[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wartownicy - mo¿e poruszeni jegowidokiem - energicznie przemierzali balkon pr꿹c piersi, z broni¹ w sztywnejgotowoœci."Czy to stamt¹d ktoœ rzuci³ czy cisn¹³ z do³u, z dziedziñca? Niezapyta³em Zingute gdzie mia³ izbê ten biedny przekupiony woj.G³upi.Martwy.Nie pomyœla³, ¿e nie ma ¿ywych zamachowców, s¹ co najwy¿ej ¿ywi przez chwilê.Czy inni.Trzeba by rozpuœciæ tê wieœæ, niech inni pomyœl¹ zanim dadz¹ siêzwieœæ blaskowi monety".Przeniós³ spojrzenie na skrzyd³o okna, w którymodbija³a siê komnata.Zobaczy³ jak Ttafeond podniós³ rêkê do szyi i chwilêmasowa³ grdykê, jakby walczy³ ze skurczem.W ciemnej szybce wyraŸnie jak wlustrze widzia³ grymas na twarzy Ttafeond."Po co da³ siê namówiæ na to?Przecie¿ nie wyjdzie z tego ¿ywy, im d³u¿ej naœladuje czyj¹œ pow³okê tym wiêcejtraci w³asnych si³.Zawsze stara³ siê jak najszybciej wróciæ do swej postaci, atu - miesi¹c! Dobrze jak miesi¹c! Nie wiadomo czy niedomoga nie wejdzie weñ nazawsze.Ot, zabawa!".Postanowi³ nie odwracaæ siê dopóki atak bólu nie opuœci Hondelyka ca³kowicie,obserwowa³ wiêc leciwego ogrodnika, jak wychodzi z narêczem narzêdzi nadziedziniec, rozk³ada je i zapuszcza siê w kêpy krzewów, uszczykuje wilczepêdy, starannie zrywa ¿Ã³³kn¹ce liœcie i odcina zaczynaj¹ce wiêdn¹æ kwiaty.Staruch zd¹¿y³ dok³adnie sprawdziæ ca³y zieleniec, wzruszy³ szpadlem ziemiê izaczyna³ przymierzaæ siê do podlewania, zanim rysy twarzy Ttafeonda wyg³adzi³ysiê i zamar³y w spokoju.Cadron bezszelestnie przymnkn¹³ okno, na palcachodsun¹³ siê odeñ i opar³szy siê plecami o rozgrzan¹ œcianê pieca, zeskrzy¿owanymi na piersiach rêkami zamar³ w bezruchu.- Hurwe - powiedzia³ nagle Ttafeond.Niew¹tpliwie drzema³ - przymkniêtepowieki, nieruchoma twarz, regularny p³ytki oddech, ale gdy Cadron wpatrywa³siê w tê twarz szukaj¹c wskazówki œpi¹cy rozchyli³ wargi i doda³ wyraŸnie: -Hurwe nie jest problemem.Uœmiechn¹³ siê krzywo, z leciutk¹ wzgard¹, jakby chcia³ œnionemu rozmówcypokazaæ, ¿e nie boi siê dzikiego w³adcy dzikich.Cadron wstrzyma³ oddech gotówz³owiæ uchem najs³abszy dŸwiêk, ale Ttafeond nie powiedzia³ ju¿ nic wiêcej, apo chwili odwróci³ siê na bok i podci¹gn¹³ koc wy¿ej, na szyjê i czêœæ g³owy.Cadron westchn¹³ ciê¿ko, ale wypuszcza³ powietrze d³ugo, bez ha³asu, przykucn¹³wci¹¿ opieraj¹c siê plecami o znacznie mocniej rozgrzane na dole kafle, ³okciewbi³ w kolana.Trwa³ w tej pozycji d³ug¹ chwilê, nieruchomy i zamyœlony, alepoderwa³ siê czujnie, natychmiast gdy poruszy³a siê klamka u drzwi.Wchodz¹cydo komnaty Zingute zobaczy³ go jak stoi z jedn¹ rêk¹ na rêkojeœci sztyletu i zpalcem wskazuj¹cym drugiej rêki na ustach.Pokiwa³ g³ow¹ ze zrozumieniem iwywo³a³ Cadrona ruchami rêki na korytarz.¥- IdŸ do zakrêtu.- Poleci³ jednemu z czekaj¹cych wartowników, drugiego odes³a³w przeciwnym kierunku.- Wszystko gotowe - powiedzia³ ocieraj¹c spocone czo³orêkawem z wewnêtrznej strony przedramienia.W³osy na czole i skroniach mia³mokre i poskrêcane w cienkie spirale, szybko p³ytko oddycha³ jakby biega³ poschodach nie korzystaj¹c z liftiery.- Kaza³em sprawdziæ za³ogê, brakuje dwóch¿o³nierzy.- zawiesi³ g³os, wiêc Cadron poczu³, ¿e powinien coœ powiedzieæ.Mrukn¹³ coœ o dziewkach i piwie.Zingute pokrêci³ g³ow¹.- Mo¿e byæ, ale obajs¹ z tej samej skadry! - Uniós³ d³oñ do góry i kilka razy szybko roz³¹czy³ ipo³¹czy³ dwa palce.- I z tej samej skadry, co ten zabity - do³¹czy³ trzecipalec.- Przypadek?Cadron machn¹³ niecierpliwie d³oni¹ - "Wiadomo!".- Po drugiej stronie budynku ten korytarz koñczy siê i tam mamy cztery komnaty- rzek³ zadowolony z reakcji Zingute.- Warty bêd¹ rezydowa³y przed zakrêtem,naprzeciwko okien nie ma budynków, ale tylko z jednej komnaty jest wejœcie dokorytarza.Chcia³ jeszcze coœ powiedzieæ, ale widz¹c, ¿e rozmówca rozgl¹da siê na bokizamilk³ i wyczekuj¹co popatrzy³ na Cadrona.- Czy masz jakichœ naprawdê zaufanych ludzi, którzy mogliby wêdrowaæ pokorytarzu i pods³uchiwaæ rozmowy? - zapyta³ szeptem Cadron- Eee.M-hm.Y-yech.- Co ci?- No, takich naprawdê zaufanych, za których da³bym ³eb.To tylko dwie.osoby - doda³ szybko i zaczerwieni³ siê.- Coœ krêcisz, he? - Zmru¿one oczy Cadron œwidrowa³y Zingute a¿ ten niewytrzyma³ i uœmiechn¹wszy siê z wysi³kiem doda³:- Dwie dziewczyny, siostry.BliŸniaczki.S¹ tak podobne, ¿e nie wiem, któr¹kocham bardziej, i.Yyy.- No, nie wiem - zawaha³ siê Cadron - To niebezpieczne, nie masz przecie¿pewnoœci, ¿e nikt inny nie wie o istnieniu tego przejœcia? - Zobaczy³ niepewnyprzecz¹cy ruch g³owy Zingute i prychn¹³.- W³aœnie.- Ale te dziewczyny te¿ nie s¹ od haftu i wdziêcznego œpiewu! - zaprotestowa³zausznik Ttafeonda.- No to zdecyduj sam.Zrobi³ krok w stronê drzwi, przy³o¿y³ do nich ucho i s³ucha³ chwilê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Blake Jennifer Krolewska krew(1)
- Blake Jennifer Krolewska krew
- AR Moler How We Operate
- Charlie Brooker Charlie Brooker's Screen Burn (
- Brown, Carter Al Wheeler Die Nymphe Eva
- Asimov Isaac Fantastyczna podroz
- Bialolecka Ewa Roza Selerbergu
- Balzac, Honore de Lebensbilder 02
- Robert Ludlum Zdrada Tristana (3)
- Book 3 The Shield of Weeping Ghosts id
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ragy.opx.pl