[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.z tego dzbankaPłyną maliny, a z alabastrowejPiersi wytryska drugi taki strumieńPiękniejszy barwą od krwi malinowej.Ach! twój zabójca od dwu będzie sumieńŚcigany za te dwa strumienie krwawe.Nie.to zwierz leśny musiał zabić ciebie,Człowiek by nie mógł Boże!.oto rdzaweLeży żelazo - to człowiek!.Ach, w niebieSzukać schronienia przed tłumem tych ludzi!Spij, moja luba! ciebie nie obudziTen pocałunek.a mnie niech zabije.Całuje usta umarlej i podnosi nóż.Pustelnik nadbiega.PUSTELNIKStój! stój, zabójco.- On żelazo kryje Do swoich piersi.FILONOjcze! patrzaj na nią!Znalazłem przecie kochankę.nieżywą.PUSTELNIKCzyjeż to miecze takie kwiaty ranią?Któż te pustynie krwią czerwieni żywą?Czy tu król Popiel zawitał i plamiBiałe lilije naszych lasów!.FILONŁzamiKrew tę obmyję.PUSTELNIKWstydź się łez.FILONAch, onaUmarła.patrzaj.tu! tu! tu.niebieskiKwiatek znak śmierci śród białego łona.Gwiazdeczka śmierci.PUSTELNIKTy młody i rzezki,Podnieś umarłą i weź na ramiona;Ja ci pomogę dźwigać lekkie ciało.W celi mam ziółka.FILONTy duszę omdlałąKrzepisz nadzieją; ty podajesz ramięDuszy nieszczęsnej, która się już kładłaW mogiłę żalu.pozwól, że ułamięGałązkę z wierzby, pod którą upadłaKochanka moja, okropnie zabita.Tum ją zobaczył ~ tu pokochał straciłWprzód, nim pokochał.Ach, w przeszłości świtaSzczęście stracone; jam się nie zbogacił,A skarb znalazłem.Urywa gałązkę z wierzby.GŁOS Z WIERZBYNie trącaj, bom pjany.FILONTa wierzba gada.PUSTELNIKW lesie są szatany.Ja znam się z nimi;nieraz mi do celi w okna stukają.FILONW lesie są anieli,Ale umarli.PUSTELNIKChodź z twoim aniołem.Filon bierze na ramiona ciało Alinyi odchodzi z Pustelnikiem.Goplana i Skierka wychodzą z gęstwin.GOPLANAwskazując na wierzbęPrzeklęci ludzie! jakim oni czołemŚmieli ułamać gałąź z tego drzewa?On musi cierpieć.SKIERKAAch! Coś się wylewaGorzkiego z rany.to zapewne wodaZ ziarnek pszenicy ogniem wymęczona,Którą ci ludzie piją.GOPLANAŁza stracona.Ach, każdej łezki brylantowej szkoda,Kiedy nie dla mnie płynie ze źrennicy.Jutro ty będzie wolny, mój kochanku;Jutro wymawiać będziesz okrutnicy,że cię dręczyła z ranka do poranku.Ukryj się, Skierko - patrzaj! BalladynaZbłąkąna w lesie tu nadchodzi, sina,Okropnie blada, z rozpuszczonym włosem.Ja twarz zakryję i pod wierzbą siędę;Będę mówiła do niej siostry głosemI obłąkaną gryźć będę.gryźć będę.Skierka odchodzi.BALLADYNAwbiega na scenę, obłąkanaWiatr goni za mną i o siostrę pyta,Krzyczę.zabita ~ zabita - zabita!Drzewa wołają.gdzie jest siostra twoja?.Chciałam krew obmyć.z błękitnego zdrojaPatrzała twarz jej blada i milcząca.O.gdzie ja przyszła?.to wierzba płacząca.Ta sama.gdzie ja.- Siostra moja!.nieżywa.GOPLANASiostro.BALLADYNAOkropnym wołasz mię imieniem!Trup.trup.trup na mnie białą dłonią kiwa.Wszystkie mi włosy przesiękły sumnieniemI ciągnę nazad, wstając z głowy.- AleNogi przykute.GOPLANACzy ci smutne żaleNie mówią, siostro, żeś ty źle zrobiła?I gdyby siostra twoja żyła?.BALLADYNAŻyła?GOPLANAMogłażbyś ty ją zabić po raz drugi?BALLADYNAszukając koło siebieZgubiłam mój nóż.GOPLANAAch, nie dosyć długiNóż twój był, siostro.BALLADYNATo nie moja wina.GOPLANASiostro! lecz jeśli przebaczy Alina?.JeŚli zapomni.i powie.siostrzyczko,Miałam sen taki - do chaty wieczorem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl