[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedzia³a, ¿ezauwa¿y³a nasze og³oszenie na tablicy przed supermarketem i byæ mo¿e by³abyzainteresowana t¹ posad¹.Uœmiechn¹³em siê.Od kiedy sprz¹tanie domów sta³o siê"posad¹"? ¯yjemy jednak w czasach, kiedy œmieciarze nazywaj¹ siê "in¿ynieramisanitarnymi", skoro wiêc chcia³a, ¿eby by³a to posada, to proszê bardzo.Potempowiedzia³a mi o sobie wiêcej, ni¿ chcia³em us³yszeæ: ma doros³e dzieci,straci³a mê¿a, nie potrzebuje pieniêdzy, ale me lubi bezczynnoœci.Mia³em pewnew¹tpliwoœci co do prawdziwoœci tego stwierdzenia.Czy sprz¹tanie domów stanowinajlepszy sposób na utrzymanie sprawnoœci fizycznej? Czy nie lepiej zacz¹æchodziæ na si³owniê i wzmacniaæ miêœnie na specjalnie przystosowanych do tegoprzyrz¹dach? Zaproponowa³em jej jednak, ¿eby wpad³a do nas nazajutrz, a onaskwapliwie przyjê³a zaproszenie.Na podstawie brzmienia jej g³osu doda³emjeszcze jedn¹ cechê do sporz¹dzonego ad hoc portretu: samotnoœæ.Bardzozale¿a³o jej na tym spotkaniu.Poda³a mi swój numer na wypadek, gdyby coœ siêwydarzy³o i musia³bym odwo³aæ spotkanie.Zaraz po od³o¿eniu s³uchawki siêgn¹³empo ksi¹¿kê telefoniczn¹ i poszuka³em nazwiska Rushforth.Zawsze robiê takierzeczy: sprawdzam adresy ludzi w ksi¹¿kach telefonicznych, czytam informacjepodane drobnym drukiem na kuponach konkursowych i pude³kach z p³atkamiowsianymi.Wynika to w równej mierze z ciekawoœci, wœcibstwa i przyzwyczajeñnaukowca.Staram siê zebraæ na ka¿dy temat mo¿liwie du¿o informacji, ¿eby potemna tej podstawie wyrobiæ sobie w³asne zdanie.Tym razem zajrza³em do ksi¹¿kitelefonicznej nie dlatego, ¿ebym mia³ jakieœ podejrzenia wobec pani Rushforth.Powodowa³a mn¹ wy³¹cznie ciekawoœæ.Ku memu wielkiemu zdumieniu jedyna B.Rushforth mieszka³a na Œliwkowym Wzgórzu,w uroczym, bardzo dystyngowanym osiedlu po³o¿onym w pobli¿u jeziora.Sprz¹taczka, tam.? By³em tym niezmiernie zaintrygowany, podobnie jak Roberta,kiedy poinformowa³em j¹ o rozmowie telefonicznej i rezultatach mojego ma³egoœledztwa.- Scott, a mo¿e ona jest kimœ w rodzaju cioci Mame? Bogata i ekscentryczna.Nasz dom bêdzie sprz¹ta³a Rosalind Russell!Nazajutrz z samego rana zadzwoni³ do mnie kolega, który natychmiast potrzebowa³mojej pomocy, w zwi¹zku z czym musia³em wyjœæ z domu i ominê³o mnie spotkanie zzagadkow¹ Beenie.Kiedy wróci³em na lunch, Roberta poinformowa³a mnie o szczegó³ach.- Jak wygl¹da?- W œrednim wieku, œredniego wzrostu, trochê zaokr¹glona, krótko ostrzy¿onesiwiej¹ce w³osy.Przypomina masa¿ystkê.- Tak w³aœnie myœla³em.A jak by³a ubrana?- W potwornie jaskrawy dres i trampki o bardzo skomplikowanym wi¹zaniu.Jestbardzo mi³a, ale zarazem apodyktyczna.Jeszcze zanim zaproponowa³am jej pracê,zapyta³a, czy mo¿e rozejrzeæ siê po domu, ¿eby sprawdziæ, jak wielkie czekaj¹j¹ obowi¹zki.- A zaproponowa³aœ jej?- Tak.Jest sympatyczna i wzbudza zaufanie.Poza tym ka¿dy, kto mieszka naŒliwkowym Wzgórzu i chce sprz¹taæ cudze domy, ¿eby siê czymœ zaj¹æ, musi byæ conajmniej interesuj¹cy, nie uwa¿asz? Je¿eli jeszcze oka¿e siê, ¿e zna siê na tejpracy, bêdziemy podwójnie wygrani.- To prawda.A wiêc, niech bêdzie Beenie.- Zaczyna od jutra.Seminarium na temat Hawthorne'a zajê³o mi wiêkszoœæ nastêpnego ranka.W grupiemam sporo inteligentnych studentów, autentycznie zainteresowanych tematem.Zazwyczaj wychodzê z tych zajêæ pe³en energii, zadowolony z tego, ¿e jestemnauczycielem.Tego dnia rozgorza³a za¿arta dyskusja na temat opisów wopowiadaniu Young Goodman Brown.W pewnej chwili jeden m³ody cz³owiek zapyta³drugiego:- Czy powiedzia³byœ to wszystko, co teraz mówisz, gdybyœ wiedzia³, ¿e w tejsali siedzi sam Hawthorne? Czy by³byœ taki pewien siebie, wiedz¹c, ¿e cz³owiek,który napisa³ to opowiadanie, s³yszy ka¿de twoje s³owo?To dobre pytanie, które czêsto s³yszê, zadawane na wiele ró¿nych sposobów.Zastanawia³em siê jeszcze nad nim, kiedy otworzy³em frontowe drzwi i do moichuszu dotar³ odg³os w³¹czonego odkurzacza.- Jest ktoœ w domu?Odpowiedzia³ mi tylko wytê¿ony ryk odkurzacza.- Halo, jest tu ktoœ?!Nic.A potem z salonu dobieg³ znajomy œmiech.Wszed³em tam i zobaczy³em Robertêzwijaj¹c¹ siê na kanapie.Ma³o kto potrafi œmiaæ siê tak jak moja ¿ona - jejnajczêstsz¹ reakcj¹ na dobry ¿art jest walniêcie piêœci¹ w kolano i niekontrolowane ko³ysanie siê w przód i w ty³.£atwo j¹ rozbawiæ, a jejspontaniczna reakcja sprawia du¿¹ przyjemnoœæ osobie opowiadaj¹cej dowcip.Wydaje mi siê, i¿ jedn¹ z przyczyn, dla których zakocha³em siê w niej, jest to,¿e by³a pierwsz¹ kobiet¹, która szczerze œmia³a siê z moich ¿artów.Seks towspania³a sprawa, ale czasem znacznie wiêksz¹ satysfakcjê mo¿na osi¹gn¹æ,rozœmieszaj¹c kobietê do ³ez.- Ty na pewno jesteœ Scott.Roberta powiedzia³a mi ju¿ co nieco o tobie.By³a ca³a siwo-szara.Siwe w³osy, szara bluza, szare trampki.Opar³a rêce nabiodrach i przygl¹da³a mi siê tak, jakbym by³ u¿ywanym samochodem.W³¹czonyodkurzacz przez ca³y czas szumia³ przy jej boku.- Beenie?- W³aœciwie Bernice, ale jeœli bêdziecie tak do mnie mówiæ, natychmiast odejdê.Jak siê masz?- Dziêkujê, œwietnie.Wygl¹da na to, ¿e wy dwie ju¿ siê dogada³yœcie.- Opowiada³am Robercie o moim synu.Moja ¿ona machnê³a d³oni¹, jakby ogania³a siê od natarczywej muchy.- Scott, koniecznie musisz tego pos³uchaæ! Beenie, opowiedz mu tê historyjkê zkrólikiem!Beenie sprawia³a wra¿enie zadowolonej i jednoczeœnie trochê za¿enowanej.- Ojejku, mo¿e innym razem.Teraz muszê dokoñczyæ odkurzania.Chcia³abymjeszcze dzisiaj obskoczyæ okna, a jestem dopiero w po³owie roboty.Wyci¹gnê³a wtyczkê z kontaktu i przesz³a z odkurzaczem do holu.Chwilê póŸniejodkurzacz znowu zacz¹³ pracowaæ, tym razem w jadalni.Zerkn¹³em przez ramiê, ¿eby sprawdziæ, czy na pewno nie ma jej gdzieœ wpobli¿u.- Jak sobie radzi? - zapyta³em.- Wspaniale! Ma tyle energii co ma³a elektrownia atomowa.Widzia³eœ kuchniê?Jeœli nie, to zaraz tam zajrzyj.Wygl¹da jak te kuchnie w reklamachtelewizyjnych: po prostu lœni.Chyba przydadz¹ ci siê okulary przeciws³oneczne.Wydaje mi siê, ¿e mieliœmy szczêœcie, trafiaj¹c w³aœnie na ni¹.- To znakomicie.Z czego tak siê œmia³aœ?- Ona jest po prostu przezabawna! Te historyjki, które opowiada.Konieczniemusisz je us³yszeæ.- By³bym w zupe³noœci usatysfakcjonowany, gdyby umia³a dobrze sprz¹taæ.- W³aœnie to jest takie wspania³e: ona potrafi i jedno, i drugie!Tego dnia w naszym domu rozbrzmia³y zupe³nie nowe odg³osy.Strzepywaniepoduszek; syk odkurzacza zagl¹daj¹cego w k¹ty, w których jeszcze nigdy go nieby³o.Beenie znalaz³a w piwnicy okno, przez które œwiat³o s³oneczne nieprzedosta³o siê ani razu od trzydziestu lat, czyli od wybudowania domu.Psiemiski b³yszcza³y jak nowe, zas³ony zosta³y wyprane, a najwiêkszy podziw Robertywzbudzi³o to, ¿e szafka pod umywalk¹ w prawie nie u¿ywanej, drugiej ³aziencenie tylko by³a idealnie czysta, ale nawet wspaniale pachnia³a jakimœ nowym, nieznanym œrodkiem dezynfekuj¹cym.Co na to Beenie?- Jeœli chodzi o œrodki czystoœci, to przynoszê w³asne.Moje biurko zosta³o odkurzone, papiery pouk³adane, a ksi¹¿ki ustawionealfabetycznie.Nie lubiê, gdy ktokolwiek dotyka mojego biurka - w naszejrodzinie by³o to jedno z najwa¿niejszych tabu - ale dok³adnoœæ Beenie wywar³ana mnie tak wielkie wra¿enie, ¿e nie powiedzia³em ani s³owa [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl