[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W końcu każdy chce czym prędzej poznać nową wicehrabinę Dewhurst!- Większość zaproszonych zna mnie od dzieciństwa - odparła Faith, potrząsając głową.- Nie zmieniłam się aż tak przez kilka miesięcy małżeństwa!Oczy Meredith iskrzyły się wesołością.- O, wiele osób będzie odmiennego zdania, Faith! Podobnie jak ja jestem.Faith była tak zaskoczona tym stwierdzeniem, że nie zdobyła się na odpowiedź.Czyżby naprawdę się zmieniła? I to na lepsze? Trudno w to uwierzyć! Ale różnie to bywało.Czasem sama miała wrażenie, że nie zmieniła się nic a nic, a kiedy indziej była przekonana, że przeszła prawdziwą metamorfozę.Gdy Merry gestem poprosiła ją, by szła przodem, Faith pośpiesznie spełniła życzenie.To zrozumiałe, że przyjaciółka miałaby kłopoty z trafieniem do sali balowej z pokoju dziecinnego na najwyższym piętrze! Nie znajdowały się przecież w May fair Manor, gdzie Merry znała wszystkie zakamarki równie dobrze jak we własnym domu.O dziwo, Faith uświadomiła to sobie dopiero teraz.jakby zapomniała, że miała kiedyś inny dom, inny niż Hawthorne Castle.Nerwy, nad którymi Faith zdołała jakoś zapanować, znów się odezwały, gdy obie dotarły do drzwi sali balowej.Dziś Faith miała po raz pierwszy wystąpić oficjalnie w roli pani domu przed miejscową elitą.W ciągu ostatnich kilku miesięcy prawie z nikim nie utrzymywała kontaktów.Bez skrupułów wykorzystywała uprzywilejowaną pozycję młodej mężatki, by wymigiwać się od obowiązków towarzyskich.I unikać wszelkich kłopotliwych pytań.Dziś to jej nie ominie.Musi stanąć na czele komitetu powitalnego.Będzie jedną z dwóch osób, na których skoncentrują się spojrzenia miejscowego eleganckiego świata.Drugim bohaterem wieczoru będzie Griffin.Faith nie miała wątpliwości, że jej męża wszyscy ocenią pochlebnie.Jakże pragnęła, żeby i do niej odnieśli się z aprobatą! Żeby zaakceptowali ją ci, którzy w przeszłości raczyli niegrzecznymi spojrzeniami lub kompletnie ignorowali.Ci, którzy krytykowali ją otwarcie, i ci, którzy obgadywali ją szeptem za jej plecami.Faith była wściekła na własną słabość.Czuła się bezbronna i lękała o wynik tej konfrontacji.I choć jej nowy dom, Hawthorne Castle, nie przyjął jej z otwartymi ramionami, gdy doń przybyła, stanowił jednak coś w rodzaju ochronnego kokonu; nie miała wcale ochoty wytykać nosa ze swego pokoju i stawiać czoła miejscowej elicie.Gdy zmierzały w stronę sali balowej, Meredith gawędziła o wszystkim i o niczym, by pomóc przyjaciółce w opanowaniu tremy.Faith wiedziała o tym i była jej wdzięczna, ale nawet błaha paplanina Merry nie podziałała zbawiennie na jej nerwy, które co chwila dawały o sobie znać.Nie pojawił się jeszcze nikt z zaproszonych, wyraźnie jednak było słychać turkot kół i rżenie koni.Lada chwila powozy zatrzymają się na podjeździe i goście zacznąz nich wysiadać.U wejścia na salę balową czekał już na nich Griffin w towarzystwie obu sióstr.Byli tak zagłębieni w ożywionej dyskusji, że nie od razu spostrzegli Faith i Meredith.Ta krótka chwila pomogła Faith pozbierać myśli; po raz ostatni zmierzyła wzrokiem salę, przekonując się, że zastosowano się do jej starannie opracowanych wskazówek.Orkiestra gotowa do występu zebrała się na górnej galerii.Umieszczono ją tam, by na sali było jak najwięcej miejsca do tańca.Pęki jesiennych kwiatów, umiejętnie rozmieszczone w wielu punktach sali, ożywiały ją kolorami i potęgowały świąteczny nastrój.Migotliwy blask świec z najlepszego wosku dodawał sali balowej romantycznego uroku i zachęcał do wejścia.W tej chwili trudno byłoby uwierzyć, że posiadłość Dewhurstów ogromnie ucierpiała z powodu braku funduszów.Tego wieczoru wszystkie pokoje dostępne dla gości czarowały świeżością niedawno odmalowanych ścian i połyskiem naprawionych mebli.Udało się to osiągnąć dzięki oszczędności i rozwadze, z jaką Griffin operował pieniędzmi z posagu Faith i z dochodów doskonale prosperującego gospodarstwa May fair Manor.Po obrzeżu sali balowej krążyła dyskretnie służba, czekając na gości, których miała obsługiwać.Faith postanowiła zrezygnować z pretensjonalnej choć modnej liberii i poleciła wszystkim lokajom ubrać się w proste czarne surduty.Zdumiała się więc na widok przechodzącego w pobliżu wystrojonego lokaja.Wyglądał groteskowo w pudrowanej peruce, jedwabnych spodniach do kolan i skrzącej się od srebrnych haftów kamizeli.Lokaj usadowił się przed drzwiami sali balowej.Faith pojęła, że zamierzał stamtąd donośnie i z wielką pompą - czego Faith nie znosiła - zapowiadać wchodzących na salę.Nietrudno było się domyślić, kto mu wydał taki rozkaz - wbrew wyraźnym życzeniom pani domu.Wystarczyło jedno spojrzenie na bardzo z siebie zadowoloną Harriet, by domysły stały się pewnością.Z przykrym uczuciem, że doszło do nieuniknionej konfrontacji, Faith ruszyła w stronę lokaja.Niestety, stał tuż obok wicehrabiego i jego sióstr.Podchodząc do tej grupy, Faith oddychała głęboko i miarowo, próbując tym oddechem utrzymać spokój i opanowanie.W czarnym wieczorowym stroju Griffin był zdumiewająco przystojny, a Elizabeth, odziana w białą muślinową suknię, jak przystało na panienkę w jej wieku - młodziutka, świeża i prześliczna.Faith musiała niechętnie przyznać, że i Harriet prezentowała się tego wieczoru bardzo dobrze.Jej jedwabna suknia w kolorze lawendy nie była co prawda ostatnim krzykiem mody, ale jej fason z podwyższoną talią dodawał miękkości szczupłej sylwetce, a delikatna barwa sukni podkreślała ładną cerę.Faith wiedziała jednak, że pod pastelowym jedwabiem kryje się twarda kobieta.Z hartowanej, nieugiętej stali.Postanowiła po raz ostatni nie dopuścić do jawnej konfrontacji z nieprzyjaznąjej szwagierką, zwracając się z naganą bezpośrednio do lokaja.- Jestem zdumiona, widząc cię tutaj, Harper - oświadczyła.- W dodatku w takim stroju! Moje polecenia co do waszego wyglądu dziś wieczorem były jasne i zwięzłe: żadnych liberii czy peruk i żadnego anonsowania przybywających.Powiedz mi, jeśli łaska, co sprawiło, że nie dostosowałeś się do moich wskazówek?Lokaj zerknął z niepokojem na Harriet, ta zaś natychmiast podeszła do bratowej.- Nie denerwuj służby, Faith.Goście już się schodzą.- Harriet zręcznie wślizgnęła się między wicehrabinę i lokaja.- Harper stoi tu na moje polecenie.W Hawthorne Castle goście byli zawsze zapowiadani podczas balu.Jest to dobry zwyczaj przyjęty przez całe tutejsze ziemiaństwo.Wszyscy nasi goście oczekują, że się do tego dostosujemy.Założyłam więc, że to po prostu niedopatrzenie z twojej strony, ponieważ nie masz doświadczenia w urządzaniu podobnych imprez.- Było to zgoła niesłuszne założenie.Kiedy będę potrzebowała twojej rady, Han’iet, sama o niąpoproszę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Basso Adrienne Uwiesc Aroganta(1)
- Basso Adrienne Poslubic wicehrabiego(1)
- tytuły
- Bloom, Ashley Danke fuer die Blumen
- Brown, Dale Nachtflug zur Hoelle
- Cooper, James Fenimore The Pathfinder or, The Inland S
- Brown Sandra Witaj mroku
- Crepusculo en Oslo Ann Holt
- Basnie 1001 nocy Rozni autorzy
- Auster, Paul Mr. Vertigo
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkoleniahr.opx.pl