[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Solo ca³kowicie skoncentrowa³ siê na pilota¿u.Led­wo udawa³o mu siê unikaænawa³y ognia wymierzo­nego w ,,Soko³a".Frachtowiec uskakiwa³ i kluczy³, ci¹glekieruj¹c siê prosto na statek nieprzyjaciela, unikaj¹c trafieñ prowadzony pewn¹rêk¹ Hana.Nikt w jego ma³ym statku nie mia³ zielonego pojê­cia, co planowa³.— Nadlatuje za nisko! — krzykn¹³ oficer pok³ado­wy, choæ prawie nie wierzy³ wto, co widzi.Kapitan Needa i za³oga gwiezdnego niszczyciela pobieg³a na mostek „Mœciciela",aby obserwowaæ samobójcze podejœcie ,,Soko³a Millenium", a w ca³ym ogromnymimperialnym statku zawy³y syreny alar­mowe.Ma³y frachtowiec nie móg³ wyrz¹dziæwielu szkód przy zderzeniu z kad³ubem olbrzyma, ale jeœliprzebi³by siê przez okna mostku, pok³ad sterowniczy zosta³by zaœcielonytrupami.Przera¿ony oficer obserwacyjny odczyta³ namiary.— Zderzymy siê!— Os³ony w³¹czone? — zapyta³ kapitan Needa.— Chyba zwariowa³!— Uwaga! — wrzasn¹³ oficer pok³adowy.„Sokó³" pêdzi³ wprost na okna mostku.Znajduj¹ca siê tam za³oga „Mœciciela" pad³a w przera¿eniu na pod³ogê.Ale wostatniej chwili frachtowiec ostro po­szed³ w górê.A potem.Kapitan Needa i jego ludzie powoli podnieœli g³owy.Za oknami mostku zobaczylitylko spokojny ocean gwiazd.— Namierzyæ ich — rozkaza³ kapitan.— Mog¹ za­wróciæ do nastêpnego ataku.Oficer obserwacyjny usi³owa³ odnaleŸæ frachtowiec na swoich ekranach.Ale nieby³o nic do odnalezienia.— To dziwne — mrukn¹³.— O co chodzi? — zapyta³ Needa podchodz¹c, aby samemu spojrzeæ na monitoryœledz¹ce.— Tego statku nie ma na ¿adnym z naszych ek­ranów.Kapitan by³ zdezorientowany.— Nie móg³ znikn¹æ.Czy taki ma³y statek móg³bymieæ urz¹dzenie mas­kuj¹ce?— Nie, sir — odpar³ oficer pok³adowy.— Mo¿e w ostatniej chwili weszli wprêdkoœæ œwiat³a.Kapitan Needa czu³, ¿e jego gniew roœnie mniej wiêcej w takim samym tempie, jakjego oszo³omienie.— To dlaczego atakowali? Mogli wejœæ w nadprzest­rzeñ, kiedy wydostali siê zpola asteroidów.— Ale nie ma po nich œladu, sir, bez wzglêdu na to, jak to zrobili —odpowiedzia³ oficer obserwacyjny, w dalszym ci¹gu nie mog¹c zlokalizowaæ„Soko³a" naswoich ekranach.— Jedynym logicznym wyjaœnie­niem jest to, ¿e weszli wprêdkoœæ œwietln¹.Kapitan by³ wstrz¹œniêty.Jak to pud³o mog³o im umkn¹æ?Podszed³ adiutant.— Sir, Lord Vader ¿¹da ostatnich raportów z po­œcigu — zameldowa³.— Co mam mupowiedzieæ?Needa ca³y siê sprê¿y³.Pozwoliæ uciec „Soko³owi Millenium", kiedy by³ takblisko, by³o niewybaczal­nym b³êdem, a wiedzia³, ¿e musi stawiæ siê przed swympanem i zameldowaæ o pora¿ce.By³ gotów przyj¹æ ka¿d¹ karê, jaka na niegoczeka³a.— Ja jestem za to odpowiedzialny — powiedzia³.— Proszê przygotowaæ prom.Kiedyspotkamy siê z Lordem Sith, przeproszê go osobiœcie.Proszê za­wróciæ i jeszczeraz przeszukaæ obszar.Nastêpnie, jak ¿ywy potwór z zamierzch³ej przesz³o­œci, ogromny „Mœciciel"zacz¹³ powoli robiæ zwrot;ale w dalszym ci¹gu po „Sokole Millenium" nie by³o ani œladu.Dwie œwiec¹ce kule unosi³y siê jak œwietliki z in­nego œwiata nad cia³em Luke'ale¿¹cym nieruchomo w b³ocie.Stoj¹c opiekuñczo nad swym powalonym panem, ma³ybeczkowaty robot wysuwa³ od czasu do czasu mechaniczny wysiêgnik, odganiaj¹ctañcz¹­ce obiekty, jakby by³y komarami.Ale unosz¹ce siê w powietrzu œwietlistekule odskakiwa³y poza jego zasiêg.Erdwa Dedwa pochyli³ siê nad nieruchomym cia³em i zagwizda³, usi³uj¹cprzywróciæ je do ¿ycia.Lecz Luke, nieprzytomny od wy³adowañ ku³ energii, niereagowa³.Robot odwróci³ siê do Yody, który siedzia³ spokojnie na pieñku, izacz¹³ buczeæ z gniewem i wy­myœlaæ ma³emu Mistrzowi Jedi.Nie spotkawszy siê ze wspó³czuciem, Erdwa odwróci³ siê z powrotem do Luke'a.Jego elektroniczne obwody powiedzia³y mu, ¿e próby obudzenia go tymi cichymidŸwiêkami nie maj¹ sensu.Wewn¹trz jego metalowego kad³uba w³¹czy³ siê systemawaryjnego ratowania ¿ycia;wysun¹³ ma³¹ metalow¹ elektrodê i opar³ j¹ na piersi komandora.Wydaj¹c cichy,pe³en zatroskania pisk, spowodowa³ ³agodny wstrz¹s elektryczny, akuratwysta­rczaj¹cy, aby przywróciæ Luke'owi przytomnoœæ.Pierœ ch³opaka unios³asiê; obudzi³ siê nagle.Wygl¹daj¹c na oszo³omionego, m³ody uczeñ Jedi potrz¹œniêciem g³owy przywróci³jasnoœæ myœlom.Ro­zejrza³ siê wokó³, rozcieraj¹c ramiona boleœnie za­atakowaneprzez samonaprowadzaj¹ce siê kule Yody.Zauwa¿ywszy, ¿e szperacze wci¹¿ nad nimwisz¹, Lu­ke zmarszczy³ siê.Potem us³ysza³ w pobli¿u radosny chichot swojegonauczyciela i spojrza³ na niego z gniewem.— Koncentracja, hê? — zaœmia³ siê Yoda, radoœnie marszcz¹c sw¹ pobru¿d¿on¹twarz.— Koncentracja!Luke nie czu³ siê na si³ach, by odwzajemniæ uœmiech.— Myœla³em, ¿e te szperacze s¹ nastawione na og³u­szenie! — wykrzykn¹³ zgniewem.— Tak te¿ i jest — odpowiedzia³ rozbawiony Yoda.— S¹ o wiele silniejsze ni¿ to, do czego jestem przyzwyczajony — ramiê ch³opcapulsowa³o boleœnie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl