[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wytrzyma³ d³ugo pod pok³adem, oj, nie.I to wcale nie za przyczyn¹ Szarki.Ku uciesze za³ogi zawis³ na bur­cie i rzyga³ bez koñca.Podobno pomaga, jeœlicz³owiek na­pije siê s³onej wody.Twardokêskowi nie pomog³o.Dopiero dobiegaj¹ce z rufy wrzaski odrobinê go ocuci³y.Nowo przybyli niewygl¹dali na przemytników, choæ wsiedli na statek na pe³nym morzu, co jeststarym sposo­bem na kontrabandê.W s³abym œwietle czerwonej nocy Twardokêsekdostrzeg³, ¿e oblicze jednego z nich znaczy³y potworne blizny po usuniêtymtatua¿u.Zbójca widywa³ podobne u zbieg³ych z ¯alników kap³anów Bad Bidmone OdJab³oni i od pierwszego spojrzenia poczu³ do niego dojmuj¹c¹ niechêæ.Jakwszyscy w Górach ¯mijowych, Twardokêsek szczerze nie cierpia³ zakonu ¿alnickiejbogini.W³aœnie kap³an dar³ siê najg³oœniej.Mia³ krótkie, krzy­we i ¿a³oœnie chudenogi, wystaj¹ce spod przykusej kar-watki brzuszysko i z trudem jedynie sta³ narozchybotanym pok³adzie.Ale gard³o go nie zawodzi³o.A g³os niós³ siê powodzie donoœnie, tak ¿e Twardokêsek nie zdziwi³by siê, gdyby by³o ich s³ychaæna nabrze¿u w Tragance.Natomiast drugi z przyby³ych by³ nieco starszy od zbójcy.W³os, zebranypó³nocnym zwyczajem w dwa d³ugie warkocze, mocno ju¿ mu przetka³a siwizna.Nosi³ owaln¹, jednolicie ciemn¹ tarczê i przyzwoity, d³ugi miecz w po­zbawionejozdób skórzanej pochwie.Ot, pomyœla³ Twardo­kêsek, najemnik, jakich sporoostatnimi czasy pa³êta siê po Krainach Wewnêtrznego Morza.Usi³owa³ uspokoiæka­p³ana, co by³o zajêciem mozolnym i beznadziejnym.- Dlaczego wrzeszczysz, Kostropatka? - spyta³ cierpko.- Bo to, popatrz, Przemêka - sykn¹³ kap³an - szyper, œcierwo, oszuka³ mnie iwzi¹³ jeszcze jakoweœ szumowiny.Dziewkê sp³awiæ trzeba - wskaza³ na Szarkê -nim siê ja­ka bieda trafi.Potem na pok³ad wdrapa³ siê trzeci cz³owiek.Wysoki, nale¿ycie rozroœniêty wbarach, w prostym kubraku, z ciê¿­kim, oburêcznym mieczem na plecach.Jegotwarz wyda³a siê Twardokêskowi znajoma.Szarka sta³a na dziobie.P³aszcz zsun¹³ siê jej z ra­mion, ods³aniaj¹c d³ugie,rozpuszczone w³osy.Czerwona, po³udniowa noc barwi³a je ogniem, po³yskiwa³a naobrê­czy dri deonema, zmienia³a czerñ sukna w g³êboki fiolet.I kiedy taksta³a, patrzy³a i czeka³a, Twardokêsek zrozu­mia³, z jakiego powodu przysz³o muopuœciæ mury Traganki.Dzika kotka, pomyœla³, dzika kotka w rui, niech jej ktona drodze stanie, a rozerwie na strzêpy.- Dodamy dobry tuzin groszy - przekonywa³ szypra nie zra¿ony kap³an - jakdziewkê rybom na ¿er rzucisz.Stary z namys³em skuba³ brodê i Twardokêsek prze­czuwa³, ¿e jeœli kap³an podwoistawkê, na pok³adzie roz­pêta siê jatka.Ostatni z przyby³ych roztr¹ci³ rybaków i kilkoma kro­kami przesadzi³ pok³ad.Nagle zbójca sobie przypomnia³.To by³o wtedy, jak w karczmie przy goœciñcuzobaczy³ wi­zerunek w³asnej gêby.By³ tam i inny konterfekt.Te¿ wi­sia³ nadrzwiach gospody, ale nie obok Twardokêska, nie, nie z plebsem, tylko wnajwy¿szym rzêdzie, ponad pozo­sta³ymi.Toæ to syn starego w³adcy ¯arników,zwanego obel¿ywie Smardzem, pomyœla³ zbójca.Wygnaniec z ojco­wizny.Bezimienny.Zaprzaniec.Twardokêskowi zasch³o nagle w gardle.Wê¿ymord p³a­ci³ za Smardzowego synaczystym z³otem.I to p³aci³ wiê­cej, ni¿ ksi¹¿¹tko wa¿y³o.- To¿ to jest ¿alnicki wygnaniec - szepn¹³ cicho do Szarki.- Starego Smardzanasienie.Dziewczyna odwróci³a siê ku zbójcy, ale nie zd¹¿y³a o nic zapytaæ, bo w tej¿echwili przypad³ do nich sam ksi¹¿ê.- Co znów knujesz, niewiasto? Gdzie jadzio³ek? -warkn¹³.- Poluje.Szuka³am ciê.- Ja bym siê da³ odnaleŸæ! - zarechota³ jeden z po³a­wiaczy.-.poniewa¿ jest pomiêdzy nami pewien d³ug.I obiet­nica.- ci¹gnê³aSzarka.- Masz jeden d³ug - przerwa³.- Plugastwo, którym mnie zesz³ej nocy poszczu³aœ.- Niech¿e j¹ Przemêka zdzieli w ³eb i do wody! - pora­dzi³ kap³an.- Rusz siê,Przemêka!- Stul pysk, g³upi! - ostro powiedzia³ ten z ciemn¹ tarcz¹ najemnika.- Patrz,co ona nosi na g³owie.Wszyscy popatrzyli.Twardokêsek uzna³, ¿e na razie s¹ bezpieczni i znów zacz¹³ rzygaæ.Na pok³adzie uczyni³o siê okrutne zamieszanie.Rybacy lamentowali, kap³anzajadle z³orzeczy³ Fei Flisyon, szpa­kowaty Przemêka go hamowa³, zaœ s³owaSzarki i ksiêcia ginê³y w ogólnym rozgardiaszu.A potem nadfrun¹³ jadzio³ek.Opad³ na obrêcz bogini i rozejrza³ siê po pok³a­dzie, rzucaj¹c wszystkimz³oœliwe spojrzenia miodowych oczu.Mia³ wypchane, kr¹g³e brzuszysko i jasnekropelki jadu na koñcach piór.- Zabiorê go pod pok³ad - w nag³ej ciszy oznajmi³a Szarka.- Nie jest wamprzyjazny.Zbójcy wyda³o siê, ¿e skrzywi³a siê przy tym cierpko.Ostatnie s³owo jednaknale¿a³o do kap³ana.- Nie gap siê, tylko rzuæ sztyletem w ladacznicê, Prze­mêka! - sykn¹³.- A juœci! - szyper z³apa³ za bosak i przysun¹³ go do gêby kap³ana.- Tylkonajpierw wra¿ê ci to w ka³dun, œcierwo!- Jest powiedziane, ¿e niewierni bêd¹ przelewaæ krew wybranych.! - rozdar³siê kap³an.- Doœæ ju¿! - ¿achn¹³ siê ksi¹¿ê.- Tu ¿adnego przele­wu krwi nie bêdzie,najwy¿ej ZaraŸnica ciê durem umo­rzy, Kostropatka, jej tu w³oœci i jej prawo.- To jak siê u³o¿ym? - szyper wymownie postukiwa³ bosakiem w burtê.- Zostaniemy na pok³adzie - zdecydowa³ ksi¹¿ê - a ona w ³adowni.Przez dwienocki nie bêdziemy sobie bardzo zawadzaæ.- Ale opuœcisz nam cenê - ockn¹³ siê kap³an.- Ca³y statek najêliœmy, z³adowni¹.- Od bluŸnierców biorê wiêcej - zarechota³ szyper.-A jak siê nie podoba, tofora ze dwora.Na statku zapanowa³o tedy coœ na kszta³t rozejmu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl