[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyżej, na wzgórzu niewidocznym zza zasłon jasnego dławiącego kurzu, płyta ze skały i czerwonej gliny oderwała się od zbocza i zsunęła niczym sanie w dół, wpadając na drogę, pociągając za sobą drzewa oliwne i przemieszczając pole, z którego wcześniej wyniosły się świerszcze.Jeszcze raz niespokojny olbrzym w trzewiach ziemi poderwał swą potężną pięść, aż domy podskoczyły na fundamentach, a solidne kamienne ściany pomarszczyły się jak papier na wietrze, potem zaś nagle zapanował śmiertelny bezruch.Niczym ze spóźnionego żalu z powodu tak straszliwej katastrofy zapadła nad wyspą niesamowita grobowa cisza i Pelagia – brudna i krztusząca się, przepełniona niezmiernym poczuciem bezsiły i własnej małości – zaczęła wstawać z ziemi.Wciąż brakowało jej tchu po ostatnim potężnym ciosie, który trafił ją w przeponę i sparaliżował płuca.Podźwignęła się z klęczek i chwiejnie stanęła na nogach.Przedwieczne milczenie zostało nagle przerwane wściekłymi i dzikimi okrzykami duchownego, który wypadł ze swojej świątyni.Krążył teraz i zataczał się z rękami wzniesionymi ku niebu, z oczami błyskającymi na pobrudzonej twarzy.Wbrew początkowym przypuszczeniom Pelagii, nie robił tego po to, by błagać Boga o powstrzymanie żywiołu, ale po to, by go zwymyślać.– Ty draniu! – ryknął.– Ty nędzny psie! Zawszony sukinsynu! Kurewska zarazo! – Wypluwał z siebie zakazane słowa, cały spokój jego pobożnej duszy zmienił się w jednej chwili w pogardę.Ksiądz padł na kolana, zaczął okładać ziemię pięściami, a ponieważ ciało nie mogło pomieścić jego furii, znowu poderwał się na nogi i gwałtownym pchnięciem skierował ku niebu pięść.Łzy napłynęły mu do oczu, gdy zapytał: – Czyż nie kochaliśmy cię? Niewdzięczny gnoju! Diabelski pomiocie!W tym momencie, jak gdyby w odpowiedzi, na nowo rozległ się narastający pomruk.I znowu plutoniczna pięść wystrzeliła w górę z najdalszych głębin i znowu skalna skorupa Kefalonii zadrżała i zatańczyła, a szczyty gór zachwiały się niczym maszty żaglowców.Pelagia, na powrót zwalona z nóg, wczepiła się palcami w drgającą z głuchym odgłosem ziemię.Własna bezradność i przerażenie zawstydzały ją i tłumiły nawet rozpaczliwe pragnienie przeżycia.Cały świat skurczył się do rozmiarów ciemnej kuli ognia, który zdawał się wybuchać w jej żołądku i ogarniać płomieniami komórki mózgu, a ona wiła się i krztusiła w tym odludnym piekle – nie dowierzająca, zdziwiona tak bardzo, że nie czuła już zaskoczenia ani przerażenia, zabawka w rękach zuchwałej i podstępnej ziemi.Na południe od Kefalonii, na wyspie Zakinthos, jej stolica płonęła w deszczu rozżarzonych popiołów, które spadały na ciała ludzi i psów, zadając im takie tortury, że jedni i drudzy dostawali szału.Pewien ratownik, człowiek, który kiedyś był świadkiem tragedii w Nagasaki, twierdził później, że ta była jeszcze gorsza.Na wszystkich Wyspach Jońskich ludziom zostały jedynie rzeczy, które w niedorzeczny sposób próbowali ratować, gdy wyskakiwali ze swoich domów: nocnik, list, poduszka, dzbanek bazylii lub pierścionek.Na Kefalonii skała w Paliki, zwana Kunopetrą, która drżała przez całe stulecia i której nawet brytyjskie okręty wojenne nie zdołały przesunąć, znieruchomiała i znalazła wytchnienie wśród zniszczeń na lądzie.Gdy cała wyspa przeszła magiczną metamorfozę, popadając w ruinę i odtwarzając scenerię Armagedonu, ona stała się po prostu jeszcze jedną skałą morską.Pelagia, Drosula i Antonia stały, trzymając się siebie kurczowo, i patrzyły na dom w przerwach, podczas których tytan-apoplektyk gromadził na nowo siły i wymyślał nowe i coraz bardziej nieodparte dowody swej złośliwości.Gdy skalne płyty i szczeliny pękały z hałasem wystrzałów artylerii i czołgów, gdy drogi deformowały się i falowały, a filary weneckich balkonów skręcały, trzy kobiety słaniały się na nogach z wyrazem niedowierzania i rozpaczy na twarzach.Psipsina, z futrem zanieczyszczonym przez biały pył i wąsikami ozdobionymi pajęczyną, ukazała się znikąd i przyłączyła do nich.Antonia podniosła ją z ziemi i trzymała w ramionach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Borchardt Karol Olgierd Znaczy kapitan (SCAN dal 955)
- Borchardt Karol Olgierd Znaczy kapitan
- Verne J. Dzieci kapitana Granta (2)
- Verne J. Dzieci kapitana Granta
- Block Lawrence Bernie Rhodenb Wlamywacz w garderobie(1)
- Robert Ludlum Trevayne (2)
- Antologia SF Wizje alternatywne 5
- Bruno Schulz Complete Fictions (epub)
- B M Bower The Flying U's Last Stand (epub
- Basso Adrienne Poslubic wicehrabiego
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anielska.pev.pl