[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jaki on tam m³okos? Ojcem pañskim móg³by byæ.- sapn¹³ gruby profesor.Osusza³ delikatnie ³ysinê, poci¹gaj¹c jednoczeœnie wodê mineraln¹ ze szklanki.- - Delugemu mo¿e pan zawierzyæ, to stary praktyk - uœmiecha³ siê do mnieBarran.Z tymi s³owy podniós³ zwieszaj¹cy siê ku pod³odze obrus i zobaczy³em,¿e apo-plektyczny uczony koñczy siê tu¿ za jego r¹bkiem.- Nibynó¿ki - odpar³ na moje os³upia³e spojrzenie.- Praktyczna rzecz, w samraz dla podobnych okazji.- To znaczy, ¿e panowie s¹.wszyscy.profesora­mi? - zabe³kota³em.Nieby³em, niestety, trzeŸwy.- Z wyj¹tkiem kolegi krematora.No, ale jego specjal­noœæ jest ponadwydzia³owa- rzek³ pogodnie Barran.- Jako naczelnik studium kadawerologicznego i kustosz- custodia eius cremationi similis - zasiada w senacie akade­mickim.- Ach.pan Sempria¹ jest jednak krematorem? S¹­dzi³em, ¿e.- Udaje? Nie.On - kiwn¹³ g³ow¹ w stronê, z której p³ynê³o rzêpliwe chrapanie -orientuje siê przecie¿.Twar­da to sztuka.- Nie narzekaj, Barran, i tak posz³o nam dziœ nieŸle - rzek³ gruby profesor,odstawiaj¹c szklankê.- Nieraz, pro­szê pana, pó³ nocy o szpiegach-weteranachsnuæ musimy gawêdy, o agenturach pradawnych, o prawych wtyczkach, o szponachwywiadu (tu dochodz¹ jeszcze tajne pieœni manikurystyczne), o kordegardach,korduplach sekretnych, zamorskim œpiclostwie, zanim siê z nim uporamy.No, azim¹ drwa jeszcze musz¹ na kominku przy tym bajaniu buzowaæ.kody,szyfrowanki œpiewamy.od okien ci¹gnie, naturalnie zaziêbiam siê zawsze.Wzruszy³ niechêtnie ramionami.- A jak¿e.- odezwa³ siê kremator.Wyprostowany na krzeœle, z t¹ sam¹niby-wiewiórcz¹ twarz¹, z której uszed³ jednak cieñ biurowego otêpienia,wykrzywiony szy­derczo, zanuci³:- Myœmy dru¿yna szpiegowska!- Kluczniku, przestañ, s³uchaæ tego nie mogê! - wzdrygn¹³ siê profesor Deluge.- Kluczniku? - podchwyci³em pytaj¹co.- Dziwi pana, ¿e nazywam Sempria¹a klucznikiem? No có¿, profesoramiœmy, alemamy i przezwiska komili-toñskie jeszcze, burszowskie czasy pamiêtaj¹ce.Deluge ochrzczony zosta³ przez korporantów odmieñcem.klucz­nik zaœ albojanitor st¹d siê wywodzi, ¿e on, w pewnym sensie, czuwa u tych drzwi Gmachu,które maj¹ jedn¹ tyl­ko - do nas zwrócon¹ stronê.Nie by³em pewny, czy zrozumia³em, nie œmia³em jed­nak indagowaæ dalej, dlategoodezwa³em siê dopiero po dobrej chwili:- A wolno spytaæ o specjalnoœæ pana profesora?- Czemu¿ by nie? Jestem wyk³adowc¹ gmachoznaw-stwa, poza tym prowadzêkonwersatorium desemantyzacji, no, jeszcze tam trochê w statystyce wywiadowczejd³ubiê - agenturalia, szyfromatyka, ale to raczej moje hobby.- Prawdziwa cnota pochwa³ siê nie lêka - ozwa³ siê Deluge.- Profesor Barranjest, proszê pana, twórc¹ teorii dr¹¿eñ, a jego kazuistyka zdrady i pragmatykazdradziectwa obejmuje serie d³ugie trypletów i kwintupletów, o któ­rychniejednemu pocz¹tkuj¹cemu ani siê œni³o.No, ale pod broñ, koledzy, pod broñ!Nunc est bibendum!Z tymi s³owy siêgn¹³ po odkorkowan¹ przez krematora butelkê.- Jak¿e.- powiedzia³em, zbity z panta³yku - bê­dziemy pili?- A pan nie kwapi siê? Szkoda.po có¿eœmy siê tu zebrali?- No, nie.ale tyleœmy ju¿ wypili.Ja przepraszam, ¿e tak mówiê, ale.- Ale¿ nie szkodzi, nie szkodzi.Tamto siê nie liczy.Tamto - to by³a, proszêpana, operacja pozoruj¹ca - wyjaœ­ni³ mi pob³a¿liwie gruby profesor.- Zreszt¹teraz ju¿ ¿adnej wódki.Koniaczek, winko ³agodne, araczek, takie rzeczy.Zwojemózgowe trzeba przep³ukaæ, aby siê lepiej œlizga³y.- A, chyba ¿e tak.Butelka podjê³a obroty wokó³ sto³u.S¹czony z namasz­czeniem, szlachetny trunekpoprawia³ szybko humory zwarzone nieco niedawnymi przejœciami.Z podjêtejrozmowy dowiedzia³em siê, ¿e profesor Barran zajmuje siê miêdzy innymihellenistyk¹.- Takie oderwane studium? - spyta³em.- Oderwane? Co pan mówi! A koñ trojañski, który da³ pocz¹tek kryptohippice?! Azdemaskowanie Cyrce przez Odysa?! A Syren kamufla¿ muzyczny?! A rozpoznanieœpie­wem, pl¹sem, a Parki, a ³abêdŸ agenturalny Zeusa?!- A propos - spyta³ Sempria¹ - czy zna pan operê Cadavena rusticana?- Nie.- Hellenistyka - to skarbiec nasz! - ci¹gn¹³, nie zwa¿aj¹c na krematora,Barran.- Istotnie.- przyzna³em - a wolno wiedzieæ, czym zajmuje siê dziedzinawybrana przez pana profesora? Ta.desemantyzacja.przepraszam, ale jakoignorant.- Za có¿ przepraszaæ? Chodzi, nieprawda¿, o istotê.Czym jest byt nasz, jeœlinie wiekuistym kr¹¿eniem szpic­lów? Podpatrywanie Natury [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl