[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem Tamci przystêpuj¹ na nowo do dzie³a.A wraz z nimi diaboliœci: i szukaj¹ otch³ani tam, gdzie kryje siê tajemnica,jak¹ jest ich szaleñstwo.Na stokach Bricco ci¹gn¹ siê bez koñca szpalery krzewów win­nych.Znam je,widzia³em podobne w moich czasach.¯adna Nauka o Liczbach nigdy nie potrafi³apowiedzieæ, czy wschodz¹ w górê, czy w dó³.W œrodku szpalerów - ale powinnosiê chodziæ boso i od ma³ego mieæ stwardnia³e podeszwy - drzewa brzoskwiniowe.S¹ to ¿Ã³³te brzoskwinie, które rosn¹ tylko miêdzy szpalerami, rozszczepia­j¹siê przy nacisku palcem i pestka wychodzi prawie sama, czysta, jakby poddano j¹obróbce chemicznej, poza paroma niteczkami t³u­stej, bia³ej miazgi uczepionejjakimœ atomem.Jesz j¹, prawie nie czuj¹c na skórce meszku, który sprawia, ¿eod jêzyka do pachwiny przebiega ciê dreszcz.Kiedyœ pas³y siê nimi dinozaury.Potem inna powierzchnia zakry³a ich powierzchniê.A przecie¿ podobnie jakBelbo, graj¹cy na tr¹bce, kiedy ugryz³em brzoskwiniê, zrozumia³em Królestwo istanowi³em z nim jedno.Potem to ju¿ tylko ¿art.Wy­myœl, wymyœl Plan,Casaubon.To ten, który tworzyli wszyscy, ¿eby wyjaœniæ dinozaury ibrzoskwinie.Zrozumia³em.Pewnoœæ, ¿e nie by³o w tym nic do zrozumienia -to w³aœnie winnobyæ moim spokojem i moim tryumfem.Ale jestem tu, ja, który wszystkozrozumia³em, a Oni szukaj¹ mnie, mniema­j¹c, ¿e jestem kustoszem objawienia,którego tak plugawiê po¿¹da­j¹.Nie wystarczy zrozumieæ, jeœli inni nie chc¹ idalej stawiaj¹ pyta­nia.Szukaj¹ mnie, musieli odnaleŸæ moje œlady w Pary¿u,wiedz¹, ¿e tu jestem, chc¹ znowu Mapy.I choæbym im powiedzia³, ¿e ¿ad­nych mapnie ma, i tak bêd¹ jej pragnêli.Mia³ racjê Belbo: od­pieprz siê, g³upcze,czego chcesz, zabiæ mnie? Doœæ tego.Zabij mnie, ale nie powiem ci nawet, ¿enie ma mapy, bo jak ktoœ sam nie pójdzie po rozum do g³owy.Przykroœæ sprawia mi myœl, ¿e nie zobaczê ju¿ Lii i dziecka, Rze­czy, Giulia,mojego Kamienia Filozoficznego.Ale kamienie prze­trwaj¹ same.Mo¿e prze¿ywateraz swoj¹ Okazjê? Znalaz³ pi³kê, mrówkê, ŸdŸb³o trawy i stoi, widz¹c wotch³ani raj.Tak¿e on dowie siê tego za póŸno.Bêdzie dobrze, w³aœciwie, bysamemu dope³niæ swego dnia.Gówno.A jednak boli.Cierpliwoœci, jak tylko umrê, zapomnê o bólu.Jest póŸna noc, wylecia³em z Pary¿a dzisiaj rano, zostawi³em zbyt wiele œladów.Zd¹¿yli siê ju¿ domyœliæ, gdzie jestem.Wkrótce tu przybêd¹.Chcia³bym zapisaæwszystko, co przemyœla³em od popo³u­dnia do teraz.Ale Oni przeczytaliby,wy³uskaliby jak¹œ mroczn¹ te­oriê i spêdziliby wiecznoœæ na próbachrozszyfrowania tajemnego pos³annictwa, jakie kryje siê za moj¹ opowieœci¹.Toniemo¿liwe - powiedzieliby - by wyzna³ nam tylko, ¿e bawi³ siê naszym kosz­tem.Nie, choæby on sam o tym nie wiedzia³, oto Byt œle nam po­s³annictwo poprzezswoj¹ niepamiêæ.Napiszê czy nie - to ¿adna ró¿nica.I tak szukaliby innego sensu, nawet w moimmilczeniu.Tacy ju¿ s¹.S¹ œlepi na objawienie.Mal­chut to Malchut, i tyle.Ale spróbuj im to powiedzieæ.Brak im wiary.W takim razie lepiej zostaæ tu, czekaæ i patrzeæ na wzgórze.Jest takie piêkne.Przek³ad niektórych zwrotów angielskich i francuskichs.61toutes les femmes.- kobiety przeze mnie spotkane stoj¹ na horyzoncie czyni¹c¿a³osne gesty i patrz¹c smutno jak semafory w deszczu.s.108le vierge.- dziewicze, ¿ywio³owe i piêkne dzisiaj.s.126Souz la pasture.Za ³¹k¹, gdzie pas³y siêProwadzone przez nichPrze¿uwaj¹ce zwierzêtaO hiperbolicznych kszta³tach,Ukryli siê ¿o³nierze, szczêk broni.s.183C'est un homme.- To cz³owiek, który nigdy nie umiera i który wie wszy­stko.To œmiechu warty hrabia.s.237La psychanalise.- Psychoanaliza? To coœ miêdzy mê¿czyzn¹ i kobiet¹.drodzy przyjaciele.to siê nie zgadza.s.290/ am flabbergasted - Jestem wstrz¹œniêty.s.500My Lord.- Mój panie, by³oby rzecz¹ pró¿n¹ zaprzeczaæ, poniewa¿ nie­podobnatego ukryæ, ¿e wielk¹ czêœæ Europy spowija sieæ (takich) tajnych stowarzyszeñ,tak jak powierzchniê Ziemi pokrywa obecnie sieæ linii kolejo­wych.s.568Le Petit Cirque.- Ma³y Cyrk, Niepodobieñstwa - Madame Olcott i jej zwi¹zki zNiewidzialnym.Wyj¹cy Derwisze i ich œwiêty taniec.wdziêcz­ni.Freakowiealbo Wnuki Fortunia Liceti.Aleks i Denis, Giganci Avalo-nu.IluminatorzyEktoplazmy.s.569Ah non, monsieur.- O nie, proszê pana.A, to.Nie, nie, proszê pana, mysiê tym nie zajmujemy.Wie pan, tutaj sprzedaje siê ksi¹¿­ki, mo¿emy panudoradziæ coœ na temat katalogów, ale to.Chodzi o bardzo osobiste problemy, amy.Wiêc, s¹ - ja tam nie wiem - proboszcze, s¹.tak, jeœli o to panuchodzi, egzorcyœci.Zgoda, wiem o tym, znamy braciszków, którzy podaj¹ siê.Ale nie my.Nie.opis naprawdê mi nie wystarcza, a jednak.Przykro mi.Coproszê? Tak.jeœli pan sobie ¿yczy.To bardzo znane miejsce, ale proszê niepytaæ mnie o zdanie.O to chodzi, wie pan, w takich wy­padkach liczy siêzaufanie.Do us³ug.s.589Now.I do reveale.- Bacz, i¿ oto wyjaœniam.wielk¹ Tajemni­cê.Miejsceto wiele ma imion.Ziemia [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl