[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Materii dana jest nieskoñczona p³odnoœæ,niewyczerpana moc ¿yciowa i zarazem uwodna si³a pokusy, która nas nêci doformowania.W g³êbi materii kszta³tuj¹ siê niewyraŸne uœmiechy, zawi¹zuj¹ siênapiêcia, zgêszczaj¹ siê próby kszta³tów.Ca³a materia faluje od nieskoñczonychmo¿liwoœci, które przez ni¹ przechodz¹ md³ymi dreszczami.Czekaj¹c na o¿ywczetchnienie ducha, przelewa siê ona w sobie bez koñca, kusi tysi¹cem s³odkichokr¹glizn i miêkkoœci, które z siebie w œlepych rojeniach wymajacza.Pozbawiona w³asnej inicjatywy, lubie¿nie podatna, po kobiecemu plastyczna,uleg³a wobec wszystkich impulsów - stanowi ona teren wyjêty spod prawa, otwartydla wszelkiego rodzaju szarlatanerii i dyletantyzmów, domenê wszelkich nadu¿yæi w¹tpliwych manipulacji demiurgicznych.Materia jest najbierniejsz¹ inajbezbronniejsz¹ istot¹ w kosmosie.Ka¿dy mo¿e j¹ ugniataæ, formowaæ, ka¿demujest pos³uszna.Wszystkie organizacje materii s¹ nietrwa³e i luŸne, ³atwe douwstecznienia i rozwi¹zania.Nie ma ¿adnego z³a w redukcji ¿ycia do form innychi nowych.Zabójstwo nie jest grzechem.Jest ono nieraz koniecznym gwa³tem wobecopornych i skostnia³ych form bytu, które przesta³y byæ zajmuj¹ce.W interesieciekawego i wa¿nego eksperymentu mo¿e ono nawet stanowiæ zas³ugê.Tu jest punktwyjœcia dla nowej apologii sadyzmu.Mój ojciec by³ niewyczerpany w gloryfikacji tego przedziwnego elementu, jakimby³a materia.- Nie ma materii martwej - naucza³ - martwota jest jedyniepozorem, za którym ukrywaj¹ siê nieznane formy ¿ycia.Skala tych form jestnieskoñczona, a odcienie i niuanse niewyczerpane.Demiurgos by³ w posiadaniuwa¿nych i ciekawych recept twórczych.Dziêki nim stworzy³ on mnogoœæ rodzajów,odnawiaj¹cych siê w³asn¹ si³¹.Nie wiadomo, czy recepty te kiedykolwiek zostan¹zrekonstruowane.Ale jest to niepotrzebne, gdy¿ jeœliby nawet te klasycznemetody kreacji okaza³y siê raz na zawsze niedostêpne, pozostaj¹ pewne metodyillegalne, ca³y bezmiar metod heretyckich i wystêpnych.W miarê jak ojciec od tych ogólnych zasad kosmogonii zbli¿a³ siê do terenuswych ciaœniejszych zainteresowañ, g³os jego zni¿a³ siê do wnikliwego szeptu,wyk³ad stawa³ siê coraz trudniejszy i zawilszy, a wyniki, do których dochodzi³,gubi³y siê w coraz bardziej w¹tpliwych i ryzykownych regionach.Gestykulacjajego nabiera³a ezoterycznej solennoœci.Przymyka³ jedno oko, przyk³ada³ dwapalce do czo³a, chytroœæ jego spojrzenia stawa³a siê wprost niesamowita.Wwierca³ siê t¹ chytroœci¹ w swe interlokutorki, gwa³ci³ cynizmem tegospojrzenia najwstydliwsze, najintymniejsze w nich rezerwy i dosiêga³ wymykaj¹cesiê w najg³êbszym zakamarku, przypiera³ do œciany i ³askota³, drapa³ ironicznympalcem, póki nie do³askota³ siê b³ysku zrozumienia i œmiechu, œmiechuprzyznania i porozumienia siê, którym w koñcu musia³o siê kapitulowaæ.Dziewczêta siedzia³y nieruchomo, lampa kopci³a, sukno pod ig³¹ maszyny dawnosiê zsunê³o, a maszyna stukota³a pusto, stêbnuj¹c czarne, bezgwiezdne sukno,odwijaj¹ce siê z postawu nocy zimowej za oknem.- Zbyt d³ugo ¿yliœmy pod terrorem niedoœcig³ej doskona³oœci Demiurga - mówi³mój ojciec - zbyt d³ugo doskona³oœæ jego tworu parali¿owa³a nasz¹ w³asn¹twórczoœæ.Nie chcemy z nim konkurowaæ.Nie mamy ambicji mu dorównaæ.Chcemybyæ twórcami we w³asnej, ni¿szej sferze, pragniemy dla siebie twórczoœci,pragniemy rozkoszy twórczej, pragniemy - jednym s³owem - demiurgii.- Nie wiem,w czyim imieniu proklamowa³ mój ojciec te postulaty, jaka zbiorowoœæ, jakakorporacja, sekta czy zakon, nadawa³a sw¹ solidarnoœci¹ patos jego s³owom.Codo nas, to byliœmy dalecy od wszelkich zakusów dem³urgicznych.Lecz ojciec mój rozwin¹³ tymczasem program tej wtórej demiurgii, obraz tejdrugiej generacji stworzeñ, która stan¹æ mia³a w otwartej opozycji do panuj¹cejepoki [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl