[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Szukasz guza? Lata spędzone w przebraniu śmiertelniczki powinny cię nauczyć lęku przed śmiercią! - krzyczał na nią Roiben, całkiem jakby nawiązywał do jej poprzedniej rozmowy.Rozwarł poły płaszcza i okrył nimi Kaye, nie przejmując się, że przemoczy ubranie.Kaye słyszała wycie syren i widziała błysk świateł.- Nie.- Przytrzymał jej głowę rękoma, nim zdążyła się obrócić.- Nie patrz.Musimy iść.Kaye wyrwała mu się.- Musze ją zobaczyć.Pożegnać się.Zrobiła dziesięć kroków po mokrym piachu i opadła na kolana obok ciała przyjaciółki, ignorując jęzory fal wysysające jej piasek spod nóg.Janet leżała z dziwnie rozrzuconymi kończynami, jak wyrzucony przez morze śmieć.Kaye ułożyła ją tak, by spoczywała na plecach, z rękoma wzdłuż tułowia.Potem pogłaskała ją po włosach i przesunęła zimnymi palcami po zimnej twarzy, mając wrażenie, że cały świat stał się zimny i że ciepło już nigdy do niego nie powróci.Rozdział 13Ty, którą zwałem piękną i promienną, Jak noc i piekło jesteś czarną, ciemną.William SzekspirSonet CXLVIIObudziła się na materacu w swoim pokoju, owinięta kołdrą i ubrana w same majtki oraz koszulkę z krótkim rękawem, którą dzień wcześniej pożyczyła Roibenowi.Leżała z głową na jego nagiej piersi i przez chwilę nie mogła sobie przypomnieć, dlaczego jej włosy są sztywne, a rzęsy sklejone cienką warstewką soli.Gdy wydarzenia ostatnich godzin wróciły, stęknęła i wyczołgała się z łóżka.Janet nie żyła.Utonęła.Miała płuca pełne wody.Była martwa.Martwa! To słowo odbijało się w głowie Kaye echem tak zwielokrotnionym, jakby powtarzanie go mogło odwrócić bieg wypadków.Niejasno pamiętała minioną noc, powrót do domu, Roibena rzucającego na wrzeszczącą babcię czar milczenia.Ona sama skrzyczała go za to, potem się rozpłakała, w końcu zasnęła.Podeszła do lustra.Wyglądała okropnie.Oczy miała opuchnięte od snu, a głowa bolała ją od płaczu.Pod oczami widniały ciemnosine plamy, a wargi byty blade i spierzchnięte.Oblizała je, czując smak soli.Janet nie żyła.A ona, Kaye, była temu winna.Gdyby nie poszła za Kennym i nie wzbudziła w przyjaciółce zazdrości, być może ta nie oddaliłaby się z kelpim.Gdyby.I nadal nie było wiadomo, gdzie jest Corny.Zamknąwszy oczy, Kaye zdarła z siebie czar i rozproszyła go w powietrzu.To, co zobaczyła, było jeszcze gorsze.Nadal miała sztywne włosy i spierzchnięte wargi, a surowe skrzacie rysy tylko uwydatniały zmęczenie.Patrząc na odbicie okrywającej ją koszulki, przypomniała sobie jak przez mgle, że o kilka przecznic od promenady, gdy pomimo okrycia płaszczem i przytulania wciąż szczekała zębami, Roiben pomógł jej zdjąć kostium, który* Tłum.Karol Pieńkowski.nasiąknął wodą jak gąbka.Potem rycerz okrył ją swoją koszulką i ponownie owinął płaszczem.Przywołała magię.Gdy poczuła ją w palcach, spróbowała rozjaśnić okolice oczu i ułożyć włosy w gładką fale rodem z magazynów mody.Było to całkiem łatwe.Przez wargi przemknął jej nieznaczny uśmiech zdumienia, gdy muśnięciem paznokcia nałożyła sobie kredkę na oczy, a następnie dotknęła ich, by stały się jasnoniebieskie.Po kolejnym dotknięciu przybrały barwę głębokiego fioletu.Spuściwszy wzrok, wyobraziła sobie siebie w sukni balowej, a ta natychmiast się pojawiła: rubinowy jedwab i zwiewne krynoliny wysadzane klejnotami.Całość wydawała się dziwnie znajoma i po chwili namysłu Kaye przypomniała sobie, skąd zaczerpnęła pomysł: była to ilustracja do Żabiego króla ze starej książki.Kaye machnęła ręką - i oto miała na sobie szmaragdowy renesansowy surdut i zielone pończochy z dziurkami, niemal kropka w kropkę wyglądając jak książę z tej samej bajki.Roiben poruszył się na materacu i zamrugał oczami, przyglądając się jej.Nie był spowity czarem: włosy lśniły mu jak odbijająca światło srebrna moneta.Na tej samej poduszce leżała Lutie, owinięta srebrzystymi włosami niczym kołdrą.- Nie mogę zejść na dół - rzekła Kaye.Po tym, co się wydarzyło ostatniej nocy, nie mogła stawić czoła babci.Co do matki, Kaye bardzo wątpiła, czy ta zdążyła już wrócić do domu.Z ostatniego nowojorskiego Halloween dziewczyna zapamiętała wielką paradę, mnóstwo piór i mężczyzn na szczudłach.Ellen wypiła wówczas tyle szampana po trzy dolary, że zupełnie zapomniała, jak dotrzeć do miejsca, w którym nocowały, i w końcu musiały spędzić noc w metrze.- Moglibyśmy wyjść przez okno - rzekł swobodnie Roiben.Kaye nie była pewna, czy rycerz kpi sobie z niej, czy istotnie tak łatwo przyjął do wiadomości jej dziwaczne opory.Niewiele pamiętała z tego, co powiedziała poprzedniej nocy - może to wszystko było tak okropne i irracjonalne, że się przyzwyczaił.- Jak dotrzemy do sadu? Leży w Colt’s Neck.Roiben przeczesał palcami włosy i nagle obrócił się ku Lutie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl