[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Mój „Tęczowy Smok”!– Twój? Jest zimny.– Arquen pociągnął łyk i aż zamruczał z zachwytu.– Stary.to jest.warto było.eee.Gustav chwycił „smoka” i przyglądał mu się przez chwilę.Tyle razy czytał napis na etykietce, a dopiero teraz go zrozumiał.Tęczowy Smok – jedyne piwomiędzywymiarowe– Kurczę – szepnął do siebie i łyknął.Zrobiło mu się ciepło, radośnie.Pomyślał nagle, że gdziekolwiek się teraz udadzą, warto by zahaczyć o browary TS.Pociągnął raz jeszcze i podał butelkę koledze.Biografia Feetla, którą miał przed sobą, była najskromniejszą chyba pozycją tego rodzaju.Zaledwie kilka stron druku i trochę zdjęć.Gustav zaczął od końca.– Tu też piszą, że utonął.„Najpewniej utonął”.Aha! – Mrugnął do Arquena.– Jest coś o dzieciństwie? Czytałem, że mieszkał z Cyganami.– Już sprawdzam.„Adoptowany legalnie przez trzy rodziny miejscowych Romów, wychowywany był przez całą społeczność”.Tak.I dalej.„Nauczył się od nich złodziejstwa, niekonwencjonalnego podejścia do rzeczywistości i robienia zupy irgu”.– Ciekawe, kim byli jego rodzice? – Aspirant przeciągnął się na podłodze.– Był sierotą? Ciężkie dzieciństwo?Gustav znalazł pierwszą stronę, minął podziękowania.– Czytam.– Odchrząknął.– „Nieznane jest miejsce urodzin artysty.Został znaleziony przez robotników pochodzenia romskiego na terenie remontowanych osiedli w starym rejonie miasta, opodal przyszłego placu Vogla.Dziecko miało niewiele ponad rok i błąkało się w jednym z mieszkań bu.budynku”.– Chłopak wbił palce w książkę i raz jeszcze przeczytał wszystko od początku.– Arquen! Sły.słyszałeś?– Tak.– Mężczyzna z wahaniem kiwnął głową.– I jeśli dobrze rozumiem.–.jestem wujkiem Vogla Feetla? – dokończył za niego Gustav.– Czy zwariowałem?– I jedno, i drugie – orzekł jego towarzysz.Sięgnął po butelkę „smoka” i upił łyk.– Chyba nie ma szans na sprowadzenie Małego z powrotem – zauważył.– Świetnie się bawi z twoją ciotką.– Wzruszył ramionami, udając wyluzowanego.– Arq! To znaczy, że w moim wymiarze mam przesrane!Gustav zaklął.Policjant litościwie podał mu ostatni łyk „smoka”.Trochę pomogło.Chłopak wrócił do biografii Vogla.Były tam zdjęcia artysty w dziwnych pozach rodem z ogrodu zoologicznego.Na jednym cyknęli go nawet z Mel.Gustav chciał zamknąć książkę, ale zauważył coś na odwrocie ostatniej kartki.Ręczne pismo.Zamaszyste litery kreślone niebieskim długopisem:Dzięki, wujku.Gdyby nie Ty, wychowywaliby mnie ludzie, którzy nazwali mnie Klopurst.Zostałbym księgowym albo spędził życie w domu wariatów.Dzięki za wolność!V.Sebastian Imielskiurodzony w 1975 roku, mieszkaniec Trójmiasta.W chwili obecnej wraz z żoną zajmuje niewielkie mieszkanko w pięknej Gdyni.Dziennikarz, od 8 lat współpracuje z „Dziennikiem Bałtyckim”, zamieszczając tam teksty o szeroko rozumianej tematyce motoryzacyjnej.Drugim wykonywanym zajęciem jest praca w charakterze przedstawiciela oświatowego jednego z czołowych polskich wydawnictw edukacyjnych.Opowiadanie Tunel jest drugim opublikowanym tekstem.Debiutanckie opowiadanko-humoreska pt.Misja: Animal Planet zostało zamieszczone w „Nowej Fantastyce” (NF 10/2005).Kilka tekstów ukazało się także w Internecie, między innymi na stronach Avatarae i Nowej Gildii.SebastianImielskiTunel1.Usta blond bogini muskały delikatnie jego ucho.Był w ekstazie, jakby LSD generacji przyszłości powoli rozpływało się w jego ciele, sprawiając, że osiągał niespotykany dotąd stan zadowolenia.Czy tak wygląda niebo? Czuł jej ciepło, piersi dotykające ciała i rękę zbliżającą się powoli do.O Jezuuu.W tym momencie nie byłby w stanie powiedzieć, kim jest i skąd pochodzi.Prawdopodobnie nie rozpoznałby również własnych rodziców, mózg zmniejszył mu się bowiem do rozmiarów odpowiedzialnych jedynie za pożądanie i odczuwanie rozkoszy.Język dziewczyny opuścił już obszary jego klatki piersiowej, konsekwentnie zmierzał ku dołowi.Jeszcze parę sekund i będzie po wszystkim.Był pewien, że nie zniesie już dłużej tych pieszczot bez przedwczesnego wytrysku, ale co tam.Warto.Wraz z orgazmem ujdzie z niego całe napięcie związane z.no nieważne teraz z czym, ale na pewno był spięty, a teraz to się zmieni.Wiedział, że nad sobą nie panuje, i oddał się w pełni cudownemu mrowieniu.Rosyjski budzik oznajmił pogrzebową melodią, iż czas przywitać się z dobrobytem realnego świata.Aż trudno uwierzyć, że takie cholerstwo, kupione za 10 złotych na bazarze, może doprowadzić człowieka z samego rana do depresji.Wojciech Stawkowski, otwierając oczy, zabił swoje marzenia związane z osiągnięciem stanów dotąd przez człowieka nieosiągalnych.Jedyne, co pozostało po wspomnieniu gorących ust blond piękności, to rozległa plama na prześcieradle.Na budziku żarzyły się cyferki: 7.30.„Boże, nie!”Wyskoczył z łóżka z pełnym przekonaniem, że ubiegłego wieczoru nastawił budzik równo na siódmą, i świadomością, iż kolejne spóźnienie do pracy spowoduje jego natychmiastowe zwolnienie.Postanowił po powrocie do domu z najwyższą ochotą rozwalić ten ruski złom o ścianę.Jedno było pewne: nie mógł sobie pozwolić na utratę pracy, bowiem pieniądze były mu bardzo potrzebne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl