[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Słyszysz? — pyta szeptem.— Ten szum.Aguerre nakrywa jej dłoń swoją dłonią, większą, przeciętą dwiema żyłami gleju, drobne krople gęstego fioletu wypacają się na owłosionej skórze.— To wewnętrzne Artérie żywokrystu — tłumaczy jej powoli.— W każdej rosnącej jeszcze ścieżce wyczujesz to drżenie.Nawet najgorętszy żywokryst nie podoła krzywej energetycznej dla przyrostu masy w takim tempie transportuje się wewnętrznymi kanałami moduły makrocząsteczkowe, płynne masy rekonfiguracyjne.To słyszysz, to czujesz.Jak rośnie.O Kameleonach coś wiesz?— Tak.Chyba tak.— Ktoś to zlecił.Wysokie sfery.Polityka, a wbrew pozorom nie ma tak wielu powodów dla mordu politycznego.W dzisiejszych czasach, po prawdzie, nie ma juz chyba żadnych.A jednak to musiało przejść przez oficjalne struktury rządowe.Któreś z mocarstw.To jest ten poziom technologii.Słuchasz mnie?— Mam czterdzieści pięć lat.— Tak.— Jedna trzecia życia.Dwie trzecie, jeśli nie liczyć ewidentnej starości.Na cholerę mu był de Quincey?— Nie masz racji, ta furtka w konstytucji Gabriela to był tylko szczęśliwy bonus dla wykonawcy, skoro posłali aż kameleona, zabiliby go i tak.Opowiedz mi.— Co?— Opowiedz, czym on się ostatnio zajmował.Z kim kontaktował.Jakieś konflikty.Kontrakty.Groźby może.Cokolwiek.— A co powiedział Kameleon? Zatrzymałes go przecież Prawda?— Kameleon nic nie powiedział Miał zawieszonego execa autoletalnego, sperwertował się nam momentalnie do rakowatej zgnilizny.— Ach.Zaciska palce na dłoni Carli.— Opowiedz.Kobieta podciąga kolana, opiera o nie brodę.Wiatr zsuwa poły szlafroka z jej ud, ta sama gładkość jedwabiu.Aguerre odruchowo poprawia materiał.— Jak się czujesz? — pyta cicho.Carla po raz pierwszy podnosi na niego wzrok.Wszystko jest w spojrzeniu.4.Iluzjon/ Open/Venice00W Wenecji pada deszcz, gołębie się gdzieś skryły.Na Piazza San Marco glinna staruszka walczy z glinnym pudełkiem na długiej smyczy.Aguerre przeskakuje ponad smyczą — choć nie musi.Staruszka go nie widzi, zamknięta w CLay, Corpo real Layer (of Realisty).Widzą go za to bodaj wszyscy goście i obsługa glinnej restauracji, niegdyś kawiarenki Byrona i Balzaca, do której Aguerre wchodzi, fioletowy kaftan skrzy się pod ich astygmatycznymi spojrzeniami.Yesada Ori OHX (ledwo dwa lata bezsenności, numer 603 u Luźnego) wstaje na powitanie.Aguerre, jak nakazuje etykieta Zakonu — Aguerre czuje, że Yesada wstałaby i tak, z czystego, szczerego szacunku.Ta dwudziestoletnia xenotyczka, oryginalnie na genach hinduskich i japońskich fenotypuje się Postacią tak młodej, drobnej, filigranowej wręcz dziewczyny, że Frederick w bezpośredniej jej obecności — glinnej czy iluzyjnej, bez znaczenia — mimowolnie zapada się w formy paternalistyczne, a ona odpowiada mu symetrycznym odbiciem.Bardzo długie kruczoczarne włosy, skóra jak miód.Technologia poszła przez ten czas znacznie do przodu, syzygie z ostatnich lat są juz prawie bezbłędne żadnych zewnętrznych skaz glejowych, wybroczyn fioletu.Yesada uśmiecha się, kłaniając.Zawsze jakoś instynktownie budzi w nim sympatię.Pamięta, jak składała przysięgę, cały rytuał na sztywnej edycji — tak była przerażona.Jej rodzice, dziadkowie, pradziadkowie — od świtu w błocie pólł ryżowych, gdyby nie Karta Bostońska, nigdy nie opuściłaby swojej wioski.— Gritz.— Gritz.Siadają.Podchodzi kelner, podaje menu, zapala świeczki.Fiolet odświętnego kaftana Yesady lśni mokro, w Glinie i na planecie xenotyk zobowiązany jest ściśle stosować się do kodu Zakodu, także w ubiorze.Iluzyjny Aguerre właściwie mógłby wystąpić po cywilnemu.Ale z kolei jemu, który wszak jest Primus Interpares Ordo Homo Xenogenesis, nie bardzo wypada.Tak więc siedzą naprzeciw siebie fiolet i srebro, subtelne piękno i toporna szpetota, CLay i GRI — mały paradoks ontologiczny pod dachem „Caffe Florian”.Przyniesiono zamówione przez nich potrawy, jedzą teraz sen i materię.Bardzo to niegrzecznie spotykać się z glinnymi w publicznych miejscach, w zamkniętych hierarchiach Iluzjonu nie należy dodatkowo porcjować rzeczywistości, inaczej wszyscy skończymy jako technoautyści, spacerujący z jednakowo szeroko rozwartymi oczyma przez zimne burze i gorące noce, i rozmawiający z duchami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl