[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy satyr krzątał się na zapleczu, Gabriel zajął się badaniem ściany.Wisiały tam szkice krajobrazów i mapy, ale kiedy przyjrzał im się dokładniej, stwierdził, że nie zna żadnego z miejsc, które były tam przedstawione.Był tam przedstawiony oczywiście Idris z Lasem Brocelind i Alicante na jego wzgórzu, ale mapa pokazywała kontynenty, których Gabriel nigdy wcześniej nie widział – i co to było Srebrne Morze? Góry Cierniowe? Jaki kraj miał fioletowe niebo?- Gabriel – odezwała się za nim Cecily niskim tonem.To był pierwszy raz, kiedy zwracając się do niego użyła jego chrześcijańskiego imienia.Zaczął się odwracać w jej stronę w chwili, kiedy Sallows wyłonił się zza zaplecza.W jednej ręce niósł zawiązaną paczkę, którą podał Gabrielowi.Była dosyć grudkowata – z pewnością zawierała składniki Magnusa.W drugiej ręce Sallows trzymał stos papierów, które położył na ladzie.- Zamówienie pana ojca – powiedział ze złośliwym uśmiechem.Gabriel opuścił wzrok na dokumenty – i szczęka mu opadła z przerażenia.- Łaskawy – rzekła Cecily.– Jest pan pewien, że to nie jest możliwe?Satyr wyciągnął szyję by zobaczyć, na co patrzyła.- Cóż, nie, jeżeli zrobi to jedna osoba, ale demon Vetis i najprawdopodobniej kozioł.– Odwrócił się do Gabriela.– No, masz pieniądze na to wszystko, czy nie?Twój ojciec jest do tyłu jeśli chodzi o długi, a nie może wiecznie kupować na kredyt.To jak będzie, Lightwood?***- Czy Charlotte zapytała cię kiedykolwiek, czy chcesz być Nocną Łowczynią? – zapytał Gideon.W połowie drogi na dół, stojąc na drabinie z książką w ręku, Sophie zastygła w bezruchu.Gideon siedział na jednym z długich bibliotecznych stołów niedaleko okna wykuszowego z widokiem na dziedziniec.Książki i dokumenty leżały rozrzucone przed nim.Razem z Sophie spędzili kilka przyjemnych godzin na przeglądaniu ich w poszukiwaniu jakichś spisów lub historii zaklęć, szczegółów dotyczących yin fen i konkretów na temat wiedzy ludowej na temat ziół.Mimo, że noga Gideona szybko się wyleczyła, siedział podpierając ją na dwóch krzesłach stojących przed nim, a Sophie wesoło zaproponowała, że zrobi wszystkie te rzeczy, które wymagały wspinania się na drabinę, by sięgnąć po najwyżej położone książki.Trzymała teraz jedną w ręku.Nazywała się Pseudomonarchia Daemonum, która miała dość śliską w dotyku okładkę i Sophie najchętniej by ją odłożyła, jednak pytanie Gideona zaskoczyło ją na tyle, żeby zatrzymać się w połowie drogi po drabinie na górę.- Co masz na myśli? – zapytała, kontynuując schodzenie z drabiny.– Dlaczego Charlotte miałaby mnie pytać o coś takiego?Gideon wyglądał blado.Lub to magiczne światło rzucało na niego bladą poświatę.- Panno Collins – powiedział.– Jest pani jedną z najlepszych wojowniczek, jakie kiedykolwiek trenowałem, wliczając Nocne Łowczynie.Dlatego pytam.To wstyd marnować taki talent.Mimo, że być może to nie jest coś, czego pani chce?Sophie odłożyła książkę na stół i usiadła naprzeciwko Gideona.Wiedziała, że powinna się zawahać, zastanowić się nad pytaniem, ale odpowiedź była już na jej ustach, zanim mogła ją powstrzymać.- Wszystko, czego chciałam, to bycie Nocnym Łowcą.Pochylił się w jej stronę, a magiczne światło odbiło się w jego oczach, zmywając ich kolor.- Nie boisz się niebezpieczeństwa? Ten starszy jest wtedy, kiedy ktoś podlega Rytuałowi Przejścia – temu bardziej ryzykownemu procesowi.Słyszałem, że mają obniżyć wiek przystąpienia do Rytuału Przejścia do czternastu lub nawet dwunastu lat.Sophie pokręciła głową.- Nigdy nie bałam się ryzyka.Zniosłabym to wszystko z przyjemnością.Tylko jednego się obawiam – boję się, że jeśli się na to godzę, pani Branwell pomyśli, że nie jestem godna jej poświęcenia dla mnie.Uratowała mi życie i wychowała mnie.Zapewniła mi bezpieczeństwo i dach nad głową.Nie mogłabym odwdzięczyć jej się za to wszystko porzucając u niej służbę.- Nie.– Gideon pokręcił głową.– Sophie… Panno Collins… jesteś wolną służącą w domu Nocnych Łowców.Masz Wzrok.Wiesz już wszystko, co musisz wiedzieć o Podziemnych i Nephilim.Jesteś idealną kandydatką do Rytuału Wstąpienia.Położył rękę na wierzchu książki o demonologii.- Jestem głosem Rady.Mógłbym do ciebie mówić.- Nie mogę – powiedziała Sophie delikatnie.Czy on nie wiedział, co jej proponował? Ż e to była pokusa? – A z pewnością nie teraz.- Nie, nie teraz, oczywiście że nie.Nie, kiedy Jem jest w takim ciężkim stanie– powiedział Gideon pośpiesznie.– Ale w przyszłości? Byłoby to możliwe? – Jego oczy odszukały jej spojrzenie, a ona poczuła, że rumieniec zaczyna powoli zalewać jej szyję.Najbardziej oczywistym i powszechnym sposobem na zostanie Nocnym Łowcą przez Przyziemną było poślubienie Nocnego Łowcy.Zastanawiała się, dlaczego wydawał się być tak bardzo zdeterminowany, by o tym nie wspominać.–Ale kiedy zapytałem cię o to, byłaś zdecydowana.Powiedziałaś, że bycie Nocnym Łowcą to wszystko, czego kiedykolwiek pragnęłaś.Dlaczego? To może być dla ciebie okrutne życie.- Każde życie może okazać się okrutne – odpowiedziała.– Moje życie przed tym, jak przyszłam do Instytutu, z pewnością nie było zbyt słodkie.Przypuszczam, że częściowo wiem, dlaczego chcę zostać Nocnym Łowcą.Jeżeli kiedyś jakiś mężczyzna napadnie na mnie z nożem w ręku, tak jak to zrobił mój dawny pracodawca, mogłabym go z miejsca zabić.– Kiedy mówiła, dotknęła swojego policzka.Był to nieświadomy gest, nad którym nie mogła zapanować.Poczuła fakturę blizn pod opuszkami palców.Zobaczyła wyraz twarzy Gideona – szok zmieszany ze skrępowaniem – i opuściła rękę.- Nie wiedziałem, że to tego się boisz - powiedział.Odwróciła wzrok.- Teraz powiesz, że nie jest aż taka szpetna, że jej nawet nie zauważałeś albo coś w tym stylu.- Widzę ją - odpowiedział cicho.- Nie jestem ślepy.Jesteśmy ludźmi, którym blizny nie są obce.Widzę twoją, ale nie jest szpetna.to tylko kolejna część najpiękniejszej dziewczyny, jaką kiedykolwiek widziałem.Tym razem Sophie zarumieniła się - czuła, jak płoną jej policzki.Gideon pochylił się nad stołem, oczy płonęły mu intensywną, rozmytą zielenią.Wzięła głęboki, pewny oddech.Nie był jak jej poprzedni pracodawca.To był Gideon.Nie chciała go odtrącić tym razem.Drzwi do biblioteki powoli się otworzyły.Charlotte stanęła w progu.Wyglądała na zmęczoną; jej niebieska suknia była poplamiona w niektórych miejscach, a w jej oczach widać było wyczerpanie.Sophie natychmiast stanęła na nogi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Clare B Dunkle [Hollow Kingdo Close Kin (retail) (epub)
- Clare B Dunkle [Hollow Kingdo Close Kin (v2.0) (epub)
- Clare Francis Requiem (The Killing Winds) (ep
- Clare Francis A Death Divided (epub)
- Clare Francis A Dark Devotion (epub)
- Clare Francis Night Sky (epub)
- Clare Francis Keep Me Close (epub)
- Clare Francis Betrayal (epub)
- Brian Herbert The Race for God (v5.0) (epub)
- Connie Monk The Healing Stream (epub)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wiolkaszka.htw.pl