[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niedawno więc zanurzył się w tym miejscu pod powierzchnią oceanu ląd, prawdopodobnie podczas silnego trzęsienia ziemi, jakie nastąpiło po wybuchach wulkanów.Potwierdzało to w dziwny sposób starą legendę o Atlantydzie, wielkim lądzie, rozciągającym się daleko na zachód od „Słupów Herkulesa”, jak nazywali starzy Grecy skały Cieśniny Gibraltarskiej.Stary grecki filozof Platon opisał ją szczegółowo według tradycji, jaka się jeszcze w jego czasach dochowała.Opowiada o ogromnej wyspie, przewyższającej swymi rozmiarami znane podówczas części Afryki i Azji.Zamieszkuje je naród bogaty i liczny.Jest bardzo wojowniczy i organizuje dalekie wyprawy na Morze Śródziemne poprzez „Słupy Herkulesa”.Podbija narody zamieszkujące wybrzeża Morza Śródziemnego.Wreszcie opierają mu się tylko Ateny.Ale i te zapewne byłyby uległy, gdyby niespodziewanie nie przyszła im z pomocą żywiołowa katastrofa.Objawiła się gwałtownymi wstrząsami wybrzeży i straszliwymi ruchami dna morskiego.Olbrzymia fala morska pochowała pod sobą walczące wojska.Gdy napadnięci Grecy oprzytomnieli, spostrzegli, że morze pogrzebało najeźdźców.Odważyli się później wypłynąć na swych żaglowcach na uciszony ocean i przekonali się, że zniknęła również ziemia, skąd napastnicy przybyli.Nie przedostali się daleko, wkrótce zatrzymały ich rozliczne szczątki pochodzące z pochłoniętego lądu.Ogarnęło ich takie przerażenie, że zawrócili swe łodzie i uciekli z miejsc, nad którymi ciągle jeszcze wisiała klątwa bogów.Film zobrazował we wstrząsający sposób „Ostatni wieczór ludzkości”.Grupki starszych mężczyzn, kobiet i dzieci, wypatrują na brzegu morskim powrotu młodych wojowników.Ocean jest niespokojny, fale, uderzające o skalisty brzeg, szumią głucho.Wszystkich ogarnia obawa o liczną flotę małych żaglowców.Daremnie ich wypatrują.Horyzont jest pusty i pochmurny, morze i niebo ciemnieją coraz bardziej, mimo że godzina zmroku jeszcze nie nadeszła.Niepokój ogarnia ludzi, zbijających się w gromadki.Już od kilku dni ziemia chwieje się pod nogami, pęka i rozstępuje, tworząc szerokie i długie szczeliny.Z niektórych gór poczęły unosić się gorące opary.Kapłani daremnie składali ofiary bogom, aby odwrócić ich gniew.Owego wieczoru poczyna spadać szary gorący pył.Niebo czernieje nagle tak, że nie widać ani na krok.Przerażeni ludzie zapalają pochodnie.Szalony strach pędzi ich do świątyń, ale marmurowe sklepienia spadają im na głowy, a od wybrzeża toczy się olbrzymia fala niczym wysoki wał.Ludzie i domy giną pod masami wód, w których potężnym huku zamiera każdy ludzki okrzyk.Potem nastaje cisza.Zniknęły góry, zniknęli ludzie i ich domostwa, na obrazie ciągle jeszcze faluje wysokimi grzebieniami wzburzone morze.Ale czarna zasłona na niebie już się rwie, a w szczelinach przebłyskują gwiazdy.- To musiało być straszne - mówi cicho Jan, który spośród wszystkich chłopców najbardziej wczuł się w wyświetlany obraz.- Bez wątpienia.Ale filmowcy pięknie to zrekonstruowali - zauważył rzeczowo Piotr.- Zresztą wszyscy to dobrze znamy - ciągnął dalej, spoglądając na plastyczną mapę dna Oceanu Atlantyckiego.Niczym olbrzymie S - ciągnął się na nim od północy na południe poprzez równik grzbiet podmorskiego masywu górskiego, który po niedawnym częściowym osuszeniu oceanów wystąpił nad powierzchnią.Na wschód od niego, pomiędzy nim a brzegami Europy i Afryki, rysowała się bardzo nierówna dolina.Z samego grzbietu górskiego wystawały wysoko smukłe piramidy.Wierzchołki ich wznosiły się kiedyś ponad powierzchnię Oceanu Atlantyckiego, a ludzie nazywali je wyspami: Maderą, Kanaryjskimi i Zielonego Przylądka.- Zdobyliśmy więc tysiące kilometrów kwadratowych nowej ziemi, ale tym na pewno nie będzie się film zajmować - zauważył Piotr.- Co przyjdzie teraz? - Wkrótce się dowiedział.Mapa miała jedynie przypomnieć teren przyszłych wielkich wydarzeń.Film ciągnął się dalej po przerwanej akcji.Po powrocie do Francji Rene Bernard stwierdził, że odłamki dna morskiego są rzeczywiście lawą, skrzepłą na powietrzu i że opowiadanie Platona o Atlantydzie nie jest jedynie legendą.Retrospektywnie mignął na ekranie obraz z Rosyjskiej Akademii Nauk z „maszyną czasu” Wernadskiego, a po nim pojawił się przekrój skorupy ziemskiej.Drobne jasne kropki w ciemnej ziemi obrazowały rozproszone atomy pierwiastków radioaktywnych.W długich odstępach czasu wybiegały z nich krótkie, szybko znikające błyskawice, ślady dróg promieni radioaktywnych.Ciepło ich gromadziło się w ziemi niezmiernie powoli.Jasna krzywa, ilustrująca na dolnym brzegu obrazu wzrost temperatury ziemi, wznosiła się bardzo powoli, podczas gdy widniejące pod nią cyfry, wskazujące upływ czasu, zmieniały się szybko i wkrótce notowały już miliony lat.Obraz się zmienił.Na ciemnym tle płynęły dwie ogromne jaśniejsze kry, głęboko w nim zanurzone.Jedną tworzyła Europa z Afryką i Azją, drugą oba lądy Ameryki.Widniały tu jeszcze dwie mniejsze kry, Grenlandia i ląd wokół bieguna południowego.Ciemne tło tworzył bazalt głębokich warstw w skorupie ziemskiej.Jasne kry tworzył granit.Teraz widać było dwie krzywe temperatur, jedna dla granitu, druga dla bazaltu.Granitowa wznosiła się znacznie wolniej niż bazaltowa, bazalt ogrzewał się szybciej.Tylko tam, gdzie tworzył dno oceanu, temperatura jego wzrastała wolniej, oziębiała go woda.Mimo że pływały na nim granitowe kry lądów nie był z początku ciekły lecz podatny i plastyczny, jak warstwa niezastygłego jeszcze wosku.Ale kiedy bez przerwy gromadziło się w nim ciepło radioaktywne, zaczął coraz bardziej mięknąć.Chwila, kiedy się roztopił, miała straszliwe następstwa.W tym momencie kry lądów zanurzyły się głębiej w roztopiony bazalt, a ogromna fala licząca tysiące kilometrów długości zalała ich wybrzeża, posuwała się coraz dalej i dalej w głąb lądów i zatrzymała się dopiero u podnóża wznoszących się wewnątrz lądów grzbietów górskich.Europa zniknęła pod nią niemal zupełnie, tylko grzebienie Alp, Karpat, Apeninów i grzebień skandynawski wystawały z fali.Grzbiet Uralu wskazywał jeszcze miejsce, w którym Europa graniczyła z Azją, z rozległego lądu azjatyckiego pozostały jedynie wysokie pasma Himalajów i bocznych łańcuchów górskich.Roztopiona lawa bazaltowa przebiła cienką chłodną skorupkę bazaltu, dno oceanów, i rozlała się po nim potężnym prądem.Chłopcy obserwowali jak urzeczeni obraz ogólnoświatowej katastrofy.- To byłby dopiero potop! - rzekł cicho wśród ogólnego milczenia Piotr, ocierając pot z czoła.Obraz rozwijał się dalej.Z wolna zaczęła opadać krzywa temperatury bazaltu.Krzepnął na nowo niezmiernie powoli i równie powoli wynurzały się zeń kry lądów, przyjmując położenie pierwotne, takie jakie miały przedtem, nim się stopił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Behounek Frantisek Na dwoch planetach
- Cooper, James Fenimore The Pathfinder or, The Inland S
- Antologia SF Isaac Asimov's Science Fiction (3)
- Coyote Dreams C E Murphy
- Bloodstone Barbara Campbell
- Anonim Polowalam na terrorystow
- Antologia SF Czarna msza Tom I(1)
- Barnett Jill Krag(1)
- Ashley Anne Powtorne oswiadczyny(1)
- Book 1 Rising Tide
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spraypainting.htw.pl