[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No cóż, wszyscy znają oficjalnie podawaną wersję, że Kitty jest owocem mezaliansu, który popełnił jej ojciec, pan Merrick, żeniąc się z wiejską dziewczyną.Podobno oboje zginęli w wypadku.- A to pech - skomentował Julius.- Ale mówiła pani, że istnieją jakieś wątpliwości co do tej historii.- Tak twierdzi Kitty.Rzeczywiście jej wspomnienia nie potwierdzają tej oficjalnej wersji.A przynajmniej nie całkiem i, choć to szokujące, dają pewne podstawy do jej wyobrażeń.- A! Rozumiem, że kryje się za tym jakaś wstydliwa tajemnica.Prudence dostrzegła lekkie drganie jego warg.- Może pan sobie kpić, sir, ale Kitty sądzi, że jest owocem grzesznego romansu dżentelmena z wyższych sfer i równie wysoko urodzonej zamężnej damy.Chlebodawca Prudence uznał ten pomysł za bardzo zabawny.- Może się pan śmiać, panie Rookham, ale skutki tego wcale nie są zabawne.Widzi pan, Kitty sądzi, że zasługuje na znacznie lepszy los.Pomimo największych zachęt Nell Kitty nie chciała odpowiednio przygotować się do przyszłości, która z pewnością ją czeka.- Podczas gdy pani i ta Nell przygotowywałyście się starannie, tak?- Cóż, ja się starałam, a Nell świeciła wszystkim przykładem.Przygotowywała się starannie, jak to pan określił, bo wiedziała, co jest jej pisane.Zawsze była skryta, lecz dawała do zrozumienia, że w jej przeszłości nie ma nic bardziej tajemniczego niż w mojej.Julius spojrzał na Prudence z zainteresowaniem.- To znaczy?- Och, kompletnie nic.Mój ojciec był pastorem, a matka córką wiejskiego lekarza.Oboje zabrała epidemia szkarlatyny, kiedy miałam sześć czy siedem lat.Juliusa ogarnęło współczucie.Zapragnął wynagrodzić Prudence tę stratę.Nie wiedział jednak, jak mógłby to zrobić.- Bardzo mi przykro.Zarumieniła się i potrząsnęła głową.- Proszę nie zawracać sobie tym głowy, panie Rook-ham.Miałam dużo szczęścia, bo choć mój dziadek lekarz już zmarł, to nowy pastor, który objął parafię mojego ojca, był dobrym człowiekiem i zaopiekował się mną.Potem załatwił mi miejsce w seminarium, żebym zdobyła zawód i mogła sama na siebie zarobić.Julius nic nie mógł poradzić na to, że w jego głosie pojawiła się ostrzejsza nuta.- I pani uważa, że miała pani szczęście? Energicznie kiwnęła głową na potwierdzenie.- Naprawdę tak sądzę, sir.Mogłam trafić do schroniska lub domu pracy dla ubogich, bo choć znaleźli się ludzie, którzy zaopiekowali się mną do przyjazdu pana Wilby, nie mogliby zbyt długo łożyć na moje utrzymanie.- To niewątpliwie gorszy los.Na jej twarzy odmalowało się zaskoczenie i Julius zdał sobie sprawę, że nie zdołał ukryć przed Prudence własnych uczuć.Piekło i szatani, te uczucia były całkiem nie na miejscu! Co to wszystko mogło mieć z nim wspólnego?- Proszę się nade mną nie użalać, panie Rookham, bo ja jestem od tego jak najdalsza.Naprawdę byłam bardzo szczęśliwa w seminarium, Nell się mną opiekowała, a Kitty mnie bawiła swą rozszalałą wyobraźnią.Parsknęła śmiechem i Julius poczuł, jak robi mu się ciepło na sercu.Musiał zapytać o przyczynę jej rozbawienia.- Co tak panią bawi?- Sama myśl o Kitty.Nie umiałabym powiedzieć, co konkretnie mnie rozśmieszyło.Ona sprawia, że staję się nieprzewidywalna.- Mimowolnie Prudence pochyliła się w stronę Juliusa.- Widzi pan, Kitty przykładała się tylko do wybranych przedmiotów, które uważała za przydatne w życiu utytułowanej damy z wyższych sfer.Biegle mówi po francusku i włosku, tańczy jak czarodziejka, a jej gra na pianinie jest wręcz magiczna.- To bez wątpienia ważne w pracy guwernantki, prawda?- Tak, ale nie rekompensuje innych braków.A we wszystkich pozostałych dziedzinach jest równie słaba, jak ja.Gdyby się trochę przyłożyła, to jestem pewna, że nauczyłaby się dobrze szyć i znałaby się na globusie lepiej ode mnie.Jej irytacja rozbawiła Juliusa.Bez zastanowienia pochylił się i nakrył dłonią jej niespokojne ręce.- Nie powinna pani nigdy mówić z takim lekceważeniem o sobie.Ma pani zalety o wiele więcej warte od jakiejkolwiek biegłości manualnej.Prudence poczuła, że jej puls zmylił rytm.Palce drżały, miała tylko nadzieję, że on tego nie zauważy.Starała się odpowiedzieć, choć jej wargi zesztywniały, jakby były opuchnięte.- Dz-dziękuję, panie R-rookham.To bardzo miło z pana strony, ch-choć nie mam pojęcia, c-co pana skłoniło do tego stwierdzenia.- I na tym w znacznym stopniu polega pani urok.Nie wiedziała, co powiedzieć.Sięgnęła do patery ze słodyczami, żeby przerwać te scenę.Opamiętała się, zanim wzięła łakocie, gwałtownie cofnęła rękę i zerwała się od stołu.- Zajęłam już panu zdecydowanie zbyt wiele czasu, sir.- Chciałaby pani już odejść? Cóż, dobrze.- Dziękuję, że pomógł mi pan w sprawie bliźniaczek, sir.Pan Rookham wzruszył ramionami.- Nie zrobiłem niczego nadzwyczajnego.Musi mi pani dać znać, gdyby pojawiły się następne problemy.Tonem głosu dawał jej wyraźną odprawę.Prudence dygnęła i podeszła do drzwi, tam dopiero przypominając sobie o kotku.- Ojej, gdzie Folly?Pan Rookham natychmiast rozejrzał się po pokoju, a potem uniósł obrus, żeby sprawdzić pod stołem.- Zwierzę, sir, znajduje się na tym krześle.- Miałeś go na oku, co Creggan? Nie dziwię ci się.Prudence wzięła kotka na ręce i pospiesznie opuściła jadalnię, znowu zbita z tropu przez pana Rookhama i jego gwałtowne zmiany nastroju.Wróciła do pokoju szkolnego, przygotowała lekcje na jutro, a potem schroniła się w swoim saloniku, żeby napisać przyjaciółkom sprawozdanie z wydarzeń minionego dnia.Opowiedziawszy o nich panu Rookhamowi, miała poczucie, jakby jeszcze bardziej się do nich zbliżyła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl