[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ciemności niewygody i strach miały im się podwójnie dawać we znaki i Temudżyn wiedział, że będzie miał szczęście, jeśli w ogóle zmruży oczy.- Bekter wybrał łatwiejszą drogę - powiedział i wziął Kacziuna za rękę, żeby podciągnąć się do rozpadliny.ROZDZIAŁ 3Burza biła w Czerwone Wzgórze przez całą noc, a przejaśniło się dopiero z nastaniem świtu.Słońce znowu mocno zaświeciło na czystym niebie, a jego promienie wysuszyły synów Jesügeja, kiedy opuścili skalne kryjówki.Wszystkich czterech nawałnica zastała zbyt wysoko, żeby odważyli się schodzić.Noc spędzili drżąc w mokrym chłodzie; drzemali tylko, a co chwila budziły ich sny o spadaniu.Kiedy poranne światło sięgnęło bliźniaczych szczytów wzgórza, skostniali bracia ziewali i mieli podkrążone oczy.Temudżyn i Kacziun znaleźli dogodniejsze miejsce na nocleg niż pozostali.Kiedy tylko wystarczająco się przejaśniło, Temudżyn wygramolił się z rozpadliny, żeby zabrać pierwsze orlę.Prawie stracił równowagę, kiedy od zachodu nadleciał czarny kształt - dorosły orzeł wielki niemal jak człowiek.Ptak nie był zachwycony widokiem dwóch intruzów tak blisko młodych.Temudżyn wiedział, że samice orła są większe niż samce i że oto wściekle wrzeszczy na niego matka piskląt.Orlęta pozostawały głodne, kiedy wspaniały ptak stale podrywał się w górę i zawisał na wietrze ze wzrokiem utkwionym w dwóch chłopców w skalnej rozpadlinie.Doświadczenie to było cudowne i jednocześnie napawało lękiem, kiedy tak patrzyli w czarne oczy orła unoszącego się w przestworzach na rozpostartych skrzydłach.Jego szpony zaciskały się i rozwierały w nerwowych konwulsjach, jak gdyby ptak wyobrażał sobie, że rozrywa ludzkie mięso.Kacziun zadrżał na ten widok, nie posiadając się z podziwu i jednocześnie bojąc się, że wielkie ptaszysko w końcu rzuci się na nich i rozszarpie jak tarbagana wyciągniętego z nory.Za całą broń w starciu z drapieżcą zdolnym złamać grzbiet psa jednym silnym uderzeniem musiałby im starczyć nędzny nóż Temudżyna.Temudżyn patrzył, jak złotobrązowa głowa nerwowo obraca się tam i z powrotem.Zgadywał, że ptak może tak wisieć w powietrzu przez cały dzień, i nie bardzo podobała mu się myśl tkwienia na otwartej przestrzeni półki skalnej pod gniazdem.Jedno uderzenie potężnym szponem wystarczyłoby, żeby rozerwać jego ciało.Próbował przypomnieć sobie wszystko, co kiedykolwiek słyszał o dzikich ptakach.Czy mógł odstraszyć orła krzykiem? Zastanawiał się nad tym, ale nie chciał zwabić Bektera i Kasara na samotny szczyt, dopóki nie trzymał orląt za pazuchą.Kacziun przywarł do pochyłej, czerwonej skały wewnątrz rozpadliny.Oderwał luźny kamień i ważył go w dłoni.- Trafisz go? - zapytał Temudżyn.Kacziun tylko wzruszył ramionami.- Może.Musiałbym mieć szczęście, żeby go ogłuszyć, ale to jedyny kamień, który znalazłem.Temudżyn zaklął pod nosem.Dorosła orlica zniknęła na chwilę, ale ptaki te były doskonałymi myśliwymi i Temudżyn nie miał ochoty dać się wywabić z bezpiecznego schronienia.Z rozgoryczeniem wypuścił powietrze.Doskwierał mu głód i czekała go jeszcze trudna droga w dół.Miał poczucie, że razem z Kacziunem zasłużył sobie na coś więcej niż powrót z pustymi rękami.Temudżyn przypomniał sobie łuk Bektera, który został daleko w dole przy Temügem i kucach, i wyrzucał sobie, że nie pomyślał, żeby go zabrać.Ale Bekter i tak nie pozwoliłby mu położyć ręki na swojej podwójnie wygiętej broni.Starszy brat był na jej punkcie przeczulony, tak samo zresztą jak na punkcie wszystkich akcesoriów wojownika.- Weź kamień - powiedział Kacziun.- Ja wdrapię się do gniazda, a jeśli orlica wróci, spróbujesz ją ogłuszyć.Temudżyn zmarszczył czoło.To był rozsądny plan.On miał lepsze oko, a Kacziun lepiej się wspinał.Problem polegał jednak na tym, że wtedy to Kacziun zabrałby pisklęta, a nie on.Być może była to błahostka, ale Temudżyn chciał pierwszy położyć rękę na zdobyczy.- Ty weź kamień, ja pójdę po ptaki - odpowiedział.Kacziun zwrócił ciemne oczy na brata, najwyraźniej czytając jego myśli.Wzruszył ramionami.- W porządku.Masz je czym związać?Temudżyn wyciągnął nóż i odciął paski z brzegu swojej tuniki.Ubranie zostało zniszczone, ale ptaki były o wiele cenniejsze i warte takiego poświęcenia.Owinął po jednym pasku wokół każdej dłoni i tak przygotowany wychylił się z rozpadliny, i rozejrzał się za ruchomym cieniem albo ciemnym kształtem krążącym w przestworzach.Ptak patrzył mu wcześniej w oczy i z pewnością odgadł jego zamiary.W spojrzeniu orła znać było inteligencję, taką jak u psa czy jastrzębia, a może nawet większą.Temudżyn poczuł ból w stwardniałych mięśniach, kiedy wyszedł na słońce.Raz jeszcze usłyszał wysokie piski w gnieździe, głosy piskląt domagających się jedzenia po samotnie spędzonej nocy.Możliwe, że też ucierpiały nie chronione przed burzą ciepłym ciałem matki.Temudżyn słyszał tylko jedno orlę i martwił się, że drugie mogło zginąć.Obejrzał się za siebie, żeby sprawdzić, czy dorosły ptak nie nadlatuje z tyłu.Nic jednak nie zauważył i podciągnął się na wyższą półkę, aż znalazł się w tym samym miejscu, w którym poprzedniego wieczora był Kacziun.Gniazdo było umieszczone w szerokim zagłębieniu o stromych ścianach, żeby ruchliwe pisklęta nie mogły się z niego wydostać, zanim nauczą się latać.Kiedy orlęta zobaczyły twarz Temudżyna, zaczęły rzucać się w popłochu, machając nieopierzonymi skrzydłami i skrzecząc o pomoc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Strona startowa
- Claudy Conn Lady X (epub)
- Conn Iggulden Epopee de Gengis Khan 1 Le Lo
- Barbara Rosiek Bylam Schizofreniczka (2)
- Bujold, Lois McMaster Barraya Ein friedlicher Angriffsplan id
- Clancy Tom Czerwony sztorm
- Patologia 1 2 zmiany wsteczne
- Balzac, Honore de Das Chagrinleder
- Breve Historia De La Incompeten Edward Strosser
- Stanislaw Lem Doskonala Proznia (5)
- Charles Stross The Jennifer Morgue (v5.0) (epu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ps3forme.xlx.pl