[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeżeli nawet utrwalili ślady bieżnika,to przecież nie zdołają sprawdzić wszystkich wozów, niemówiąc już o tym, że tymczasem mogły być zmienione opony.Nie… tym stanowczo nie należało się przejmować.ROZDZIAŁ XIIIRolson popełnił błąd w swoim rozumowaniu.Okazało siębowiem, że „tym” należało się przejmować.Po prostu niedocenił przeciwnika.Było z tym sporo roboty.Musieli opony trzystukilkudziesięciu wozów porównać z odlewami gipsowymiwykonanymi w Aninie przed domem braci Witelskich.- Dlaczego jesteś pewien, że morderstwa dokonałcudzoziemiec, który wynajął wóz? - pytał Olszewski.Downar potrząsnął głową.- Wcale nie jestem pewien.Działam w myśl teoriiprawdopodobieństwa, jak zresztą zawsze w takich wypadkach.Pomyśl chwilę.Walizka, pruka, wąsy, broda… wszystkopochodzenia zagranicznego.Odciski palców na walizce…- Także pochodzenia zagranicznego - uśmiechnął sięOlszewski.- Nie wygłupiaj się.Odciski palców na tej walizce pokrywająsię z liniami papilarnymi znalezionymi na poręczy kanapy wAninie.Istnieje więc prawdopodobieństwo, że właścicielzagranicznej walizki i peruki zlikwidował Witelskiego.Te śladybieżnika to w tej chwili jedyny nasz konkretny punktzaczepienia.- A jeżeli nie odnajdziemy tego wozu pomiędzy fiatami dowynajęcia?Downar wzruszył ramionami.- No cóż… wtedy pomyślimy o czymś innym.Olszewskiposkrobał się za uchem.- Ja bym osobiście radził, żebyśmy już teraz pomyśleli oczymś innym.Nie bardzo wierzę w te gipsowe odlewy.Downar machnął ręką.- Zdaje mi się, że jesteś dzisiaj w pesymistycznym nastroju.W coś trzeba wierzyć.Chociażby w gipsowe odlewy.Mrówcza praca posuwała się konsekwentnie naprzód.Sprawę komplikował fakt, że przecież wiele wozów było wciągłym ruchu.Należało więc czekać na odpowiedni moment,aby sprawdzić ogumienie.Wreszcie „akcja Fiat 125p” dobiegła końca.Rezultat nie byłcałkowicie zadowalający, ale w każdym razie coś niecoś sięwyjaśniło.Opony trzech wozów mogły ewentualnie pasować dogipsowych odlewów.Nie było oczywiście mowy ostuprocentowej identyfikacji, ale…Downar wezwał do siebie Olszewskiego oraz sierżantaPakułę, który orientował się w sprawie.- Musimy konsekwentnie ciągnąć tę robotę - powiedziałzaczynając naradę.- Jest to właściwie jedyny punkt zaczepieniaw dochodzeniu.Przyznaję, że ponosimy pewne ryzyko i żewszystko to może okazać się zupełnie niepotrzebne, ale w tymmomencie nie mamy wyboru.Zebrałem trochę dodatkowychinformacji, dotyczących tej dziewczyny i Witelskiego.Obojechętnie przebywali w towarzystwie zamożnych cudzoziemców.Witelski był podejrzany o handel narkotykami.MonikaRodecka nie zadawała się z byle kim.Starannie dobierała sobieprzyjaciół wśród dolarowych turystów i handlowców.Nawetten taksówkarz zeznał, że owego wieczoru zawiózł na Narbuttacudzoziemca, z którym rozmawiał po niemiecku.Istnieje więcduże prawdopodobieństwo, że obydwa zabójstwa są dziełemobcokrajowca.- Mówiliśmy niedawno, że dziewczynę zlikwidował tenalfons - zauważył Olszewski.Downar skinął głową.- Tak.Oczywiście.Nie możemy tego wykluczyć, ale musimytakże brać pod uwagę możliwość, że mordercą jestcudzoziemiec.Witelski mógł coś wiedzieć, albo nawet zaskoczyłfaceta na gorącym uczynku i szantażował go.Wydaje mi się tozupełnie prawdopodobne.Tamten pojechał do niego do Anina izaaplikował mu potężną dawkę morfiny.- Żeby te ślady bieżników dokładnie pasowały - westchnąłPakuła.Downar uśmiechnął się.- Ba! Oczywiście, że to by nam bardzo ułatwiło sprawę, alenie wymagajmy za wiele.Po pierwsze deszcz trochęzniekształcił ślady w terenie, a po drugie wozy są w ciągłymruchu, co także w pewien sposób wpływa na zmianę obrazuopon.A nawet gdybyśmy bez żadnych wątpliwościzidentyfikowali fiata, który wtedy był w Aninie i stał przeddomem Witelskich, to i tak nie mielibyśmy stuprocentowejpewności, że człowiek, który przyjechał tym wozem, dokonałmorderstwa.- Co proponujesz? - spytał Olszewski ze znudzoną miną.Nie lubił wykładów.- Proponuję - mówił dalej Downar udając, że nie dostrzeganastroju porucznika - proponuję, że, byśmy nie zmarnowalirezultatów tej gigantycznej pracy i żebyśmy szli po tej samejlinii.- To znaczy?- To znaczy, że musimy ustalić, kto w dniu morderstwa wAninie dysponował tymi wozami.- Nic trudnego - powiedział Pakuła i pociągnął nosem -tylko co dalej?- O tym porozmawiamy natychmiast po ustaleniuużytkowników wozów.- Sądzisz, że to coś da? - mruknął Olszewski.Downarwzruszył ramionami.- Nie wiem, ale nie mam wątpliwości, że musimyspróbować.*Nazajutrz wszyscy trzej znowu spotkali się w komendzie.Downar przebiegł oczami leżącą na biurku kartkę papieru ispytał:- Kto to jest ten Ahmed Zagara?- Syryjczyk - wyjaśnił Olszewski.- Przyjechał do nas jakobyw celach handlowych.Odwiedził różne centrale handluzagranicznego, ale jak zdążyłem się zorientować, nie bardzowie, czym chce handlować i jego rozmowy są dosyć mętne.Mapieniądze, mieszka w „Forum”.Nie jest wykluczone, żeinteresuje się narkotykami.Downar wskazał palcem kolejne nazwisko.- A Antonio Borettini?Pakuła odchrząknął.Często zasychało mu w gardle, kiedymiał zamiar dłużej mówić.- Włoch.Przyjechał z Rzymu.Podobno jego dziadekhandlował przed wojną lodami w Warszawie.Szuka jakiejśswojej rodziny.Zwiedza Polskę.Ma kupę forsy.Nie żałujepieniędzy na dziewczyny.Mówi, że to u nas taniocha.- Skąd zdobyliście te informacje?- Kelnerzy, recepcjoniści, prostytutki… Nie tak trudno siędowiedzieć.Pogada się z tym, pogada się z tamtym.- Gdzie on mieszka?- W „Europejskim”.Mieszkał w „Bristolu”, ale się przeniósł.- Widzieliście go?- Tak.Wygląda na lepszego kombinatora.Downar posunąłpalcem po papierze.- I Rolson.- To mój klient - uśmiechnął się Olszewski.- Amerykanin,podróżujący po świecie.Postanowił zwiedzić Polskę.Bardzobogaty.Nie liczy się z pieniędzmi.Daje duże napiwki.Mieszkaw „Forum” [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl