maskasamochodu wygięła się, wyleciała w górę, a kierownica wbiła się w pierś Greenwalda,miaŜdŜąc mu klatkę piersiową.Greenwald siedział, przygwoŜdŜony do fotela, podczas gdy woda ze strzaskanejchłodnicy wyciekała z sykiem, spowijaj ąc parą silnik samochodu.Siedział z otwartymioczyma i wydawało się, Ŝe z roztargnieniem patrzy na abstrakcyjne wzory pęknięć naprzedniej szybie.Oskar Lucas stał przed kominkiem umieszczonym w kącie saloniku rezydencjiwiceprezydenta i relacjonował sprawę porwania prezydenta.Co kilka sekund zerkał nerwowona zegarek, zastanawiając się, co zatrzymuje Greenwalda.Pięciu siedzących w pokojumęŜczyzn słuchało go w ogromnym napięciu.Sekretarz Obrony, Jesse Simmons, zagryzł mocno ustnik nie zapalonej fajki z piankimorskiej.Miał na sobie letnią sportową kurtkę i spodnie, podobnie jak Dan Fawcett i doradcado spraw bezpieczeństwa narodowego, Alan Mercier.Generał Clayton Metcalf był wmundurze, a Douglas Oates, Sekretarz Stanu, w nienagannym ciemnym garniturze i krawacie.Lucas skończył relację i czekał na pytania.Zamiast nich jednak zapadła długa cisza.Jego słuchacze po prostu siedzieli nieruchomo, kompletnie oszołomieni.Oates pierwszy przerwał milczenie.- Dobry BoŜe! - westchnął.- Jak to się mogło zdarzyć? W jaki sposób wszyscy najachcie mogli się tak zwyczajnie rozpłynąć w powietrzu?- Nie wiemy - odparł bezradnie Lucas.- Nie mogłem przecieŜ wysłać na miejscewydarzenia ekipy dochodzeniowej.Ben Greenwald zablokował przepływ informacji o tejsprawie.Poza obecnymi w tym pokoju jedynie trzej pracownicy Secret Service - zGreeenwaldem włącznie - znają te fakty.- Musi być jakieś logiczne wytłumaczenie - powiedział Mercier.Wstał i zacząłprzechadzać się po pokoju.- Tych dwudziestu ludzi nie zostało porwanych przez jakieś siłynadprzyrodzone czy przybyszów z kosmosu.JeŜeli, podkreślam, jeŜeli prezydent i innirzeczywiście zniknęli z “Eagle’a”, musiał to być doskonale zorganizowany spisek.- Zapewniam pana, sir, Ŝe tak było - oznajmił Lucas, patrząc doradcy prezydentaprosto w oczy.- Mój zastępca stwierdził, Ŝe jacht jest całkowicie pusty.- Mówił pan, Ŝe była gęsta mgła - ciągnął Mercier.- Tak to przedstawił Blackowl.- Czy mogli w jakiś sposób przeniknąć przez wasz kordon bezpieczeństwa i odjechać?Lucas pokręcił głową.- Nawet jeŜeli dzięki mgle udało im się wyminąć moje posterunki ochronne, to ichruchy zostałyby wykryte przez systemy alarmowe, które rozmieściliśmy wokół posiadłości.- Pozostaje więc rzeka - zauwaŜył Jesse Simmons.Sekretarz Departamentu Obronybył małomównym człowiekiem, wypowiadającym się najczęściej w telegraficznym skrócie.Ogorzała cera świadczyła, Ŝe całe weekendy poświęca nartom wodnym.- ZałóŜmy, Ŝe na“Eagle’a” wtargnięto od strony rzeki.ZałóŜmy, Ŝe zostali siłą przeniesieni na inną jednostkęOates spojrzał na Simmonsa z powątpiewaniem.- Z pana sugestii wynika, Ŝe to sprawka Czarnobrodego.- Funkcjonariusze ochrony patrolowali przystań i brzegi rzeki - wyjaśnił Lucas [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl