[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W akcie ogromnej ³aski postanowi³ daæ jej ostatni¹ szansê „odku­pienia".Przysz³o mu to do g³owy pewnego œrodowego wieczoru.Regularnie od trzech lat w œrody wieczorami jada³ kolacje ze swoim szefem ijego ¿on¹.Poniewa¿ powszechnie znana ekskluzywna wa­szyngtoñska restauracja„Old Ebbitt Grill" znajdowa³a siê blisko jego firmy, nie jecha³ taksówk¹ odrazu do domu, tylko wraca³ do biura, aby napiæ siê martini z oliwk¹.Zacz¹³ torobiæ po trzeciej kolacji, kiedy za­uwa¿y³, ¿e myœl¹c o ustach m³odej -trzeciej - ¿ony swojego szefa, po­ci siê i jest podniecony.W³aœnie w tym podnieceniu wróci³ kiedyœ do opustosza³ego biura, przygotowa³sobie kieliszek ulubionego martini extra dry z oliwk¹, po­stawi³ go na stolikuna listy przy oknie od strony ulicy, nastawi³ p³ytê z ulubionym trzecimkoncertem fortepianowym C-dur Haydna, otwo­rzy³ ogromn¹ okiennicê, opuœci³spodnie oraz poplamione ¿Ã³³tym mo­czem majtki i sta³ w uniesieniuekshibicjonisty, wierz¹c, ¿e œwiat patrzy w podziwie i zachwycie na jegomolekularnie ma³y cz³onek w pó³erekcji.Kiedy mu pó³erekcja, wbrew woli,znika³a, przywo³ywa³ j¹, myœl¹c o tym, jak bardzo szczerze i g³êboko nienawidziswojego szefa, który mia³ wszystko, czego on nie mia³: wiêksze biuro, uœciskrêki samego prezydenta i trzeci¹ ju¿ ¿onê.Ka¿da by³a m³odsza od poprzedniej.On, biedak, mia³ jedn¹ jedyn¹ ¿onê, która by³a szeœæ lat starsza od niego iodk¹d przesta³ z ni¹ sypiaæ, uty³a tak, ¿e nie pokaza³by siê z ni¹ - ze wstydu- nawet u piekarza na rogu.W swojej nienawiœci do szefamœci³ siê na nim, wyobra¿aj¹c sobie, ¿e ta jego nowa m³oda ¿ona w uniesieniuwywo³anym widokiem jego mêskoœci i muzyk¹ Haydna klêczy przed nim i bierze doust to, co on z tak¹ dum¹ pokazywa³ œwia­tu przez okno od ulicy.Jego ¿ona nigdy nie wziê³aby tego do ust.Kiedyœ da³ jej do zrozu­mienia, ¿etego pragnie.Zareagowa³a takim obrzydzeniem, jak gdyby zaproponowa³ jejpo³kniêcie karalucha.Pewnego razu w œrodê, gdy podniecony jak zwykle wróci³ do biura, zasta³ tamjeszcze swoj¹ now¹, „nielojaln¹" sprz¹taczkê, skrobi¹c¹ cier­pliwie na kolanachplamy z dywanu po jego musztardzie.Jim przerwa³ opowiadanie.Odwróci³ siê nerwowo.Znalaz³ butelkê z whisky i³apczywie siê napi³.Zapali³ papierosa i cofn¹³ siê nieco.Te­raz nie by³owidaæ jego twarzy, zas³oniêtej cieniem wysiêgnika szalupy.Jego g³os, kiedypodj¹³ opowieœæ, by³ zmieniony.- I wtedy przysz³o mu do g³owy, ¿e mo¿e zrobiæ coœ dla uratowania godnoœciJuanity Alvarez-Vargas.Przygotowa³ sobie martini.W³¹czy³ Haydna.Otworzy³ okno od uli­cy.Wróci³ domaszyny do pisania, wyci¹gn¹³ wystaj¹cy z niej arkusz papieru i napisa³ na nimdrukowanymi literami: „Visa -> Grenada".Wróci³ do klêcz¹cej sprz¹taczki,po³o¿y³ przed ni¹ ten arkusz papieru i nic nie mówi¹c, odszed³ do okna.Po minucie wy³¹cznikiem nad stolikiem na listy wy³¹czy³ œwiat³o w ca³ym biurze.Opuœci³ spodnie i czeka³, czuj¹c, ¿e dzisiaj ma znacz­nie lepsz¹ pó³erekcjê.Odwróci³ siê plecami do okna.Dzisiaj œwiat, który mia³ zaniemó­wiæ z zachwytu,mieœci³ siê ca³y w jego biurze.Doskonale zrozumia³a, o co mu chodzi.Wiedzia³a, ¿e kiedyœ to i tak wyjdzie najaw.Nie mia³a w¹tpliwoœci, ¿e nie wolno jej wróciæ na Gre­nadê.Ju¿ razprzegra³a, bo by³a kobiet¹.Teraz mo¿e coœ wygraæ, bo jest kobiet¹.Zreszt¹, coza ró¿nica.Kiedyœ i tak musia³aby to zrobiæ ja­kiemuœ turyœcie.Nie podnosz¹c siê z kolan, zamoczy³a d³oñ g³êboko w wiadrze z p³ynem do praniadywanów.Lubi³a ten zapach.Przetar³a tym p³ynem usta i nos i nie wstaj¹c zkolan, podpe³z³a do niego.Wziê³a to do ust.Zamknê³a oczy.Skupi³a siê namuzyce.Nie myœla³a o tym, co robi.Myœla³a o tym, ¿e przed tygodniem William zabra³ j¹ na sushi do japoñskiejrestauracji.To by³o wstrêtne.Ta sushi.Teraz wra¿enie mia­³a podobne: jakbyzlizywa³a resztki po sushi z brudnego, zapchanego w³osami odp³ywu wanny wczyjejœ œmierdz¹cej moczem ³azience.Po mniej ni¿ minucie by³o po wszystkim.Zerwa³a siê z kolan i po­bieg³a do jegotoalety.Najpierw plu³a, potem wymiotowa³a; myœla³a przy tym, ¿e to nie jest a¿taka znów wysoka cena za przysz³oœæ.Na statku z Grenady te¿ ca³y czaswymiotowa³a.I toaleta tam nie by³a taka ³adna jak ta tutaj.Szeœæ tygodni póŸniej, tak¿e w œrodê, Truman og³osi³, ¿e nie bêdzie kandydowa³na nastêpn¹ kadencjê.To by³ jeden z najszczêœliwszych dni w ¿yciu zastêpcy rzecznika pra­sowegoDepartamentu Stanu.Nastêpne wybory móg³ wygraæ tylko Eisenhower.Po tymwszystkim, co dziennikarzom na republikañskiego Eisenhowera powiedzia³ jegoszef, by³o oczywiste, ¿e w Departamencie Stanu zmieni siê rzecznik.Tej œrody,wracaj¹c taksówk¹ z kolacji, triumfowa³.Nowym rzecznikiem móg³ byæ tylko ON:Fitzgerald Douglas McManus Jr.Gdy wszed³ rozpromieniony do biura, Juanita jak co dzieñ skroba³a plamy po jegomusztardzie na dywanie.Nie nastawi³ tego dnia Haydna.Nie przygotowa³ tak¿emartini extra dry z oliwk¹ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl