[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obecnie jego życie wydawało mu się całkowicie bezwartościowe.A świat? Świat niech sam się zatroszczy o siebie.Smok nieraz już grasował po świecie, a świat jakoś to przeżył.Poza tym nawet smoki nie żyją wiecznie.Peter, Paul and Mary nie wiedzieli o czym mówią w swojej piosence.Smoki umierają, to fakt.Czy nie mógłby spłatać wspaniałego figla Roz i bestii? Gdyby tak tuż przed otwarciem szkatułki zażył sporą dawkę trucizny.Niech smok zawładnie jego ciałem, a potem niech pada martwyAle w ten sposób nie uwolni Lizzy.Musi ułożyć jakiś lepszy plan.Pani Tyler będzie wiedziała, co powinien zrobić.Musi do niej wrócić.WŁOSYQuentin zadzwonił do firmy wynajmującej samochody, żeby wyjaśnić dlaczego samochód wynajęty na lotnisku La Guardia zostanie oddany w Porcie Lotniczym im.Dullesa.Kobieta, z którą rozmawiał miała śpiewny, nosowy głos, co samo w sobie było wystarczająco irytujące.Ale do prawdziwej furii doprowadził go jej ton, znamionujący poczucie wyższości i kompletny brak najmniejszego choćby zrozumienia dla przyczyn, które zmusiły Quentina do przyjęcia takiego rozwiązania.- Samochód nie może zostać zwrócony na innym lotnisku, proszę pana.- Ale właśnie tam zostanie zwrócony.- Ale nie może go pan tam zwrócić, proszę pana.- Ale ja właśnie zaraz tam pojadę.- Podpisał pan umowę, w której zobowiązuje się pan do zwrócenia samochodu w porcie lotniczym La Guardia.- Ale była śnieżyca.Lotnisko La Guardia zostało zamknięte.- Umowa jest umową.Czy nigdy nie dotrzymuje pan umów, panie Fears?- Właśnie staram się zwrócić samochód.Przecież macie swoją filię na lotnisku Dullesa.Zdążyli powtórzyć cały cykl ze trzy razy, zanim wreszcie Quentin stracił cierpliwość.Nie podniósł głosu.Raczej mówił coraz ciszej.- Spróbuję to pani wytłumaczyć jak najprościej.Nie ma pani wyboru, ponieważ ja też nie miałem wyboru.Lotnisko La Guardia było zamknięte, a ja musiałem dostać się do DC.Teraz jestem tutaj i mam zamiar polecieć do Nowego Jorku z lotniska Dullesa.Przepisy Federalnego Urzędu Lotnictwa nie pozwalają na przewóz samochodów jako bagażu.- Ale pan podpisał umowę, panie Fears.Jeśli nie zamierza pan.Quentin miał dość oskarżeń o niedotrzymywanie słowa.- Mówię to pani po raz ostatni.Jeśli chce pani sobie pogadać zamiast mnie wysłuchać, proszę bardzo.- Słucham pana, panie Fears.- Zapłaciłem wam za zrzeczenie się praw własności do samochodu na wypadek kolizji.Oznacza to, że gdybym go rozbił, nie musiałbym się kłopotać jego zwrotem.Podobnie w przypadku, gdyby samochód został skradziony, też nie miałbym najmniejszych problemów.Więc albo wasi ludzie na lotnisku Dullesa przyjmą ten wóz, albo zostawię go przy jakimś barze z kluczykami w stacyjce i uruchomionym silnikiem, a wtedy możecie zacząć ubiegać się o wypłatę ubezpieczenia w waszym towarzystwie.Niech pani wybiera.- Będzie pan musiał porozmawiać z moim szefem.- Mam lepszy pomysł.Niech pani porozmawia ze swoim szefem.Jeśli szef będzie miał jakieś pytania, to niech dzwoni do mojego adwokata.Quentin włożył kosmetyczkę do torby wraz z ostatnią czystą koszulą, skarpetkami i jedną zmianą bielizny.Jeśli będzie potrzebował więcej ubrań, to sobie kupi.Wziął także swój telefon komórkowy i w drodze na lotnisko zadzwonił do Wayne'a Reada, aby opowiedzieć mu o swoich utarczkach z firmą wynajmującą samochody.- Nie powinieneś dawać się podpuszczać takim służbistkom.Im bardziej się wściekasz, tym większy mają ubaw.- Wiem, Wayne.Dostają swoją działkę władzy i zaraz odbija im palma.Po prostu nie mam ochoty na żadne opóźnienia.- Zadzwonię do tej firmy.Nie martw się.- Za pięć minut będę na lotnisku.- Ja jestem bardzo szybki.Mówił prawdę.Pracownicy filii na lotnisku im.Dullesa przyjęli samochód bez najmniejszego skrzywienia.- W porządku, panie Fears.My się wszystkim zajmiemy.Czasami dobrze było mieć pieniądze i adwokatów.Quentin zastanawiał się, dlaczego normalni ludzie częściej nie dawali popalić aroganckim biurokratom.Ale w końcu to właśnie tacy biurokraci byli normalnymi ludźmi.Być może większość ludzi po prostu rozumiała, co to znaczy być zmuszonym do podporządkowania się idiotycznym regułom w pracy.Jakoś się do wszystkiego dostosowywali, ponieważ nie chcieli robić kłopotów innym biednym patałachom.Wszyscy przecież musieli robić to, co im kazano, żeby nie stracić pracy.W porządku, ale wcale nie musieli czerpać z tego takiej obrzydliwej satysfakcji.Więc skoro mam pieniądze, myślał sobie idąc przez holl lotniska, mogę się nimi posłużyć, by usunąć z drogi mnóstwo uciążliwych drobiazgów.Jeśli ktoś mnie wkurza, mogę powiedzieć swojemu adwokatowi, żeby się nim zajął.Czy to w pewnym sensie nie jest złe? Posiadanie takiej władzy? Ile władzy trzeba mieć, żeby stać się potworem? Na ile łatwe staje się dla kogoś postawienie na swoim kosztem innych, zanim stanie się tak zły, że aż godzien zniszczenia?Siedząc w samolocie Quentin doszedł do wniosku, że sam jeszcze nie przekroczył takiej granicy.Na razie.Wiedział, że nie jest bezdusznym tyranem.Na razie.Ale wiedział także, że owa granica wcale nie miała wyraźnie zaznaczonego przebiegu.Kiedy Roz ją przekroczyła? Ponieważ o tym, że ją naprawdę przekroczyła, był święcie przekonany.Sprawowanie kontroli nad rodzicami, używanie ich jako narzędzi, stworzenie sukuba, aby uwiódł jakiegoś biedaczynę, wykorzystanie ciała uwiedzionego do ujarzmienia potwora jeszcze straszniejszego niż jest się samemu - to wszystko wykraczało poza tę granicę.Jednocześnie musiał przyznać, że z chwilą kiedy oddawał jakąkolwiek sprawę w ręce Wayne'a, nie miał żadnej gwarancji, że zostanie ona załatwiona łagodnie i uprzejmie.Z tego co wiedział, Wayne był adwokatem z piekła rodem, gotowym zadzwonić do najważniejszego szefa działu obsługi klienta i wyjaśnić mu, że pan Quentin Fears, który ma wystarczająco dużo pieniędzy, żeby z czystej złośliwości wykupić całą ich firmę, poczuł się srodze urażony zachowaniem jakiejś nierozgarniętej zołzy z przedstawicielstwa w stanie Nowy York, więc dzwoni z zapytaniem, czy mógłby zwrócić wynajęty samochód w Porcie Lotniczym im.Dullesa.Wtedy tamten ważniak chwyta za telefon i osobiście zajmuje się całą sprawą.Rezultatem jego działań może być poważne upomnienie pracowniczki z La Guardii.Może nawet udzielenie jej nagany.Albo wylanie z pracy.Być może pracowniczka ta będzie musiał pójść do domu i powiedzieć swojej owdowiałej matce oraz trojgu rodzeństwu, dla których stanowiła jedyne źródło utrzymania, że straciła posadę, a wszystko dlatego, iż nieopatrznie zadarła z Ważnym Panem Milionerem.Fakt, że nie wiem w jaki sposób to wszystko przebiega, nie oczyszcza mnie z wszelkiego zła, jakiego dokonuje się w moim imieniu i przy użyciu moich pieniędzy.Być może jedyną różnicą pomiędzy mną a Roz jest to, jak daleko każde z nas zdecydowało się wyjść poza ustaloną granicę i na ile szczerze mówimy o swoich pragnieniach.Ja na przykład mówię sobie, że nigdy nie szukałem władzy, że nie dbam o pieniądze, że interesuje mnie robienie wyłącznie dobrych rzeczy.Ta kobieta z firmy wynajmującej samochody w Nowym Jorku była wyjątkowo upierdliwa.Najprawdopodobniej wcale nie straciła pracy, a być może nawet nigdy więcej nie usłyszy o całej sprawie.Ale tego Quentin nie wiedział
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Brooks Terry 04 Kabalowa szkatula
- Card Orson Scott Tropiciel Tom 01 Tropiciel
- Card, Orson Scott Das grosse Spiel
- Card Orson Scott Badacze czasu
- Card Orson Scott Planeta spisek
- Card, Orson Scott Treasure Box
- Bloodstone Barbara Campbell
- Amok Bala Krystian
- Brad Meltzer First Counsel
- Charlie Brooker Dawn of the Dumb (2007) (epub)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- beststory.pev.pl