[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stanęła w rozkroku i zaczęła podciągać cal po calu króciutką spódniczkę.- Kiedy musi pan znać odpowiedź?Przesunęła dłońmi po udach, napotykając czerwony satynowy trójkąt.Szarpnęła kilka razy tkaninę i zerwała majtki, machając nimi przed nosem kochanka.- Porozmawiam z panem Rutledge’em i zadzwonię tak szybko, jak to będzie możliwe.W każdym razie doceniam pańskie zainteresowanie.Dziękujemy za zaproszenie.Odłożył słuchawkę.Ku rozczarowaniu Fancy minął ją bez słowa i poszedł do łazienki.- Co ci się stało, do diabła?- Nic.Śpieszę się.To wszystko.- Jesteś wściekły, ponieważ wujek odprawił tych osłów, prawda?- Wcale nie jestem wściekły.Po prostu się z nim nie zgadzam.- Nie odgrywaj się na mnie.- Nie robię tego.- Poprawił krawat i sprawdził spinki przy koszuli.- Dzisiaj rano była całkiem niezła scena, nie? Nigdy wcześniej nie widziałam wujka Tate’a tak podnieconego.Jest naprawdę wspaniały, kiedy się wścieka.Lubię, gdy mężczyzna zaczyna tracić panowanie nad sobą.- Objęła Eddy’ego ramieniem i przycisnęła dłoń do jego rozporka.- Ta ukryta siła, która ukazuje się naglę z taką gwałtownością, czyni go sexy.- Nie mam teraz dla ciebie czasu.- Odsunął jej ręce i wyszedł z łazienki.Usiadła na łóżku i obserwowała jego ruchy.Wydawał się jej jeszcze bardziej przystojny niż kiedyś.Wiedziona nagłą myślą, przesunęła się w ten sposób, by nogi umieścić na poduszce.Ściągnęła białą bawełnianą bluzkę i rzuciła ją na podłogę obok majtek.Potem tylko w spódniczce mini i czerwonych butach zawołała go cichutko.Odwrócił się.Przesunęła językiem po wargach i szepnęła:- Czy miałeś kiedyś dziewczynę-kowboja?- Ściśle mówiąc, miałem - odparł bezbarwnie.- Ubiegłej nocy.W dupie.Nie pamiętasz?Szeroko rozsunięte kolana dziewczyny zamknęły się jak kleszcze.Wstała z łóżka i podniosła bluzkę.Zaczęła się ubierać.Kiedy odwróciła się do niego, miała oczy pełne łez.- To nie było zbyt miłe.- Wydawało mi się, że ubiegłego wieczoru tak właśnie myślałaś.- Nie o to mi chodzi - syknęła.Eddy spokojnie zamknął aktówkę i założył marynarkę.- „Miłe” to dziwne słowo w twych ustach.- Skierował się do drzwi.- Dlaczego jesteś dla mnie taki niedobry? - Złapała go za rękaw.- Spieszę się, Fancy.- Więc nie jesteś zły.- Nie jestem.- Czy zobaczymy się później?- Na zebraniu, po południu.- Sprawdził, czy ma w kieszeni klucz, i chwycił za klamkę.Oparła się o drzwi.- Wiesz, co mam na myśli.Czy zobaczę cię później? - Uśmiechając się kusząco, ścisnęła go przez spodnie.- Tak, wiem, co masz na myśli.- Odsunął jej dłoń i nie zważając na opór, otworzył drzwi.- Na razie spróbuj się powstrzymać i nie robić kłopotów.Zaklęła, kiedy drzwi zamknęły się za nim.Planowała spokojny lunch we dwoje, a potem krótkie swawolne igraszki.Albo też, zależnie od planu dnia Eddy’ego, długie popołudnie spędzone na leniuchowaniu i pieszczotach w łóżku.„I tyle z tego mam” - pomyślała rozzłoszczona.Nikt nie mówił o niczym innym, tylko o wyborach.Była już tym cholernie zmęczona i niedobrze się jej robiło na dźwięk tego słowa.Tak bardzo chciała, żeby było po wszystkim.Włączyła telewizor.Z odbiornika popłynęły dźwięki opery.Zmieniła kanał.Geraldo Rivera komentował zacięty pojedynek słowny między jakimś kaznodzieją a transwestytą.Na kolejnym programie grupa gospodyń domowych wąchała otwarte pudełka z masłem orzechowym.Włączyła w końcu jakiś serial.Kochała Eddy’ego całym sercem, ale tracił w jej oczach wiele na tym okropnym odcinaniu się od świata.Znała mężczyzn, którzy w łóżku zapominali o wszystkim.Mogło się walić, a oni niczego nie zauważali, dopóki się nie zaspokoili.Miał wspaniałe ciało, ale umysł zupełnie jakby od niego oddzielony.Nawet najbardziej intymne poczynania nigdy nie łączyły się z emocjonalnym zaangażowaniem.Jego psychiczny udział w jakimś wydarzeniu był równy reakcji postronnego świadka.Stalowe nerwy Eddy’ego i pełna kontrola czynów tylko podniecały Fancy.To było coś innego, intrygującego.Jednak czasami pragnęła, by spojrzał na nią z takim uczuciem i podziwem jak typowy mężczyzna.Zdobycie Eddy’ego Paschala byłoby cudowne.Cieszyłaby ją świadomość, że nie potrafi oderwać od niej oczu, że śledzi spojrzeniem każdy jej krok.Pragnęła, żeby był nią zachwycony, oczarowany.Chciała, by kochał ją tak, jak Tate kochał Carole.Kiedy siedziały w limuzynie, czekając na panów, Dorota niespodziewanie zaatakowała.Jeszcze przed sekundą patrzyła przez okno na czerwone, białe i niebieskie flagi powiewające na wietrze, a teraz rzuciła się na Avery jak kotka.- Podobało ci się to, prawda?Na kolanach Avery leżała główka Mandy.Dziecko zmęczyło się i było nieznośne.Wróciła więc razem z nią do samochodu jeszcze przed zakończeniem spotkania.Dziewczynka już spala.Dorota, która wyszła razem z nimi, zachowywała się do tej chwili tak cicho, że Avery prawie zapomniała o jej obecności.- Przepraszam, co takiego?- Powiedziałam, że podobało ci się to.Nie mogła zrozumieć, o co jej chodzi.Zakłopotana, potrząsnęła głową.- Co mi się miało podobać?- To, że zrobiłaś z Jacka głupca dziś rano.„Czyżby była pijana?” - przemknęło jej przez myśl.Jednak Dorota raczej pilnie potrzebowała drinka.Jej oczy błyszczały jak u szaleńca.W rękach gniotła wilgotną chusteczkę.- A w jaki sposób zrobiłam głupca z Jacka?- Wzięłaś stronę Tate’a.- Przecież jest moim mężem.- A Jack moim.Mandy uniosła główkę, ale otworzyła oczy tylko na chwilę.- Jednak ten fakt wcale nie powstrzymał cię od próby zabrania mi go.- Dorota ściszyła nieco głos.- Nie chciałam tego.- Może nie ostatnio.- Wycierała oczy zmiętą chusteczką.- Jednak wcześniej, przed katastrofą, robiłaś to.Avery nic nie odpowiedziała.- Najbardziej podłe w tym wszystkim jest to - ciągnęła Dorota - że tak naprawdę nigdy go nie chciałaś.Gdy tylko zaczął się tobą interesować, odrzuciłaś go z pogardą, nie myśląc o konsekwencjach tego kroku.Chciałaś tylko dokuczyć Tate’owi, flirtując z jego bratem.Nie mogła zaprzeczyć, ponieważ prawdopodobnie zarzuty te były prawdziwe.Carole nie miała żadnych skrupułów.Niezgoda i niszczenie rodziny Jacka byłyby dla niej prawdziwą przyjemnością.- Nie mam żadnych planów związanych z Jackiem.- Tylko dlatego, że w tej chwili nie jest on w świetle reflektorów.- Ścisnęła ramię Avery.- Nigdy zresztą nie był.Wiedziałaś o tym.Dlaczego nie zostawiłaś go po prostu w spokoju? Jak śmiesz igrać z innymi ludźmi w ten sposób?- A czy próbowałaś o niego ze mną walczyć?Dorota nie była przygotowana na kontratak.Patrzyła zdumiona.- Jak?- Czy kiedykolwiek walczyłaś, czy tylko upijałaś się w trupa każdego dnia i pozwalałaś na dalszy rozwój wypadków?Przez twarz kobiety przebiegł skurcz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl