[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Dziwne – stwierdził później.– Wygląda na to, że nikt nie przypomina sobie naszej ucieczki.Opróżniliśmy wtedy całe więzienie, co nieczęsto się zdarza w Kulpai.A jednak po całym dniu poszukiwań nie znalazłem nikogo, kto by to pamiętał.Nie mówiłem o tym nikomu przez ten czas, a sam Haruk syn Rzeźnika prawdopodobnie nie chciał wspominać o tej przykrej dla niego sprawie.Barmanka Deshka, która już nieco odeszła od ich stołu, zatrzymała się i odwróciła.– To była twoja sprawka? Czarna kobieta i wysoki opalony mężczyzna to wy?Spojrzeli na nią zaskoczeni.– Nie – uśmiechnęła się – nie jestem krewną Haruka, chociaż znałam go trochę, gdy byłam mała.Ale mój stryjeczny dziadek Gauvara był jednym z tych, których uwolniliście.Często mi o tym mówił.i nic dziwnego, był przecież niewinny.– Wszyscy byliśmy niewinni – powiedziała półgłosem Lal, patrząc w sufit, a Riaan zachichotał.Deshka patrzyła na nich podejrzliwie.– U Nounouri więzienie to wielki wstyd, czy ktoś jest niewinny, czy nie.Mój stryjeczny dziadek nigdy was dwojga nie zapomniał i na pewno życzyłby sobie, abym wam okazała wdzięczność.– Postawiła ostrożnie na stole puste kubki, które niosła do mycia, i ukłoniła się z głęboką czcią, dotykając dłońmi i czołem kolan dwojga staruszków i szepcząc jakieś niezrozumiałe słowa.Potem wstała szybko i znowu była po prostu miłą barmanką.– Chcesz jeszcze tamtha – powiedziała do Soukyana.– Potrafię to odgadnąć.Soukyan śmiał się długo.– Tak, chcę.Deshko, przybyłem tu z daleka, ciągnąc tych dwoje przyjaciół ze sobą, aby prosić o przebaczenie człowieka, którego za młodu okryłem hańbą.Chciałem zapytać jego, jego syna albo wnuka: „Co mogę dla ciebie zrobić, jak mogę ci pomóc, żebym mógł odzyskać spokój?” Teraz dowiaduję się, że już od dawna nie ma w Kulpai jego ani nikogo z rodziny, i oto spotykam wnuczkę.och, mniejsza z tym, mniejsza z tym! – Nie przestał śmiać się bezradnie, próbując opróżnić swój kubek, ale więcej brandy rozlał, niż wypił.Lal wstała.– Riaan, pomóż mi odprowadzić staruszka na górę.Nigdy nie miał mocnej głowy do tego płynu do polerowania zapinek.Deshka zrozumiała Soukyana i mu współczuła.– Pokuta ma i dla nas wielkie znaczenie.Wszyscy umrzemy nie rozgrzeszeni przez kogoś, nic na to nie można poradzić.Ale przynajmniej mamy potrzebę pokuty.– Zaśmiała się, najwyraźniej coś zabawnego przyszło jej na myśl.– Och, jaka szkoda, że nie moją rodzinę pan obraził, panie Soukyanie.Mój syn ożenił się i wyjechał, a mężowi brakuje rąk do pracy przy rumplu i przy sieciach.Nawet tak wielki pan byłby użyteczny.Bogowie, nawet dziecko z chorą ręką.– Odwróciła się nagle, porzucając ten temat.– Przepraszam, to moje kłopoty, nie wasze.Będę w kuchni, gdybyście jeszcze czegoś potrzebowali.Riaan popatrzył za nią, Lal spojrzała na Riaana, a Soukyan otarł usta i zaczął im się obojgu bacznie przyglądać, gdyż Lal powiedziała rzecz zastanawiającą:– Możliwe, że morze właśnie się zdecydowało.Riaan pożegnał się z nimi następnego ranka, wychodząc z kuchni, gdzie pomagał Deshce, dopóki łódź jej męża nie wróciła.Ranek był zimny, mróz skrzypiał pod nogami, trochę płatków śniegu posypało się z niskiego nieba.Churfy śliniły się okropnie.Ich zimowe futro rosło szybko i było ciemniejsze od zwykłej sierści, a nawet gorzej śmierdziało.– Nie znoszę tak się żegnać – powiedział Riaan drżącym głosem.– Nie ma jakiegoś właściwego sposobu – odparł Soukyan.– Gdyby był, Lal i ja już byśmy go znali.Riaan wycałował ich oboje, uroczyście i delikatnie, tak jak się całuje własnych dziadków.– Nigdy nie przestanę być wam wdzięczny za to, co dla mnie zrobiliście.Lal prychnęła niczym churfa.– Jakie to banalne.Gdybyś kiedyś przestał, przyślij po nas, a wtedy cię odwiedzimy.Szybko wzięła w objęcia Riaana, potem ścisnęła nozdrza Motylowi, a gdy przykląkł, usiadła na szerokim, pokrytym gęstą siercią grzbiecie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl