[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zupełnie jak msza pogrzebowa za dziecko, pomyś lała Alice.Żałobnicy pochodzili ze wsi letniskowej, w której rodzina czuła się jak u siebie w domu, głównie znajomi Judy i Ethana, koledzy ze szkoły, w której uczył, przyjaciele z dzieciństwa na Fire Island.Zjawiły się trzy osoby z NOLS, mężczyzna, z którym Riley pracowała w restauracji w Jackson Hole tej zimy, kiedy jeździła tam na nartach.Riley nie studiowała ani nie pracowała w żadnej instytucji.Trudno stworzyć własny krąg znajomych, gdy lubi się wolność i otwarte przestrzenie.Kiedy już wszyscy usiedli w ławkach, przybyli ratownicy.Tak, pomyślała Alice, to była firma Riley.W jej oczach znowu wezbrały łzy.Koledzy siostry zjawili się grupą złożoną poszedł z Alice i Riley do kościoła i przez pomyłkę przyjął komunię.Nie chciał wadzić się z Bogiem, choćby dlatego, że Alice w niego wierzyła.Zastanawiał się, czy Bóg by go wysłuchał, gdyby istniał, a Paul go przeprosił.Miał nadzieję, że tak, teraz kiedy zabrakło Riley.Przepraszam, pomyślał na wszelki wypadek.Wspomniał ojca i znowu poczuł się winny.„To nie była twoja wina”, powiedział Bogu, na wszelki wypadek.z co najmniej dwudziestu pięciu osób, łącznie z Chuckiem, Timem i dwoma weteranami.Wszyscy co do jednego byli wysocy i dostojni.Doceniali wielkość Riley.Alice rozejrzała się za Paulem.Miała nadzieję, że przyjdzie i usiądzie z nimi, ale wiedziała, że to nie w jego stylu.Był najbliższym przyjacielem Riley, towarzyszem tysiąca przygód.Tylko do niego pisała listy.Wszyscy następni wydawali się w porównaniu z nim nieprawdziwi.I jeszcze to pożegnanie akurat w kościele.Co za ironia losu! Siedzenie w półmroku w niedzielne poranki sprawiało Riley niemal ból, podczas gdy Alice w głębi serca to lubiła.Paul zjawił się chyba ostatni.Podszedł do nich, ale nie usiadł.Powiedział tylko, że ma coś dla niej, i włożył jej w dłoń jakiś łańcuszek.Alice nie miała pojęcia, co to jest, dopóki na to nie spojrzała.Wtedy zalały ją wspomnienia.Zabrał go jej kiedyś i teraz oddał.Spojrzała na niego pytająco.Jego twarz była ściągnięta, oczy podpuchnięte.- Przepraszam - wyszeptał bezgłośnie.I oddalił się, żeby poszukać sobie miejsca w głębi kościoła.Alice ściskała w rękach stary różaniec.Kiedyś uważała go za wyjątkowo piękny.- To prawdziwe kamienie? - zapytała matkę dawno temu.- Myślę, że to szkło - odparła matka.Alice pamiętała noce, kiedy w kółko odmawiała „Zdrowaś Mario” i „Ojcze Nasz” i zastanawiała, czy już jest zbawiona.Więc Paul go jej zabrał.Podejrzewała go wtedy, ale wątpliwości rozstrzygnęła na jego korzyść, jak to często robiła.Co za głupota.Przecież to za niego głównie się modliła.Paul zadzwonił do matki, żeby poinformować ją o śmierci Riley.Nie pamiętał, kiedy ostatnio wykręcił jej numer.Teraz czuł, że powinien to zrobić, ale nie był pewien dlaczego.Kiedy przekazywał jej smutną nowinę, płakał cicho do słuchawki.Potem Lia zadała kilka pytań i wygłosiła parę stosownych uwag.- Jaka szkoda! Co za tragedia dla rodziny! - Po krótkiej pauzie zaczęła wygłaszać tyradę o starym znajomym, który ukradł jej pieniądze.Paul trzymał telefon z dala od ucha i zastanawiał się, po co do niej zadzwonił?Może dlatego, że Lia znała Riley w dawnych czasach, kiedy wszystko było inne.Może dlatego, że miał w pamięci inną matkę, z innymi włosami i innym sposobem bycia.Może łudził się, że w tak tragicznych okolicznościach odzyska ją choćby na krótko.Kiedy odłożył słuchawkę, zrozumiał swój błąd.Lia w pewnym sensie miała szczęście, że Robbie umarł tak młodo.Uważała śmierć męża za największe nieszczęście w życiu, ale teraz Paul rozumiał, że dla niej to było dobre.Oglądając stare zdjęcia, zauważył coś, czego już wcześniej się domyślał.Drogi jego rodziców rozeszły się na długo przed śmiercią Robbiego.Wiedział, jak wszystko by się skończyło, gdyby ojciec żył.A tak Lia mogła sobie wmawiać, że było im ze sobą dobrze.Mogła się łudzić, że w głębi serca jest szlachetna i że jeszcze kiedyś będzie znowu szczęśliwa.Paul, na swój sposób, żywił podobne złudzenia.Był bierny i pozbawiony wiary, dopóki uważał, że mógłby być kochany, gdyby ojciec żył.Czy naprawdę? Miał oddanie Ethana, ale je odrzucił.Widać idea miłości przemawiała do niego bardziej niż praktyka.Idea urzeczywistniła się dopiero po śmierci ojca.Oboje z matką powinni mu podziękować, że Robbie męczennik zostawił im tę jedyną, świetlaną, nieskażoną rzecz.Może niewiele, ale więcej, niż mają niektórzy ludzie.22.Człowiek to nie prochyAlice i rodzice wybrali się na plażę w ostatni tydzień lipca, czego aż do tej pory unikali.Pomaszerowali w stronę latarni morskiej, rozebrali się do kostiumów i weszli do oceanu.Fale były wysokie i silne.Na twarzy matki Alice dostrzegła lęk; Judy rzadko pływała w morzu.Ona sama raptem poczuła się bardziej doświadczona i pewniejsza siebie, niż była w rzeczywistości.Zbliżyła się do matki i wzięła ją za rękę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl