[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W którą stronę pójść, dokąd się obrócić, myślałem sobie, jeżeli mamy zbudować lepszy świat? Kogo poprzeć, jak przeciwstawić się zwycięskiemu marszowi kapitalistyczno-imperialistycznej agresji? Wiesz dobrze, że ciąży na mnie klątwa luteranizmu, że za przekonaniami muszą koniecznie iść czyny.Ale co to jest przekonanie? Jak je rozpoznać? Skąd wiedzieć, że należy za nim pójść? Czy szukać go sercem, czy rozumem? A jeżeli albo tylko jednym, albo tylko drugim? Wiele czasu poświęciłem zastanawianiu się nad przypadkiem mojego przyjaciela Teddy’ego.Tak, stałeś się dla mnie świetlanym przykładem.Bo pomyśl: tak jak ty nie wierzyłem, ale byłem przekonany, że jeżeli będę działał, wiara przyjdzie sama.Myślałem sobie, że może tak właśnie rodzi się wiara: przez czyny, a nie przez rozważania.W każdym razie uznałem, że spróbować warto.Wszystko jest lepsze niż bezwład.Ty poświęciłeś się dla mnie i nawet nie myślałeś o nagrodzie.Moi kusiciele - jednego już poznałeś - byli na tyle mądrzy, że przekonywali mnie w ten sam sposób.Nie przekonaliby mnie żadnymi korzyściami, ale jeżeli ktoś wskaże mi najmniejsze choćby światełko w tunelu i jeszcze dorzuci do tego możliwość obnażenia dwulicowości Herr Pastora, to chętnie wysłucham.Sasza zrywa się z ziemi i niecierpliwie kusztykatam i z powrotem swym dziwnym, nierównym krokiem, przekracza leżące rowery podczas swej przemowy i gestykuluje otwartymi dłońmi, łokcie przyciskając do boków, jakby mu było ciasno.Opisuje tajne spotkania w zachodnioberlińskich mieszkaniach, przekradanie się przez granicę na Wschód i powroty do pustego strychu na Kreuzbergu, gdzie zmaga się z decyzją - a tymczasem dawni towarzysze porzucają komunę i sami zamykają się w otwartych więzieniach konsumpcjonizmu.- Wreszcie po wielu nocach i dniach rozmyślań, z pomocą wytrwałych i całkiem niegłupich kusicieli oraz paru butelek wódki, zredukowałem moje dylematy do dwóch zasadniczych pytań.Pisałem ci o tym.Pytanie pierwsze: kto jest prawdziwym wrogiem klasowym? Odpowiedź jest oczywista: amerykański militarno-przemysłowy imperializm.Pytanie drugie: jak najlepiej można mu się przeciwstawić? Czy czekać, aż wróg sam się zniszczy, tylko że przedtem zniszczy świat? Czy też należy przymknąć oczy na pewne negatywne strony międzynarodowego komunizmu i sprzymierzyć się z jedynym wielkim ruchem socjalistycznym, który mimo swych różnych wad ma szanse odnieść zwycięstwo?Zapada długie milczenie, którego Mundy nawet nie usiłuje przerwać, bo wie od samego Saszy, że nie jest mocny w teorii.- Wiesz, dlaczego nazywam się Sasza? - Nie.- Bo to rosyjskie zdrobnienie od Aleksander.Kiedy Herr Pastor przywiózł mnie na Zachód, chciał, żebym przestał używać tego zdrobnienia, bo się źle kojarzyło.Odmówiłem.Zatrzymując dawne imię, mogłem dowieść samemu sobie, że moje serce zostało na Wschodzie.No i pewnej nocy, po wielogodzinnych dyskusjach z kusicielami, postanowiłem, że dowiodę tego jeszcze raz, ale w sposób znacznie bardziej wymowny.- A profesor?- Był jednym z nich - potwierdza Sasza.- A czego jest profesorem?- Kuszenia - odpowiada krótko Sasza.- Dlaczego tak im na tobie zależało? - To nie Armory pyta; pyta Mundy, bo chce wiedzieć, jak to się stało, że obaj znaleźli się w tej sytuacji.- Dlaczego byłeś dla nich taki ważny? Po co tak się męczyć dla jakiegoś Saszy?- Myślisz, że ich o to nie pytałem? - Znów żałobny nastrój.- Myślisz, że jestem aż tak próżny, by uwierzyć, że świat się zmieni, jeżeli przejdę przez jakąś gównianą granicę? Z początku zresztąmi pochlebiali.Że przekonanie takiego intelektualisty będzie wielkim sukcesem sił postępu.Od razu im powiedziałem, że to bzdury.Że w Rf N w ogóle się nie liczę, że nie zatrudniłaby mnie żadna licząca się uczelnia.Że to nie będzie żaden sukces.Wtedy wyznali mi swój, jak to określili, wstydliwy sekrecik: moja ucieczka byłaby ciosem dla kontrrewolucyjnej działalności zdobywającego coraz większe wpływy Herr Pastora i jego fanatycznych, faszystowskich wspólników ze Szlezwiku-Holsztyna.Do kas antykomunistycznych agitatorów na północy Niemiec płyną kościelnymi kanałami miliony amerykańskich dolarów.Do miejscowej prasy, radia i telewizji przenikają kapitalistyczni wywrotowcy i szpiedzy.Publiczny i dobrowolny powrót jedynego syna Herr Pastora do jego demokratycznej ojczyzny byłby ciosem i dla imperialistycznych sabotażystów w ogóle, i dla pozycji Herr Pastora w szczególności.A może nawet skłoniłby CIA do rezygnacji z finansowania niektórych zachodnioniemieckich elementów kontrrewolucyjnych.Sasza urywa nagle i patrzy błagalnie na Mundy’ego.- Zdajesz sobie sprawę, że tą historią mogę na całym bożym świecie podzielić się tylko z tobą? Że oprócz ciebie mam samych wrogów, że wszyscy inni, co do jednego, to kłamcy, oszuści, donosiciele, żyjący ciągłym kłamstwem, jak ja?- Tak.Chyba tak.- Nie byłem aż tak naiwny, by w NRD spodziewać się gorącego powitania.W końcu moja rodzina wyjechała stamtąd nielegalnie.W NRD to ciężkie przestępstwo, jeżeli jeszcze się nie zorientowałeś.Moi kusiciele wiedzieli, że nie jestem komunistą z przekonania, więc spodziewałem się, bo zresztą na to mnie przygotowali, poniżającego okresu reedukacji.Dopiero potem okaże się, co mnie będzie czekać: w najlepszym razie poczesne miejsce wśród bohaterów walki z kapitalizmem, w najgorszym - spokojne życie w stylu Rousseau, może w jakimś kołchozie.Czemu się śmiejesz?Mundy wcale się nie śmieje, ale pozwala sobie na mały uśmieszek, zapomniawszy na chwilę, że żarty na temat Saszy są w złym guście.- Po prostu nie mogę sobie ciebie wyobrazić przy dojeniu.Nawet w kołchozie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl