[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To dlatego spodobałaś się Lancy’emu Fisherowi.Jako kryminalista od razu wyczuł, że masz coś na sumieniu.- Po prostu chciał mnie wygryźć z roboty.- Tak tylko mówi.- Myślisz, że kłamie?- Nawet jeśli, świetnie mu to idzie.Ja mu wierzę.Albo mówi prawdę, albo to prawdziwy artycha w swoim fachu.- Też mam takie wrażenie.- Jak to jest, być dla ludzi idolem?- Nie życzyłabym nikomu, żeby się na mnie wzorował - odpowiedziała ze smutnym uśmiechem.W tym momencie zadzwonił telefon, który Dean natychmiast odebrał.- Malloy.O wilku mowa.Nie, tylko Paris i ja właśnie o nim rozmawialiśmy.- Zakrył słuchawkę i bezgłośnie przeliterował: Curtis.Paris kiwnęła głową.- No to co z tym Lancym? - Słuchał przez chwilę, po czym powiedział: - Niezła myśl.Muszę kończyć.Bądź w kontakcie.- Rozłączył się i zwrócił do Paris.- Curtis mówi, że przemaglowal go na wszystkie strony, ale chłopak obstaje przy swojej wersji.Ludzie, którzy przeszukiwali jego kryjówkę, są pewni, że poza nim nikt tam nie przebywał.- Żadnych śladów po Janey?- Żadnych.Nie było też ciemni.Najbardziej podejrzaną rzeczą był ostatni numer „Playboya”.W tej sytuacji Curtis uwziął się na Armstronga.Zamierza uciąć sobie znowu pogawędkę od serca z Toni Armstrong.- Biedactwo.Ma fatalną sytuację.Chce pomóc mężowi, a to oznacza, że musi na niego donosić policji.- Zarobił sobie na to.- Wiem, ale próbuję się wczuć w jej położenie.Kocha go i chce, żeby się poddał leczeniu, ale skoro on sam się przed tym broni, to jak dalece powinna być lojalna?- Dobre pytanie, Paris.Zbyt późno zdała sobie sprawę, że dylemat Toni Armstrong można by odnieść i do niej.Dean właśnie parkował przed jej domem.Zgasił silnik i już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, gdy wyrzuciła z siebie pierwsza:- Jack mnie potrzebował.- I ja ciebie potrzebuję.- To dwie różne sprawy.- Zgadza się.Z nim byłaś z poczucia obowiązku.Chciałbym, żebyś ze mną była z wyboru.- Przytrzymał ją wzrokiem, po czym pierwszy wyskoczył z samochodu.Przystanęli koło skrzynki, z której Paris wyjęła zalegającą od dwóch dni korespondencję.Gdy byli już w środku, rzuciła ją na stolik w holu.- O Boże, kiedy ja to wszystko uporządkuję.Na moim biurku w pracy jest jeszcze.Nie zdołała powiedzieć nic więcej, bo Dean wziął ją w ramiona i pocałował.Zdjął jej okulary i odłożył na stolik.A potem przycisnął się do niej mocno całym ciałem.Objęła go i wbiła palce w naprężone mięśnie pleców.Nie odrywając ust od jej warg, Dean sięgnął pod spódnicę i zaczął pieścić nagie udo.Zrobiła się wilgotna, ale ostatkiem sił przerwała pocałunek i wydyszała:- Dean, mam tylko godzinę.- To i tak rekordowo długo.Ostatnio nasze stosunki seksualne nie trwały dłużej niż trzy minuty.- Zanurzył twarz w jej włosach.- Chciałbym zobaczyć cię nagą.Zaśmiała się gardłowo i odrzuciła głowę.- A co będzie, jak ci się nie spodobam?- Nie ma takiej opcji.Wepchnął obie dłonie pod gumkę od majtek i ujął mocno jej pośladki.Zamruczała z rozkoszy, ale glos rozsądku wciąż był silniejszy:- A co będzie, jak zadzwoni Curtis?- Nauczyłem się żyć w zagrożeniu.I to jeszcze jeden powód, byśmy się pospieszyli.Złapał ją za rękę i zdecydowanym krokiem pociągnął w kierunku sypialni.Paris zaczęła chichotać jak nastolatka.Serce biło jej jak szalone.Czuła, że grzeszy, i było jej z tym bardzo, bardzo przyjemnie.Dean także się śmiał, mocując się z wyjątkowo upartym guzikiem przy jej bluzce.- Cholerny ciuch.Paris okazała się zręczniejsza.Koszula Deana została rozpięta w mgnieniu oka, a ona przywarła ustami poniżej lewego sutka, gdzie najlepiej słyszała bicie jego serca.On też uporał się z guzikiem, a potem zapięciem stanika.Nic już nie broniło dostępu do jej piersi, które zaczął pieścić długimi, silnymi palcami.Spojrzeli sobie w oczy.Był podniecony i zachwycony tym, jak jej sutki zareagowały na jego dotyk.Pochylił głowę, przywierając do nich ustami.Paris tymczasem rozpięła mu pasek i suwak, po czym zjechała dłonią do podbrzusza.Poczuła gładki, naprężony i drgający kształt.Gdy dotknęła palcem żołędzi, przeszedł go dreszcz.- Przestań, Paris.- Odsunął się o krok.- Przestań, bo dojdę, zanim.Nie spieszmy się tak.Strząsnęła z ramion stanik i sięgnęła do tyłu, żeby rozpiąć spódnicę, która luźno opadła na podłogę.Dean patrzył na nią rozjarzonym wzrokiem.Jednym ruchem pozbył się spodni i bokserek.Paris chłonęła ten widok ze szczerym uznaniem, ale gdy próbowała się zbliżyć, znów ją powstrzymał.Ukląkł i zaczął ją całować przez cienki jedwab majteczek.Objął dłońmi jej pupę i przyciągnął do twarzy.Gorący oddech, który czuła przez materiał, parzył skórę.Przy kolejnym pocałunku zmiękły jej nogi.Całował ją coraz gwałtowniej, aż musiała objąć się ramionami, by nie upaść.Jedwab ustąpił, nic ich już nie dzieliło.Jego usta były ruchliwe i gorące, a już po chwili poczuła, jak giętki język penetruje coraz głębiej jej ciało.Bez reszty poddała się wszechogarniającej fali rozkoszy, aż do ostatniego, kulminacyjnego momentu.Teraz ona go powstrzymała.Podniósł się i zamknął ją w ramionach.Trwali w uścisku, pierś przy piersi.Czuła na brzuchu jego członek.Nie odrywając się od siebie, opadli na łóżko.Na jej dziewicze aż do tej chwili łóżko.Przejechała dłonią po jego ciele, aż do pępka, a potem tam, gdzie spośród włosów wyrastała męskość.Pogładziła palcami członek na całej długości.Położył dłoń na jej dłoni, kierując powolnymi ruchami w górę i w dół.- O Boże - jęknął.- Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę.- Ja też nie.- Ucałował jej pierś, przesuwając językiem po sutku.- Boję się obudzić.- Ja też chcę śnić dalej.Rozsunął jej nogi i położył się między nimi, po czym zaczął w nią wchodzić, bardzo powoli, by jej ciało przywykało do niego stopniowo.Robił pauzy po to tylko, by wsunąć się głębiej, aż cały znalazł się w wilgotnym wnętrzu.Zatopieni w rozkoszy, poruszali się wolno, by ją przedłużyć aż do granic wytrzymałości.Ale gdy wysunął się, by zadać pierwsze pchnięcie, znalazła się w niebie.Rozdział 31Dean wytrząsał wodę z ucha, gdy zadzwonił telefon.- Malloy.- Curtis.- Co jest grane?- A co to za hałas?- Prysznic.- Dean popatrzył na Paris, która spłukiwała szampon z odrzuconą głową.Woda leciała po jej nagim ciele, rozpryskiwała się na piersiach i spływała do krocza.Wyglądała cudownie.- Kąpiesz się?- Pozazdrościłem tobie.Jesteś zawsze taki świeżutki.O co chodzi?- Jeden z moich ludzi znowu rozmawiał z Lancy Rayem.Pamiętasz, jak Paris zapytała go, dlaczego się tak kryl i nigdy nie próbował z nią rozmawiać?- Bo się wstydził.- To też, a poza tym.Powiedział, że nie chciał kłusować na terenie innego faceta.- O kogo chodzi?Paris spojrzała na Deana z niemym pytaniem.Podał jej ręcznik.- O Staną Crenshawa.Tylko taka rewelacja mogła odciągnąć Deana od dalszego podziwiania nagiej Paris.- Co ty powiedziałeś?- To, co słyszałeś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl