[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rajery.Damy.Damy.Tyle tych.Dam.Tam.Ta.To tu.To tu.To tam.W willi.Nad morzem.Płacze.Skriabin.Obcas.Karabin.Obcas.Karabin.Ludzie.Ludzie.Ludzie.Do bram.Tra-ta-ta-ta-tam.Tra-ta-ta-ta-tam.Tam.Tam.Dalej.Za kantem.Pani.Biała.Z pękiem.Chryzantem.Pani.Biała.Czekała.W oknie.Kwiat.Spadł.Kapnie.Na stopnie.Szli.Szli.Rzędem.Po rzędzie.Tam.I tam.I dalej.I wszędzie.Młodzi.Zdrowi.Silni.Jak byki.Wozy.Wiozły.W kozły.Koszyki.W tłumie.Dziewczyna.Uliczna.Stała.Szybko.Podbiegła.Pocałowała.Ach! Krzyk.Tylko.To jedno.Kwiaty.W pęku.Na ręku.Więdną.Wolno.Cicho.Padają.Płatki.W dół.Na bruk.Na konfederatki.Eh! Pani.Pani.Biała.Kurwa.Prosta.Przelicytowała!Nam.Nam.Dajcie.I nam!Tra-ta-ta-ta-tam.Tra-ta-ta-ta-tam.Panie.Panny.Panowie.Konie.Jedzie.Dzwoni.Auto.W melonie.Praczki.Szwaczki.Okrzyki.Kwiatki.— Chodźmy.Panna.Do.Seperatki.—Panna.Płacze: — Idą.Na wojnę.Takie.Młode.Takie.Przystojne.—Rzędem.Za rzędem.Z rzędem.Rząd.Wszyscy.Wszyscy.Wszyscy.Na, front.Eh by.Było.Młodych.Mam!Tra-ta-ta-ta-tam.Tra-ta-ta-ta-tam.Ktoś się.Rozpłakał.Ktoś.Bez czapki.Liście.Kapią.Jak gęsie.Łapki.W parku.Żółknie.Gliniany.Heros.Chłopak.Z redakcji.Pali.Papieros.Ktoś.Ktoś.Upadł.Nagły.Krwotok.Ludzie.Ludzie.Skłębienie.Potok.Co?.Co?.Leży.Krew.Łapią.Kapią.Liście.Z drzew.— Puśćcie! Puśćcie! Puśćcie! Ja nieechcę!Kurz.Kłębem.W zębach.Łechce.Krzyk.Popłoch.Włosy.Drżą.Krew.W krwi.Pachnie.Krwią.Tam.Tam.Poszli.Pobiegły.Duszno.Pusto.Usta.O cegły.Tu.I tu.I na rękach.Krew.Bydło! Dranie! Ścierwy! Psia krew!Eh tam! Gdzie już.Nam!Tra-ta-ta-ta-tam.Tra-ta-ta-ta-tam.Poszli.Przeszli.Ile tu.Kobiet.Panie.Idą.Gotować.Obiad.Ktoś.W żałobie.Nie wie.Gdzie.Iść.Stanął.Stoi.Ogląda.Liść.Podniósł.Z drogi.Pomięty.Kwiatek.Tyle.Panien.Tyle.Mężatek.Tyle.Przeszło.Tyle ich.Szło.Słońce.Świeci.Żółto.I mdło.Zaraz.Zaraz.Zaraz wam.Zagram.Panie.W kawiarni.Piją.Mazagran.Wieczorem.W domach.U św.Samki.Przed.Matką Boską.Paliły się.Lampki.TANGO JESIENNEZ.K.Jest chłodny dzień pąsowy i olive.Po rżyskach węszy wiatr i ryży seter.Aleją brzóz przez klonów leitmotivPrzechodzisz ty, ubrana w bury sweter.Od ściernisk ciągnie ostry, chłodny wiatr.Jest jesień, szara, smutna polska jesień.Po drogach liście tańczą pas-de-quatreI po kałużach zimny ciąg ich niesie.Dziś upadł deszcz i drobny był, jak mgła.W zagonach błyszczy woda mętno-szklista.Wyskoczył zając z mchów i siadł w pół pas.Słońcempijany mały futurysta.Po polach straszą widma suchych iw,A każda iwa, jak ogromna wiecha.Aleją brzóz przez klonów leitmotivPrzechodzisz ty samotna, bezuśmiecha.I tyle dumy ma twój każdy ruchI tyle cichej, smutnej katastrofy.Gdy, idąc drogą tak po latach dwóchTy z cicha nucisz moje śpiewne strofy.BUT W BUTONIERCEZmarnowałem podeszwy w całodziennych spieszeniach,Teraz jestem słoneczny, siebiepewny i rad.Idę młody, genialny, trzymam ręce w kieszeniach,Stawiam kroki milowe, zamaszyste, jak świat.Nie zatrzymam się nigdzie na rozstajach, na wiorstach,Bo mnie niesie coś wiecznie, motorycznie i przed.Mijam strachy na wróble w eleganckich windhorstach,Wszystkim kłaniam się grzecznie i poprawiam im pled.W parkocieniu krokietni — jakiś meeting panieński.Dyskutują o sztuce, objawiając swój traf.One jeszcze nie wiedzą, że gdy nastał Jasieński,Bezpowrotnie umarli i Tetmajer i Staff.One jeszcze nie wiedzą, one jeszcze nie wierzą.Poezyjność, futuryzm — niewiadoma i X.Chodźmy biegać, panienki, niech się główki oświeżą —Będzie lepiej smakować poobiedni jour-fixe.Przeleciało gdzieś auto w białych kłębach benzyny,Zafurkotał na wietrze trzepocący się szal.Pojechała mi bajka poza góry dolinynic jakoś mi nie żal, a powinno być żal.Tak mi dobrze, tak mojo, aż rechoce się serce.Same nogi mnie niosą gdzieś — i po co mi, gdzie?Idę młody, genialny, niosę BUT W BUTONIERCE,Tym co za mną nie zdążą echopowiem: — Adieu! —Przygotowano na podstawie bookini.pl [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl