[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Nie schodziłem z własnej drogi, by ich szukać – powiedział Stafford.– Przyciągam ich niczym garnek miodu osy.Wygląda na to, Chip, że wzbudzamy pewną sensację.Kiedy możemy spodziewać się KGB?– Nie należy z tego żartować – oświadczył ze śmiertelną powagą Chip.– Nie podoba mi się to wszystko.– Daj spokój – zbył Stafford.– Nie jest tak źle.Zwrócili się do mnie w sposób dość otwarty.Hardin znał Pasternaka z dawnych lat, więc Pasternak nie mógł zaprzeczać, że należy do CIA.Jeżeli zaś chodzi o Abercrombie-Smitha, to jest to postać jak z kiepskiego żartu.– Nie lekceważ Abercrombie-Smitha – ostrzegł Chip.– Może wydaje ci się, że te wszystkie wstawki w stylu „drogi przyjacielu” są zabawne, ale pamiętaj, że to twardziel.Słuchaj, Max, dlaczego miałbyś zwracać na siebie uwagę służb wywiadowczych dwóch krajów?– Nie jestem wcale przekonany, że tak jest – odparł Stafford.– Wyglądało raczej na to, że to nie mną tak się interesują.Wydaje mi się, że to ty wzbudzasz ogólną ciekawość.Obaj chcieli wiedzieć, czym się zajmujesz.– Robię przecież tylko to, co mi każesz.– Chip uśmiechnął się kwaśno.– Chyba im to powiedziałeś?– Zapomniałem – usprawiedliwił się Stafford.– Jakoś wyszło mi z głowy.– Niezwykle zabawne.– Słynę z poczucia humoru – zgodził się Stafford.– Dam ci jeszcze jedną próbkę.Chip, w której gałęzi kenijskiego wywiadu pracujesz?– Żartujesz? – Chip popatrzył na niego w napięciu.– Nie w dwóch służbach wywiadowczych, Chip – w trzech.A może dołożymy jeszcze jedną, żeby było cztery.– Przestaję cię rozumieć, Max – odezwał się Hardin.– Ja też przestałem już dawno – roześmiał się Chip.Stafford zaczął wyliczać na palcach.– Po pierwsze, od ręki potrafiłeś załatwić nam pokoje w każdym hotelu czy domku myśliwskim, jakiego sobie życzyłem, i to w szczycie sezonu turystycznego.Do tego trzeba mieć dojścia.Po drugie, zbyt szybko otrzymałeś z Zimbabwe informacje na temat Brice’a.Po trzecie, w nadzwyczaj krótkim czasie potrafiłeś umieścić Adama Muliro w grupie Corlissa jako przewodnika i kierowcę.Po czwarte, w Masai Mara również mało czasu zajęło ci ściągnięcie pomocy i wsadzenie Corlissa do aresztu.Po piąte, jak na zwykłego obywatela jesteś zbyt dobrze poinformowany o personaliach obcych agentów działających w Kenii.Po szóste, kiedy rozmawiałem z Pasternakiem, szybko wyklepał litanię nazwisk ludzi związanych z wywiadem, wśród nich znalazło się twoje i Naira.Zażartowałem, że powinniśmy urządzić kongres tajnych służb wywiadowczych, a Pasternak nie zaoponował.Po siódme, dziennikarze przeprowadzili z nami wywiad i sfotografowali nas, ale nic z tego nie ukazało się w prasie, a to także wymaga dojść.Nie dziwię się, że wolałeś, by twojego zdjęcia nie zamieszczono w prasie – powszechnie znany agent to pojęcia sprzeczne.Po ósme.– Stafford urwał.– Chip, jak sam powiedziałeś w Masai Mara, w ten sposób może człowiekowi zabraknąć palców.– Nie twierdziłem, że nie mam za sobą organizacji – powiedział Chip.– Ludowy Związek Kenii.– urwał.– Ale nie zamierzam rozmawiać na ten temat.– Lepiej nie – zgodził się ponuro Stafford.– Bo zaserwowałbyś nam nowy stek kłamstw.Najlepsze zachowałem na koniec.Po ósme, kiedy wjeżdżaliśmy do Masai Mara, nie zapłaciłeś.Drobna oszczędność, która zdemaskowała cię całkowicie.Pokazałeś wtedy jakąś legitymację, którą najprawdopodobniej masz teraz przy sobie.Sierżancie!Nim Chip się zorientował, Curtis zaszedł go od tyłu i unieruchomił.Szarpał się, ale nie dał rady sierżantowi, który w swoim czasie ujarzmił wielu niesfornych marynarzy.– W porządku.Ben, przeszukaj go – polecił Stafford.Hardin wprawnie przetrząsnął kieszenie Chipa i wyrzucił ich zawartość na łóżko.Stafford wszystko sam sprawdził.Wśród rzeczy rozrzuconych na łóżku niczego jednak nie znalazł.Jedynym dokumentem było prawo jazdy.– Do licha! – zaklął.– Ben, spróbuj jeszcze raz.Hardin odnalazł legitymację w kieszonce ukrytej w spodniach – plastikową kartę, przypominającą do złudzenia kartę kredytową, gdyby nie to, że widniała na niej fotografia Chipa.– W porządku, sierżancie.Możecie go puścić.Curtis zwolnił uchwyt, a Chip otrzepał się, rozprostowując myśliwskie ubranie.Stafford stuknął paznokciem w kartę.– Ni mniej, ni więcej tylko pułkownik – oświadczył, po czym oschle dodał: – Z pewnością mam starszeństwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl