[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A przecież sama namawiała go do przyjęcia tej posady.Nie tylko dlatego, że czułby się żałośnie pod rządami jakiegoś pajaca z dyplomem MBA w kieszeni – a ostatnio głównie tacy zajmowali ważne stanowiska w szpitalach – ale dlatego że nowe obowiązki co jakiś czas odciągały go od pracy na oddziale ratunkowym.Wiedziała, że potrzebuje emocji związanych z praktykowaniem tej „medycyny ekstremalnej”, niepowtarzalnej radości „wskrzeszania umarłych”, jak nazywali to niektórzy, ale choć był wybitny w swojej dziedzinie, jego uzależnienie od tego zajęcia wydawało się Janet przerażające.A gdyby pewnego dnia stracił zapał, wypalił się jak wielu jego kolegów? Oni także czerpali z pracy ogromną satysfakcję, lecz przecież dawne triumfy nie ocaliły ich, gdy wreszcie nadszedł przełomowy rok, o jeden rok za wiele.Kiedy więc znający się na rzeczy nazywali ten oddział „otchłanią”, wiedzieli, co mówią.Prędzej czy później otchłań wciągała każdego, kto tam pracował.Janet uznała, że w najlepszym razie może spowodować opóźnienie tego nieuchronnego procesu, kupić trochę czasu i być może stopniowo odzwyczaić Earla od tego, co było dlań jak powietrze.Nowa posada i nowe wyzwania wydawały się najodpowiedniejszym rozwiązaniem.Lecz nowe obowiązki wciągały Earla szybciej i głębiej, niż się spodziewała.Między romantyczną chwilą spędzoną we dwoje a powrotem Brendana ze szkoły ze ściśniętym żołądkiem wysłuchała opowieści o tym, jak bardzo przejął się niedawnymi seryjnymi zgonami na oddziale opieki paliatywnej.Jako że jego podejrzenia oscylowały między wizją pielęgniarek zabawiających się w anioły śmierci a pomysłem, że Stewart Deloram morduje pacjentów w celu wyciszenia ich opowieści na temat doświadczeń z pogranicza życia i śmierci, pięcioro chorych zaś, którzy mogli rzucić jakieś światło na tę sprawę, już pożegnało się ze światem, powstała sytuacja, która nie dawała Karlowi spokoju.Janet znała go wystarczająco długo, by wiedzieć, że nie wycofa się, póki nie udowodni lub zdecydowanie nie wykluczy swych najbardziej mrocznych hipotez.Rozumiała też, że nigdy nie należy bezpośrednio odwodzić go od tego zamiaru.A co najważniejsze, nauczyła się też ufać jego absolutnie niezawodnemu instynktowi, który pozwalał mu dostrzegać powtarzalne wzory postępowania tam, gdzie inni widzieli tylko chaos nie związanych ze sobą wydarzeń.Bo ilekroć wyczuwał śmierdzącą sprawę i zaczynał ją zgłębiać, okazywało się, że ma rację.Nie miał jednak pojęcia, że w tej chwili najbardziej potrzebuje kumpla, partnera.Kogoś, kto pomógłby mu w zgłębianiu tej sprawy, która nie dawała mu spokoju, a zarazem pozostałby poza zasięgiem radarów Hursta czy Wyatta.Ci dwaj, gdyby tylko się domyślili, co kombinuje Earl, zamieniliby jego życie w istne piekło, a przy okazji – także życie jej i Brendana.Bo Earl w misji bojowej zmieniał się w domowego Hamleta: nie myślał o niczym innym.Co gorsza, gdyby w całej tej grze odkrył prawdziwe źródło zła, reakcja prawdziwego anioła śmierci mogłaby być dla niego piekielnie niebezpieczna.Tak, Janet nadawała się na partnera w tym przedsięwzięciu.Miała dość wolnego czasu, gdy Brendan chodził do szkoły.Miała też prawo pójść do szpitala i po cichu przyjrzeć się grafikom dyżurów pielęgniarskich w zestawieniu z datami zgonów.Mogła być dla Earla tarczą, która uchroni go przed kłopotami.Nikt nawet nie zwróciłby uwagi na to, że jej dociekania wykraczają poza sferę ginekologii i położnictwa.A przede wszystkim, gdyby jakimś cudem się okazało, że wszystko to jest tylko wymysłem jego wyobraźni, mogliby nareszcie odetchnąć z ulgą.Najpierw jednak musi przekonać swego Samotnego Jeźdźca, by zaakceptował jej pomoc.Był bystrzejszy niż większość znanych jej ludzi i zapewne z tej przyczyny nieodmiennie czuł się zobowiązany do rozwiązywania problemów – także tych na swoim oddziale – na własną rękę.Czy mogła go skłonić, by zechciał jej pomocy?Dopiła czekoladę i wyjrzała przez okno.Mgła uniosła się nieco i zmieniła w gęstwinę wąskich smug, które wiły się wokół ulicznych latarń, ostrożnym dotykiem badając ich milczący blask.A potem zerwał się wiatr i leniwie odpłynęły w dal, żeglując przez noc jak flotylla złych snów.Rozdział 10Trzy dni później, sobota, 12 lipca, 0.45Oddział opieki paliatywnej wSt Paul’s HospitalEarl cofnął się w mrok.Dostrzegł ruch w głębokim cieniu na samym końcu korytarza.Czuł ból w mięśniach, jakby ktoś rozciągnął je ponad miarę.Po raz setny, odkąd wśliznął się do tej sali prawie przed godziną, przeniósł ciężar ciała na drugą nogę.I wciąż wpatrywał się w tę ciemną czeluść, w której mógł się ukryć człowiek.I czekał.Początkowo czuł się dość głupio.Z jego koncepcji statystycznego badania seryjnych zgonów jak na razie niewiele wynikło, a przynajmniej Janet nie dopatrzyła się żadnej prawidłowości między grafikiem dyżurów a zwiększoną śmiertelnością wśród pacjentów.Ale temat nie był jeszcze wyczerpany.Zadanie wymagało ogromu pracy i Earl dziękował Bogu, że był wystarczająco sprytny, żeby prosić Janet o pomoc.Pomysł przyszedł mu znienacka do głowy przed paroma dniami, podczas wspólnego śniadania.Zyskał cenną pomoc w analizowaniu danych, ale to nie było wszystko.Projekt ten okazał się ostateczną zachętą dla Janet do przejścia na wcześniejszy urlop, a co najlepsze – była przekonana, że to jej własna decyzja! Zabawne, jak to się czasem w życiu układa, pomyślał Earl.Szkoda tylko, że wyniki analizy niewiele im pomogły.Żadna z pielęgniarek nie pracowała częściej niż inne, gdy umierali pacjenci, a grafik siostry Yablonsky wydawał się najmniej podejrzany ze wszystkich.Z dotąd sprawdzonych zapisów wynikało, że nie więcej niż raz w tygodniu zostawała na drugą zmianę.– Może więc Hurst miał rację? Może przyjmujemy pacjentów w późniejszym stadium chorób i dlatego umierają szybciej? – pytała ostatniej nocy Janet, nieomal z nadzieją w głosie, choć mieli jeszcze do sprawdzenia dane z ładnych paru miesięcy.A może samozwańcza anielica śmierci przewidziała, że ktoś może poprowadzić śledztwo tą metodą i zabijała swe ofiary poza własnymi dyżurami, pomyślał Earl.I dlatego wybrał się na tę nocną wycieczkę: żeby sprawdzić, jak łatwo można się dostać na oddział opieki paliatywnej i poruszać się po nim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • listy-do-eda.opx.pl