[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dlaczego?- Pani Janssen wydaje dzisiaj przyjęcie, a jej czarna służba nie jest tak wyszkolona jak moja.- Rozmawiałyście panie?- Dzwonił jej zarządca, Monk.- Pani go zna?- Skądże!- Monk leży w szpitalu w Johannesburgu - wtrącił Gregson.- Musiała pani rozmawiać z kimś innym.- Skąd wiesz, Fred, że Monk, zarządca farmy pani Janssen, jest w szpitalu? Znasz go?- Wstąpiłem po drodze do pani Janssen na filiżankę kawy.Powiedziała mi, że bez Mońka, który choruje, nie może sobie poradzić ze służbą.To, co powiedział Fred, było logiczne.W ogóle, wszystko, co mówi Fred, trzyma się kupy.- Oczywiście nie możesz mi powiedzieć, w jakim celu złożyłeś wizytę pani Willingbottom?- Oczywiście mogę.Szukaliśmy Honey Urubu.Przepadła po zamordowaniu Geraldine Simpson.Mogła coś wiedzieć.- Na przykład: widziała mordercę?- To nie jest wykluczone, Bart.- Pani Willingbottom - zignorowałem Freda, zwracając się do Jaśminy, choć nie miałem prawa zadawać jej oficjalnych pytań.- Po co przybył tu ten Frost? Co mówił?- Wie pan, po co przybył.Co mówił? Chodziło mu o pannę Urubu.Powiedział, że widziała go z pewnością, gdy przyjechał po pannę Simpson, więc musi ją zabić.A mnie zabije, ponieważ nie toleruje świadków w swoim fachu.Potem pan przyjechał.- Zatem Frost powiedział: „nie toleruję świadków”.Ciekawe.- Ukrywał się zręcznie - wtrącił Gregson - ale byliśmy na jego tropie.Za dzień, dwa byłby nasz.- Ale dzisiaj przedsiębiorca pogrzebowy w Heidelbergu musiałby przygotować trzy trumny.No, przybyłeś w samą porę, choć przypadkowo.Powiedz mi, czy wiesz już, kto zamordował Langa?- Zapewne Frost.- I ja tak sądzę.A dlaczego? Jakie miał motywy?- Obaj zamieszani byli w przemyt.A przemyt to nie sprawa mojego wydziału.- Powiedz mi coś jeszcze, Fred.- O co chodzi? - spytał.- Czy Geraldine Simpson została zgwałcona przed śmiercią?- Nie.Lekarz policyjny wykluczył taką możliwość.Lang i Frost byli zawodowcami.»- Rozumiem.Nigdy nie robili tego, co nie było potrzebne?- Otóż to, doktorze.Gdzie pani ma telefon, lady Willingbottom? Muszę wezwać ekipę policyjną z centrali.Gregson wyszedł z pokoju, kołysząc potężnymi barami.Jego koszula była pod łopatkami zupełnie przepocona.Kiedy wrócił, powiedziałem, napełniając sobie kieliszek:- Fred, poprzyj moje podanie o wizę do Kenii.Mam już dość tej cholernej sprawy.Chyba zabiorę się do archeologii.Podobno w Kenii odkopano jakiegoś jegomościa, który liczy sobie kilka milionów lat.Wprawdzie zachował się we fragmentach, ale to mnie interesuje.- Strasznie krwawił - usłyszeliśmy nagle głos Jaśminy.- Przypatrywała się leżącemu na dywanie Frostowi.- Strzał w aortę zawsze wywołuje taki efekt, proszę pani - powiedział Fred.- Ach tak? No tak - skinęła głową Jasmina.Diabelnie opanowana kobieta.Interesujące.Zanim ci z głównej Kwatery Policji zabrali ciało Frosta, obskoczyli strwożoną Honey.Zadali jej mnóstwo pytań w sprawie panny Simpson.Honey patrzyła na nich okrągłymi oczami, mówiąc wciąż, że nic nie wie, że nigdy nie widziała Frosta, że nie widziała twarzy człowieka, który przyjechał po jej przyjaciółkę, że z Geraldine łączyła ją przede wszystkim praca, że panna Simpson nigdy nie mówiła jej nic o swoich sprawach osobistych, to znaczy takich, które mogłyby nie podobać się policji, panna Simpson była porządną dziewczyną i Honey Urubu też jest porządną dziewczyną.Nie, panna Simpson nigdy nie wydawała dużo pieniędzy, czasami wyjeżdżała do Durban, do rodziny, tak mówiła, potem przestała wyjeżdżać.Tak, doktor Holden bywał u panny Simpson, ale zawsze wychodził po kolacji.Mówiła, mówiła, Gregson świdrował ją oczami, ale nic więcej nie mógł z niej wydobyć, nawet gdy powiedział, że przesłuchają ją jeszcze raz w Johannesburgu.- Co o niej sądzisz, Rob? - spytał Gregson, gdy wyszliśmy przed dom.- Honey Urubu? Głupiutka.Panna Simpson przewyższała ją o kilka klas.Tracicie czas.Ona nic więcej nie wie poza tym, że „przyjaźniła się z panną Simpson”.- Chyba masz rację.Jednego nie byłem pewien.Że teraz, gdy Lang i Frost nie żyją, Honey Urubu nic nie grozi.Po odjeździe policji Honey usiadła przy mnie, wykorzystując chwilę, gdy lady Willingbottom wyszła.Przyznała się, że „wtedy” widziała Frosta za kierownicą wozu.- Dlaczego nie powiedziałaś o tym policji?- Czarni boją się białej policji.- A czemu nie powiedziałaś im, że Geraldine spotykała się z profesorem Garrickiem? - spytałem wprost.Wargi Honey zacisnęły się stanowczo, ale oczy spojrzały na mnie błagalnie.Wciąż się bała.Czego?- Czy pani znała Frosta? - zwróciłem się do Jaśminy.- Ależ skąd!Wstała, podeszła do szafki pod oknem, wyjęła stamtąd srebrną tackę z kieliszkami i butelką chartreuse.Fred Gregson, który wrócił na chwilę, przełknął to jednym łykiem, jakby miał do czynienia z tanim rumem.Lady Willingbottom popatrzyła na niego ze zgorszeniem.Honey smakowała trunek powoli i łakomie jednocześnie, jak mała dziewczynka lubiąca przedłużać działanie rzeczy przyjemnych.Przymrużonymi oczami patrzyła przed siebie, smakowała każdą kropelkę.Milczeliśmy.Ciekaw byłem, czy Gregson zada jeszcze Honey jakieś pytania, ale on milczał nawet wtedy, gdy Jasmina zaczęła znowu, mówić o Froście, Gdy wreszcie wstał, popatrzył na nas przeciągle, obciągnął na biodrach pas z rewolwerem, powiedział do mnie, czy tak sobie, przed siebie:- Sam nie wiem, czy to dobrze, kiedy musimy komuś zawdzięczać życie.Po chwili usłyszeliśmy warkot zapuszczanego silnika.Siedziałem w domu Jaśminy do wieczora, gdy z farmy pani Janssen wróciła czarna służba.Honey chciała jechać ze mną do „Wilmy” i uznałem, że będzie to teraz dobre rozwiązanie, chociaż wcale nie miałem pewności, czy jest już poza niebezpieczeństwem, jeśli wie coś, czego nie chciała mi powiedzieć.Bo Honey Urubu nie chciała mi odpowiedzieć na jedno pytanie, z którym przybyłem do Heidelbergu.Chciałem tylko wiedzieć, czy profesor Garrick i doktor Holden wiedzieli, że Geraldine Simpson zwodzi ich obu.Albo inaczej: czy śliczna czarna gazela była przyjaciółką Holdena, tylko Holdena.- Nie wiem, proszę pana, naprawdę nie wiem, przysięgam!- Przecież mieszkałyście razem! - warczałem nad kierownicą.- Musiałaś coś widzieć, słyszeć! Nie było żadnych zwierzeń?- Żadnych!Byłem na Honey wściekły:- Ty czarny kłamczuchu!- Biali też kłamią - syknęła.- Ty mała żmijko - mimowolnie roześmiałem się.Honey błysnęła olśniewająco białymi zębami.- A więc jednak kłamiesz, Honey!Emma.Potrafi być cudownie łagodną kobietą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl